Pamietam jak po niezłej "jazzowej" imprezie jakiś rok temu, usiadłem wieczorem i na onecie wpadła mi w oko zapowiedź tego filmu. "Nimród wyreżyseruje nowy film z cyklu Predator. Grupa ludzi zostanie porwana na planetę predatorów, gdzie będą musieli stawić czoła nie tylko predatorom ale również ich pupilom - predatorom psom i predatorom sokołom :) Jednak najgroźniejszym wyzwaniem będzie Czarny Superpredator". Śmialiśmy się z tej recenzji okragłe 30 minut i tyle samo następnego dnia. Do dzisiaj recytuję ją z pamięci.
Tak sobie myślę jak świat się zmienia. Jak byłem szczylem jeden predator załatwił oddział commando i gdyby nie Arnie nie poznalibyśmy tej historii wierząc w chuppacabra. "Świat poszedł do przodu, niby serca potomków pompują tę samą krew oddziału który na własnym terenie dał się złapać w siatkę". Jednak Adrian Brody leci do piekła i robi tam zadymę.
Muszę namówić małżonkę na wieczór w kinie z predatorami (również uważam że należy tłumaczyć takie tytuły) bo to chyba pozycja ważna dl kinematografii a na pewno popkultury.
Tylko nie wspomniałeś, że Predy w tym filmie to początkujące miernoty, ten z P1 to wyszkolony łowca, który komandosów połyka na śniadanie.
Predator powinien pozostać predatorem. Najbardziej charakterystyczną cechą predziów była ich doskonałość w sztuce polowania, tajemniczość, niemal boskość. Mi osobiście to pokazywanie predatorów jako adeptów kompletnie nie podchodzi. Predator, parafrazując słowa williama wallacea, powinien powalać 5 marines jednym pierdnięciem.
ale oni tu właśnie chcieli pokazać, że predatorzy nie są doskonali od urodzenia, tez się uczą
Nie wspomniałem bo nie widziałem jeszcze filmu :) Natomiast chodzi mi o pewna konwencję. Z ostatnich notabene kiepskich historyjek o Predatorach wiemy, że chłopaki specjalizowali się w polwaniu na Obcych. Z całym szacunkiem ale jeśli Terminatory kosmosu są ich zwierzyną łowną to sam instynkt zabójcy wystarczyłby na słabych Ziemian. Ale świat się zmienia. Teraz jest moda na dokopanie i zdjęcie z piedestału superbohaterów: Bond dostaje w dupę, na Batmana polują a Watchmani piją na umór . Dlatego pewnie masz rację i ten film się doskonale wpisuje w oczekiwania widza. Tylko szkoda mi lat 90-tych :)