Tylko muzyka źywcem ściągnięta z oryginalnego Predatora ratuje klimat tego czegoś.
Film pełen jest prawie że dokładnych kopii scen ze swojego niedościgniętego przodka, np. scena gdy jakuza gotował się do walki z mieczem w ręku - ordynarna zrzyna ze sceny śmierci Billyego :P
Słysząc ten udawany głos ala "macho" Brodyego nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać :/