Współczesne amerykańskie kino rozrywkowe miele stare znane serie i postaci z gracją kombajnu. Nowy Die Hard nie był wcale Die Hard'em, Sherlock Holmes nie był Holmes'em, filmowe Alien versus Predator przemieliło obie legendarne serie w zmiksowaną z papierem toaletowym parówkę z zawartością mięsa 5% itd. itd. Na tym tle nowi Predatorsi nie ukrywają, że próbują nawiązać do oryginalnych filmów (szczególnie do pierwszej części), ale niestety na dobrych chęciach się kończy.
Podobnie jak w świetnej części pierwszej mamy tu grupkę komandosów, tyle że w przeciwieństwie do zgranego, zróżnicowanego i naprawdę fajnego zespołu profesjonalistów z jedynki, mamy tu jakąś zgraję przeciętniaków, którzy ani grzeją ni ziębią, a ich los widza specjalnie nie obchodzi(no dobra, może pani snajper mnie trochę obchodziła:). Jak na zespół The Best of Earth prezentują się naprawdę nie specjalnie(a psujący trochę poważną atmosferę Danny Trejo z tymi dwoma pistoletami maszynowymi zaczyna zastanawiać czy to przypadkiem nie jakiś żart Rodrigueza). Adrien "Szpilman" stara się być twardy z dość niezłym skutkiem, ale nie w każdym momencie mu wierzę. Właśnie, tu jest też problem, jak grupę Arnolda brałem bez żadnych pytań za odział komandosów, to niektórym postaciom z Predators po prostu nie wierzę.
Z innych rzeczy próbujących przypominać wcześniejsze części to na pierwszy plan wysuwa się muzyka. Ta, choć momentami brzmi dziwnie śmiesznie, wykorzystuje motywy z pierwszej części z różnym skutkiem, czasami nawet dobrym. Co ciekawe i dość dziwne, cytuje się tu również muzykę z cyklu o Obcym. Wygląd Predatorów OK, ale nie wszyscy przypadli mi do gustu - za to maska głównego złego Predzia na +.
Co ciekawe, gdy przypominam sobie efekty kamuflażu i strzałów z działka predatorów z pierwszych dwóch części i porównują z komputerowymi efektami z predatorsów to mój głos stanowczo idzie na dawne lata. Kurde, to wyglądało stanowczo lepiej! BTW efekty to również nie jest zaleta tego filmu(SPOILER - ten wybuch po Rusku to jakaś kpina).
W ogóle scenariusz jest naprawdę słaby, są momenty nudy, dialogi z "mądrościami" Royce'a trzymają się naprawdę kiepsko, ciekawe postacie pozostają niewykorzystane(Fishburne), niektóre żarty trafiają w próżnię, zdjęcia są przeciętne, są błędy montażowe(skoki przy nie klejących się planach, )...Właściwie jedyne co było naprawdę fajne i odlschoolowe to ostatnia walka 1:1 Adriena B z Predatorem, zresztą również bardzo przypominająca oryginał. Tam można było poczuć jakieś emocje i coś naprawdę "Predatorowego".
Nie zrozumcie mnie źle - nie chciałem żeby ten film był kopią pierwszego Predatora - on po prostu sam próbuje nią w pewnym stopniu być, ale przez to naraża się na druzgocące porównania i przegrywa...z kretesem. "Predator 2" to inny film niż część pierwsza, a klimat osaczenia ma wciąż kapitalny. Tutaj, nic z tego. Ehh, lata 80/90 minęły bezpowrotnie.
