Oczywiście Predators jest słabszy od kultowej jedynki ale można ten film śmiało traktować jako Predator 2. (Mogą być lekkie spojlery) Oczywiście film ma wady, trochę rażą te zapożycznia, dialogi wydają się denne ale trzeba chwilę pomyśleć i wszystko wyda się jasne, to nie jest akurat wada. To nie są intelektualiści, tylko degeneraci, zabójcy i najemnicy, ich specjalnością jest zabijanie a nie kwiecista mowa. Zraził mnie trochę ten latający robot zwiadowca, można było tą scenę usunąć. Film się powoli rozkręca i wkracza na właściwe tory od momentu przybycia naszej ekipy do kryjówki Nolanda. Robi się świetny klimacik osaczenia, coś w stylu Cube. Mimo że film operuje sprawdzonymi kliszami naprawdę zaskoczyło mnie prawdziwe oblicze Edwina. Powiedziałem sobie wow, takie oklepane a jakie zaskoczenie:) Film nie jest straszny ale ma naprawdę dobry klimat i trzyma w napięciu. Rodriguez postanowił z jednej strony wzorować się na jedynce a z drugiej tchnąć w tą serię nowe życie i wydaje mi się że efekt ten został osiągnięty. Można teraz zrzucać na tą planetę niezliczoną ilość nowych frajerów do wyprucia i kręcić kontynuacje bez końca. Nie mam nic przeciwko temu.