Było kilka nawiązań do mojej ulubionej pierwszej części Predatora. Choć wkurzało mnie kilka elementów. Szczególnie początek - nagle środek akcji, wszyscy się pojawiają nie wiadomo skąd. Powinno być to inaczej pokazane. Albo postać grana przez Laurence'a Fishburne'a. Nie czaję tego - dlaczego ich zostawił? Uważał ich za frajerów? Do jakiego przyjaciela on mówił? W ogóle skończył sam jak frajer, w najgorszy z możliwych sposobów.
Fajnie, że muzyka była taka jak w poprzednich częściach, choć delikatnie się różniła co momentami irytowało, gdy zna się te utwory niemalże już na pamięć. Brakowało też kilku klimatycznych utworów np. kawałka "goodbye" z jedynki i dwójki - a tam świetnie wprowadzał w nastrój. Nie czaję dlaczego nagrywali muzykę ponownie, zamiast użyć tego, co już nagrał Alan Silvestri.
Ale ogólnie film dobry. Lekko i fajnie się to oglądało. Choć mogliby nakręcić ten film jakieś 10-15 lat temu - wtedy byłby duuużo lepszy, może nawet Arnold by zagrał albo jakiś inny heros np. Bruce Willis (ooo tak, jego to bym widział jak walczy z Predatorami!!!!).
Aktorzy dobrani dobrze. Może niektórych irytuje Adrien Brody, ale według mnie zagrał przyzwoicie. Szkoda, że Danny Trejo wystąpił tak krótko. Również dobra aktorka, która grała tę kobietę, choć dziwne, że nie wzięli tej samej aktorki co w pierwszej części - przecież zagrała tam dobrze. Dobry był też Rosjanin, pewnie przetrwałby dłużej gdyby nie ta bomba.
Mam nadzieję jednak, że nakręcą jeszcze kolejną część filmu - może to być zarówno Predators 2 jak również Predator 3. Oby film był równie dobry. Bo "Predators" oceniam na 7/10.