Jedyne co dobre z tego filmu to rola Laurence Fishburn'a i muzyka Johna Debney,a.
Chociaż jak dobrze znam muzykę Debney'a to do tego filmu 80% skopiował pewnie metodą ctrl+c i ctrl+v.
Wogóle nie poruszył mnie ten film. Nawet walki Predatorów nie były jakies fascynujące.
W znienawidzonym przez większość AVP2 wcisnęła mnie w fotel walka PredAliena z Predkiem. To było cos naprawde dobrego.
Natomiast w tym filmie brakowało czegoś Ważnego.
Prawdę mówiąc w tym filmie ogóle się nic nie działo. 50% biegania po lesie 30 w jakimś pseudo statku i 20% w obozowisku predatorów. 6 aktorów na krzyż i wyszła klapa. Chcieli zrobić z Predzia Kjuba (CUBE) i wyszło jak zwykle ;/
Jak dla mnie wytwórnia Assylum robi już lepsze filmy ;/
Muzyka jest całkowitą kopią muzyki z "jedynki", nawet kawałek w trakcie napisów końcowych. Rola Fishburn'a mnie nie zachwyciła, powiem więcej: to była najbardziej przewidywalna postać. Jeśli poruszenie tematu moralności człowieka w ekstremalnych sytuacjach nazywasz stylizacją na Cube to najwyraźniej za mało filmów widziałeś (bez obrazy) Oceniłem film na 7 bo nie rozczarował mnie jak seria AvP.