Oj było, było, polecam Bezprawie Costnera z samym Costnerem i Robertem Duvallem - o ile pamiętam (film z 2003 i mięło parę lat jak go oglądałem) kawał dobrego kina. No i oczywiście 3:10 do Yumy. A Prawdziwe Męstwo niezłe, ale jak to mówią dupy nie urywa
Dodałbym do tej listy jeszcze "Proposition" i "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda".
"Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda"
Ten film miażdży i to śmieszne prawdziwe męstwo nad którym wszyscy się zachwycali, a nawet "Bez Przebaczenia". Te filmy nie mają nawet startu do "Zabójstwo...". Powiem szczerze, że odkąd zobaczył "Zabójstwo..." każdy następny western okrzyknięty jakimś wielkim jest dla mnie słaby, lub do obejrzenia ale bez rewelacji. I na "Bez Przebaczenia" chyba zakończę oglądanie tego gatunku bo skoro on nie dorósł "Zabójstwo..." do pięt to chyba nic nie zbliży się do niego a tym bardziej go przebije.