Film wyśmienity - znakomite nawiązanie do pierwszej kultowej części. Nie mamy tu do czynienia z zawiłościami akcji. Ot obcy upodobali sobie min. naszą Ziemię, jako niewyczerpane zasoby mięsa armatniego do ćwiczeń. Zadziwiająco piękne w swoje prostocie. Już pierwsze dźwięki i zdjęcia od razu mówią nam jasno, że to film o łowcach. Przyjemnie było znowu usłyszeć charakterystyczną muzykę i „ten dźwięk” z dawnych lat, w środku dżungli. Moim zdaniem sukces tego filmu to klimat, znakomite dzienne zdjęcia, prosta i konkretna fabuła bez zbędnych wątków pobocznych oddająca bezwzględnie charakter filmu jak i samych głównych bohaterów (w tym oczywiście samych predatorów). Świetne nawiązanie i ukłon dla kultowej „jedynki” to sceny zjazdu po zboczu i skok do wody ze skały jak również ostatnia finałowa walka. No i najważniejsze – w końcu predatorzy pograli w filmie troszkę intensywniej. Świetna scena walki z jakuzą, jak i ze sobą. Ten predator przywiązany do postumentu podczas walki ze swoim pobratymcem, po założeniu swojej zbroi i wpół zniszczonej maski przypomniał mi jak nic przeciwnika Arnorlda z jedynki. Mówiąc o sukcesie tego filmu mam na myśli oczywiście swoje przeżycia i doznania podczas oglądania filmu. Nie interesuje mnie ile ten film zarobi i czy w ogóle cos zarobi. Dla mnie krytycy mogą na nim wieszać psy i obrzucać go błotem, dla mnie jest to przyjemna podróż w czasie. Dostał ode mnie 9 właśnie za klimat, za świetne efekty, za szybką akcję bez zbędnych zaułków tematycznych, za muzykę i dźwięk, za nawiązanie do jedynki. Osobiście uważam, że Predator jest uosobieniem i połączeniem najwyższych cnót łowcy z technologicznym geniuszem oraz prostotą działania. To wszystko mamy w ty filmie podane na tacy, na gorąco ze szczyptą nostalgii. Nie mogę się doczekać, kiedy ukarze się na DVD i będę mógł oglądać oba filmy jeden po drugim, odbywając relaksującą podróż po dżungli z moim ulubionym bohaterem Predatorem.