No co ty gadasz, to jest właśnie powrót lat 80/90 :D Mi się bardziej podobała walka z pieskami i pierwsze spotkanie z Predami, od walki końcowej, ale ona także byłą świetna. Muzyka z pierwszej części byłą genialnym posunięciem, film miał klimat, nie wiem czemu się czepiasz efektów niewidzialności i strzelania z plazmy, bo akurat te efekty były świetne. Takie oldschoolowe :D Co do efektów wybuchów, w pełni się zgadzam, były trochę żenujące (ale tylko dwa, ten w kopalni mający ściągnąć Predów i ten z Ruskiem, także w kopalni). Nie wiem co ci się nie podobało w postaciach, ale ja tam przejmowałem się ich losem, przecież tu nie chodziło o to, żeby pokazać napakowanych pudzianów, tylko niepozornych ludzi, którzy w głębi siebie są większymi potworami od tych kosmitów. I mnie to bardzo przekonało, zwłaszcza ten doktorek psychol. Brody zagrał bardzo dobrze rolę najemnika i jakoś wcale mnie nie śmieszył, a Trejo jak zwykle dobrze sobie poradził w drugoplanowej (jak zawsze) roli. Fakt, zagrał trochę za mało, tak samo jak Fishbourne, to zaliczam jako minus. Ale ogólnie mówiąc film jest zajebisty, utrzymany w starym stylu (zastanawiam się, czy czasami te tandetne efekty, czy żałosny tytuł zrobiony chyba w WordArcie nie był efektem zamierzonym - w końcu ty coś o tym wiesz, nieprawdaż?:), świetnie mi się go oglądało, przypominały się stare lata. Dla mnie film bije dwójkę, która przecież także jest świetna. Ale tak czy tak, najlepszym Predkiem była, jest i będzie kultowa jedynka. Także Predators ode mnie dostaje 8+/10 i trafia do ulubionych, bo film jest naprawdę dobry.
Może nastawiłem się na za duży oldshool:) Faktycznie chyba liczyłem, że McTiernan duchowo zmaterializuje się w Antalu i zrobi coś z takim klimatem jak pierwszy film:]
"No co ty gadasz, to jest właśnie powrót lat 80/90 :D"
=>No właśnie jak dla mnie próba zrobienia tego w starym stylu jest godna pochwały, ale jednak nie do końca to wg mnie wyszło. Te wszystkie Terminatory, Predatory, Robocopy i inne klejnoty tamtych czasów są po prostu nie do skalkowania jeśli chodzi o klimat i ekranową zajebistość tamtych filmów:]
"mi się bardziej podobała walka z pieskami i pierwsze spotkanie z Predami, od walki końcowej, ale ona także byłą świetna."
=>te świnio-nosorożo-pieski jakoś nie pasowały mi do tego filmu, przypominało mi to Jestem Legendą z tymi również nie najlepiej zrobionymi cyfrowymi wampirami. Za to ostatnia walka, pomijając już fakt, że to prawie dosłowny cytat z końcówki pierwszej części Predatora, urzekła mnie właśnie najbardziej, bo tam wreszcie poczułem te lata 80/90 i były wreszcie emocje. No i o dziwo Brody w tamtych scenach przekonywał mnie najbardziej.
"nie wiem czemu się czepiasz efektów niewidzialności i strzelania z plazmy, bo akurat te efekty były świetne"
=>właśnie, jak dla mnie, jakieś takie strasznie cyfrowe były te wystrzały i ta niewidzialność, takie bez klimatu zupełnie, Jak w 1ce czy 2 ce leciał te strzał z działka naramiennego to aż czuć było jego siłę, tutaj jakieś cyfrowe magie jak z Harrego Pottera:D Nie wiem, może przy przesycie CGI we współczesnym kinie jestem po prostu coraz większym fanem "analogowości" tych pierwszych filmów:)
"Nie wiem co ci się nie podobało w postaciach, ale ja tam przejmowałem się ich losem, przecież tu nie chodziło o to, żeby pokazać napakowanych pudzianów, tylko niepozornych ludzi, którzy w głębi siebie są większymi potworami od tych kosmitów. I mnie to bardzo przekonało, zwłaszcza ten doktorek psychol. "
=> można powiedzieć, że trochę przejmowałem się Roycem i panią snajper, na resztę kompletnie lałem. Z tą ukrytą drapieżną naturą ludzi wyszło to moim zdaniem nie przekonująco. Gdyby film był poważniejszy i te postacie faktycznie były by naprawdę bardziej złe w środku, to może bym to kupił, ale tak jak to było zrobione to jak dla mnie ten głębszy aspekt tego filmu kompletnie nie wypalił:)
"Brody zagrał bardzo dobrze rolę najemnika i jakoś wcale mnie nie śmieszył, a Trejo jak zwykle dobrze sobie poradził w drugoplanowej (jak zawsze) roli"
Brody akurat najlepiej zagrał z całego tego filmu, właściwie to spodziewałem się że kompletnie polegnie, ale nawet jakoś się bronił w roli tego bezlitosnego najemnika dla którego liczy się jedynie przetrwanie. Tylko jednak słychać, że ten jego macho głos jednak wymuszony był:) Ale swoją drogą, przy wszystkich swoich plusach i tak wymieniłbym go na jakiegoś bardziej pasującego do tego typu filmów innego aktora:)
"zastanawiam się, czy czasami te tandetne efekty, czy żałosny tytuł zrobiony chyba w WordArcie nie był efektem zamierzonym - w końcu ty coś o tym wiesz, nieprawdaż?"
