Kiczowata muzyka, beznadziejna wręcz... Psuła każdą minutę filmu. Kilku koksików, jedna pierdoła (która spojlerując, mile mnie zaskoczyła pod koniec), dialogi żenujące, ale to prawdopodobnie przez muzykę. (Ta w napisach spoko, Rodriguez puścił tym oko wychodzącym z sali kinowej). Podsumowując niedługą wypowiedź - typowy megahit Polsatu.
Kiczowata muzyka? Doskonale dobrana do kina klasy B! Przecież ten film nie aspiruje do Oscara, więc czego się spodziewałeś? Orkiestry Symfonicznej?
A popierdółka dała czadu pod koniec! Jednak nie lekarz i wszystkie puzzelki poskładane :)
Tak kiczowata. Tandetna wręcz. Nie oddawała w ogóle klimatu filmu. Piosenka w napisach wyraźnie dała do zrozumienia, że z muzyką to tylko jaja są i pierwsze lepsze kawałeczki w montażu dawali. To ze nie aspiruje do Oscarów, Cannes, Globów czy innego komercyjnego już gówna, zwalnia film z dobrze dobranej muzyki? No prosze Cie.
Akurat kawałek, który leciał podczas napisów końcowych to ukłon w stronę pierwowzoru. Całkiem rześki. A muza w filmie nie przeszkadzała, były jakieś wstawki z bębnami na początku jak to w filmie o Predatorze, jakieś elementy, gdy akcja przyspieszała lub miała budować napięcie... Nawet nie pamiętam. Czyli to co ma być w filmie klasy B. To nie Avatar za $300M czy inny Władek z $100M... To szybki film akcji za $40M...
muzyka nie oddawała klimatu? przecieź w wiekszosci byly to fragmenty ze swietnego soundtracka do pierwszej czesci, jednego z najlepszych soundtrackow wogole weług mnie. Ja tam się ciesze źe nie probowali robić czegoś nowego bo by wyszło coś a'la "terminator 3"