Właściwie nie wiem co w tym filmie świetnego. Może po prostu jestem wyjadaczem klasyki, bo zdecydowanie opowiadam się za oryginałem. Czemu? Jest tu przecież hołd oddany pierwowzorowi i niemal cały czas słyszymy motywy Alana Silvestri. Widać, że kierowali produkt z myślą o widzach starszych, ale czegoś mi tu po prostu brakuje. Klimat zaledwie stara się nawiązać do swego poprzednika, bo rozwiązania tu zawarte w wielu przypadkach mnie nie przekonują.
Przede wszystkim niepotrzebnie ładowali tyle efektów specjalnych (cóż, znak czasów), które w niektórych scenach po prostu nie zachwycają. Predatorzy - ruszają się jak wóz z węglem, patrząc na to, co wyprawiali ich poprzednicy. Sceny walk dobre, ale już np. motyw rzucania się na Predzia z kataną mocno naciągany. Aktorstwo jakoś radę daje, ale obsada najzwyczajniej w świecie chybiona. Tak, uważam, że Brody pasował tu jak pięść do nosa. Nie wspominając już o obsadzeniu Tophera Grace'a i to - UWAGA SPOILER - w roli seryjnego zabójcy.
Czego zatem spodziewać się po tym filmie? Głównie dobrej akcji i kilku ciekawych scen z polowań na ludzi, bo nic więcej do głowy mi nie przychodzi. "Predators" to będzie film, o którym tak szybko zapomnę, jak go obejrzałem.
Zgadzam się. Film jest niestety przeciętny. Jakieś 6/10. Dostajemy tylko papkę poprzednich części, na siłę próbującą wmówić, że to coś nowego. Wszystkie sceny nawiązujące do pierwowzoru zamiast oddawać hołd, rażą. Nie odbieramy ich jako nowości z nutką klasyki, a skopiowane chwyty z 1 części. Jedyne co wywołało małą radość w moim przypadku, to odgłos strzelającego AA-12 automatic shotgun'a głównego bohatera i utwór "Long Tall Sally" na napisach końcowych (Tak jak już pisałem w innym temacie, ten, który rozbrzmiewał w helikopterze lecącym na misje z majorem Dutchem na pokładzie) - To on właśnie przypomniał mi o ile lepszy jest film ze Schwarzeneggerem.