Wczoraj widziałem film i jestem bardzo mile zaskoczony. Na początek ponażekam na mocno stereotypowych przerysowanych bohaterów i rolę Laurence Fishburne która była w ogóle bez sensu.
Naprawde mile jestem zaskoczony rolą Adriena Brodyego do którego byłem totalnie negatywnie nastawiony (Pianista vs. Predator WTF?) a tu taka niespodzianka. Koleś naprawdę zagrał bardzo przekonująco i ogólnie jako najemnik to wymiatał pod względem kombinowania i logiką działania (w przeciwieństwie do Fishburna który nie wiem jak przetrwał tam tyle lat...).
Wiele osób żle podchodzi do tego filmu, gdyż Rodriguez wiele razy sie wypowiadał że jest nadal pod wrażeniem Predatora z lat 80tych (tak jak i wielu z nas) dla tego film jest bardziej skierowany do fanów którzy pamiętają praktycznie każdy szczegół. Stąd takie smaczki i podobieństwa jak Muzyka, śmierć Hanzo, teksty, pułapki, oraz ostatnia walka i piosenka w napisach końcowych.
Film niestety nie zrobi na nas wrażenia pod wzgledem efektów i spektakularnych scen, gdyż po Matrixach i innych Avatarach widza może już tylko zaskoczyc dobry zwrot fabularny (których nie brakuje)
Film naprawde warto zobaczyć dla odmiany po takiej porażce (w/g mnie) jaką był Alien vs. Predator 2 oraz dla roli Adriana Brodyego który pokazuje że dobry aktor zagra wszystko.