Wyraziste postacie, świetna gra aktorska, ciekawa historia pokazana w nietuzinkowy sposób. Bohaterem jest jest nie John Wayne a czternastolatka wynajmująca szeryfa pijaka :)
Ja tak zachwycony nie jestem, przede wszystkim dlatego, że główna bohaterka jest bardzo antypatyczna. Natomiast mocno się zdziwiłem, jak zobaczyłem w obsadzie Damona i Peppera. Nie poznałem gości. :-)
Zgadzam się na: asertywna i twardo stąpająca po ludzkim padole :) Dobra charakteryzacja aktorów, ale wystarczy chwilę się przypatrzeć i wszystko jasne :)
daje 6 za obsade i gre aktorska wiecej nie dam bo sie po prostu nudziłem w kinie niemiłosiernie. Spodziwalem sie czegos innego.
I to jest właśnie problem tego filmu. Czy wy naprawdę wierzycie w to, że w XIX wieku kobiety, ba, dziewczynki, chodziły sobie po purytańskich amerykańskich miasteczkach i chwaliły się swoją wiedzą prawniczą? Film dla tych co wierzą w wampiry i zombie.
Mam problem, który film bardziej bym polecił.
Westerny z Johnem Wayne to klasyka, je oglądałem gdy byłem gówniarzem w szkole podstawowej.
Film braci Coen broni jedynie rola Bridgesa, który zresztą raz już grał kowboja Dzikiego Billa.
1 Film z 1969: piękne plenery, stroje kowbojów świecą, są nienagannie czyste, kolorowe jak na obrazach Malczewskiego,
nie mogę oczywiście porównywać tamtych czasów kinematografii z naszymi ale zmieniono nieco zakończenie:
-głupie jest dla mnie zachowanie Texas Rangers, który pozostawia Channeya i każe mu warować, mógł go zranić
bo przecież chciał zabić tamtą dziewczynkę lub po prostu strażnik mógł zabić go z zimną krwią (byłoby to niehumanitarne w tamtym kinie pewnie) a tak głupio zginął, niepotrzebnie-tak być musiało....
-Tom Channey, o ile Josh Brolin jest przystojny to ten z 1969r. już mniej, reżyser specjalnie pokazuje nam byśmy się nie zastanawiali kto jest dobry a kto zły, dobry jest ładny a zły brzydki, nie ma tu miejsca na postmodernistyczne podejście do tematu, morderca też jest niezniszczalny, zabija go dopiero kula Wayne (ale też nie byłbym pewien bo on ginie dopiero wpadając do tej dziury).
-Duvall, on raczej też chciałby zapomnieć tą rolę, aktor gra tutaj złoczyńcę, a tak wiem, że miał grać dobrotliwego gospodarza Nowego Yorku R. Giulianiego
2 Film z 2010r: główna aktorka traci ręke, brzydnie, dość dobra rola Bridgesa, nijako wychodzi Matt Damon, a salwy śmiechu wywołuje Barry Pepper jako Ned Pepper (rodzina? zbieg okoliczności ?), Barry grał zawsze harcerzyków lub mydłków jak w "Szeregowcu Ryanie" czy w "Zielonej mili" a tu zniekształca mu się tak twarz-on nie nadaje się do tej roli po prostu!