heh, no moim zdaniem akurat przy takim filmie chyba nie powinno się robić takich baboli - przecież poprzednie części zrealizowane były znakomicie, a to nie jest ani Grindhouse ani Machete, w których każda niedoróbka to dobry powód do histerycznej polewki.
"Dla mnie film bije dwójkę, która przecież także jest świetna"
Oj, dla mnie stanowczo, nie. Dwójka ma wciąż rewelacyjny klimat osaczenia, który Hopkinsowi bardzo dobrze udało się przenieść z dżungli tropikalnej do betonowej. No i podobnie jak w 1 Predator jest tam prawdziwym badassem. Predatory w Predators oprocz tego final predatora były jakieś słabe - <spoiler> dać się pokroić jakiemuś yakuzie? </spoiler> come on:D
<spoiler> dać się pokroić jakiemuś yakuzie? </spoiler>
no tak to najbardziej mnie zabolało akurat w tym filmie, zmarnowano potencjał tego pojedynku wg mnie
"Może nastawiłem się na za duży oldshool:) Faktycznie chyba liczyłem, że McTiernan duchowo zmaterializuje się w Antalu i zrobi coś z takim klimatem jak pierwszy film:]"
No to to raczej jest już nie możliwe :P
"=>No właśnie jak dla mnie próba zrobienia tego w starym stylu jest godna pochwały, ale jednak nie do końca to wg mnie wyszło. Te wszystkie Terminatory, Predatory, Robocopy i inne klejnoty tamtych czasów są po prostu nie do skalkowania jeśli chodzi o klimat i ekranową zajebistość tamtych filmów:]"
Wiem, że to już nie powróci, ale są jeszcze na tym świecie ludzie z jajami, którzy chociaż próbują i całkiem im to wychodzi, czego właśnie potwierdzeniem jest Predators, albo John Rambo Stallona (swoją drogą już się nie mogę doczekać jego Expendables) i chwała im za to! No bo chyba mi nie powiesz, że Transformers to lepszy film akcji od Predatorów :P
"=>te świnio-nosorożo-pieski jakoś nie pasowały mi do tego filmu, przypominało mi to Jestem Legendą z tymi również nie najlepiej zrobionymi cyfrowymi wampirami. Za to ostatnia walka, pomijając już fakt, że to prawie dosłowny cytat z końcówki pierwszej części Predatora, urzekła mnie właśnie najbardziej, bo tam wreszcie poczułem te lata 80/90 i były wreszcie emocje. No i o dziwo Brody w tamtych scenach przekonywał mnie najbardziej."
E tam, mi się bardzo podobały, właśnie nie rozumiem, czemu się tak ludzie czepiają Jestem Legendą za te stworki, dla mnie były bardzo fajnie zrobione, tak samo jak te pieski, ale i tak mnie najbardziej trzymało w napięciu i największe wrażenie zrobiło na mnie pierwsze spotkanie z Predami, gdy ludzie spadali do wodospadu i było takie ujęcie na Predków wychodzących z kamuflażu w tej ich wiosce, a obok nich te pieski stały i leciała zajebista muza z 1 części, ahh, najlepsza scena z filmu, poczułem się wtedy jakbym znowu był w przedszkolu :D
"=>właśnie, jak dla mnie, jakieś takie strasznie cyfrowe były te wystrzały i ta niewidzialność, takie bez klimatu zupełnie, Jak w 1ce czy 2 ce leciał te strzał z działka naramiennego to aż czuć było jego siłę, tutaj jakieś cyfrowe magie jak z Harrego Pottera:D Nie wiem, może przy przesycie CGI we współczesnym kinie jestem po prostu coraz większym fanem "analogowości" tych pierwszych filmów:)"
Hehe, no może, ja też już mam dość tych efekciarskich filmów typu Transformers czy Terminator 4, czy Ksiąze Persji i własnie te tandetne efekty bardzo mi się podobały, nie wiem czemu ci się skojarzyły z Potterem, dla mnie był super, przesadzili to z tandetą w przypadku tych wybuchów w kopalni, to fakt, ale już ten wybuch na końcu (chodzi mi o granaty przyczepione do doktorka) był jak najbardziej OK!
