Witam. Szczerze powiedziawszy jestem człowiekiem który sceptycznie podchodzi do tego typu filmów ("remake" czy jak kto woli "odświeżenie starej serii".) W wielu tego typu przypadkach nowym twórcom zależy jedynie na zarobieniu grubej kasy z wykorzystaniem wspaniałej marki !!! W tym przypadku jest inaczej. Widać ze film był kręcony z sercem. Twórcy w prosty sposób oddają hołd pierwowzorowi ( z Arnoldem w roli głównej). Nie kręcą jakiejś totalnie tępej strzelaliny a tworzą film z wykorzystaniem starych patentów. Od samego poczatku budują napięcie filmu.....powolutku w niepewności przygotowując "nas" na spotkanie z predatorem ( tak samo było w oryginale). Tam tez bohaterowie nie wiedzieli z czym mają do czynienia. Predator był przecież istotą przewyższającą ich siłowo i technologicznie (posiadał przecież kamuflaż który nie załamywał swiatła przez co był praktycznie niewidoczny). Zaskakuje też wspaniała gra Adriena Brody. Człowiek kojarzony głównie z rolą Szpilamna z pianisty tutaj miał zagrać zagorzałego, aroganckiego, pewnego siebie twardziela i wszyło mu to rewelacyjnie. Jedyne do czego mogę sie przyczepic to scena walki tego Cyngiela z Yakuzy z Predatorem. Kurcze po co to?? Przez to z predatora zrobili taką głupawą istotkę którą pokonuje koleś z samurajskim mieczem. Bezsensu. ALe reszta jak najbardziej w porzadku. POLECAM!!! I to nie tylko fanom Predatora (naprawdę powracają wspomnienia z oryginału) ale także fanom dobrego kina S-F.