Generalnie - jeżeli podobała wam się jedynka z Arnoldem, to ten film też was nie zawiedzie. Oczywiście nie jest to film wysokich lotów, ale przyjemny w oglądaniu. Muzyka, klimat, scenografia - wszystko bardzo podobne do pierwszej części cyklu. Według mnie żaden inny film, który powstał po jedynce nie może się równać z tym (oczywiście Alien vs Predator też był dobry - ale to troszke inny temat, ci co czytali komiksy na pewno kojarzą), to jest prawdziwa dwójka. Fani predatorów i walki człowiek-obcy w dżungli się nie zawiodą, jedynie obsada kicha (oprócz mojego ulubionego meksykańca Danny'ego Treyo, który niestety na niekorzyść filmu szybko ginie - a jako jedyny według mnie powinien przeżyć ich wszystkich). 7/10
Wbrew temu co napisano wyzej film stylistycznie nie ma nic wspolnego z Predatorem z 87r. W przeciwienstwie do pierwowzoru jest skonstruowany i zmonotowany po macoszemu, niedbale, niedokladnie, standard obecnej szybkiej masowej amerykanskiej produkcji odsuwajacy na dalszy plan wzgledy artystyczne. Absurdalne kwestie, niewiarygodne emocje. Sztuka dozowania napiecia, gra czasem, zawieszniem - to elementy nieistniejace dla tworcow "Predators"