"=> można powiedzieć, że trochę przejmowałem się Roycem i panią snajper, na resztę kompletnie lałem. Z tą ukrytą drapieżną naturą ludzi wyszło to moim zdaniem nie przekonująco. Gdyby film był poważniejszy i te postacie faktycznie były by naprawdę bardziej złe w środku, to może bym to kupił, ale tak jak to było zrobione to jak dla mnie ten głębszy aspekt tego filmu kompletnie nie wypalił:)"
Mnie tam doktorek psychol przekonał i to bardzo, reszta postaci ok, chociaż niespecjalnie się nimi przejmowałem, również zależało mi na losie tej pani, Brodyego i właśnie doktorka, gdy w trojkę pod koniec uciekali to miałem cichą nadzieje, że doktor przeżyje, ale niestety wcześniej wyczytałem na forum, że pod koniec będzie z nim coś nie w porządku, no a skoro tak, to było raczej pewne, że zginie ;/ Ale własnie te 3 postacie mnie najbardziej przekonały, reszta to było mięso armatnie i tylko czekałem na ich śmierć :)
"Brody akurat najlepiej zagrał z całego tego filmu, właściwie to spodziewałem się że kompletnie polegnie, ale nawet jakoś się bronił w roli tego bezlitosnego najemnika dla którego liczy się jedynie przetrwanie. Tylko jednak słychać, że ten jego macho głos jednak wymuszony był:) Ale swoją drogą, przy wszystkich swoich plusach i tak wymieniłbym go na jakiegoś bardziej pasującego do tego typu filmów innego aktora:)"
Mnie przekonał, a jedyną osoba na jaką bym go wymienił jest Arni, bo jakby mieli dać tu kogoś w stylu The Rocka czy Vina Diesela, to jednak już wolę Brodyego :P
"heh, no moim zdaniem akurat przy takim filmie chyba nie powinno się robić takich baboli - przecież poprzednie części zrealizowane były znakomicie, a to nie jest ani Grindhouse ani Machete, w których każda niedoróbka to dobry powód do histerycznej polewki."
No niby tak, ale coś mi się wydaje, że po tym co Rodriguez ostatnio wyczyniał to prędko normalnego filmu od niego nie dostaniemy:)
"Oj, dla mnie stanowczo, nie. Dwójka ma wciąż rewelacyjny klimat osaczenia, który Hopkinsowi bardzo dobrze udało się przenieść z dżungli tropikalnej do betonowej. No i podobnie jak w 1 Predator jest tam prawdziwym badassem. Predatory w Predators oprocz tego final predatora były jakieś słabe - <spoiler> dać się pokroić jakiemuś yakuzie? </spoiler> come on:D"
Ja jednak wolę Predators, z tego względu, że kocham filmu w dżungli i już za to wolę trzecią część, powrót do korzeni, betonowa dżungla zajebista, ale nie przekonuje mnie tak jak tropikalna, tutaj to nikt ich nie uratuje, są skazani na siebie i wiedzą, że nikt im nie pomoże. A w mieście co? Wszędzie kontakt z innymi ludźmi itp, no wiesz o co mi chodzi, dla mnie to już takiego klimatu nie ma, chociaż jak już mówiłem dwójkę sobie cenię, bardzo, bo to najmroczniejszy i najbrutalniejszy film serii, w sumie 2 i 3 dostają ode mnie oceny 8/10, więc nie ma się o co kłócić. Jedynka jest najlepsza i daję jej 10/10, nie ma bata, żebym dał mniej :D
A co do walki z yakuzą, to rzeczywiście kiepsko to wypadło, zmarnowany potencjał tej sceny. No, ale mimo wszystko film świetny jak dla mnie, po prostu powrót do przeszłości.