ilm cienki jak barszcza lubie predatora ale to raczej parodia predatora , brody próbuje udawac arniego i sie do niego upodobnic . możecie mnie obrażac i krytykowac ale ten film do mnie nie przemówił , twórcy chyb a nie oglądali jedynki z arnim bo to co zrobili to kpina i tyle
Ja mogę wam podać wiele powodów.
Po pierwsze nie tyle, że się inspirowali, co po prostu zerżnęli, to typowy przykład jak wziąć stary dobry film, zmienić imiona bohaterów, kilka detali... i nazwać to kontynuuacją.
Wiele, scen jak i nawet dialogów jest zaczerpniętych prosto z pierwszej części:
- pierwsza scena z minigunem (koleś strzela na oślep)... było
- pułapki pozastawiane w lesie (może troszkę inne niż w jedynce, ale...) było
- gość z Yakuzy... staje nagle... odwraca się... wyciąga miecz (tak, wiem w jedynce był nóż) ściąga koszule i czeka na predatora... było
- "what the fuck are you?" (kiedy pojawia się murzyn), mogę się mylić... ale raczej było
- scena, gdy predator przysłuchuje się rozmawiającym (pani ze snajperką i murzyn) było...
Poza tym, można zachodzić w głowę co kierowało logiką głównych bohaterów, w momencie, w którym dowiedzieli się, że można przechytrzyć predatory smarując się błotem i tego nie zrobili...
Postacie płaskie i jednowymiarowe, w zasadzie to żadnego z nich nie zdążyłem polubić...
Psy? Od kiedy to Predatorzy mają psy?, pewnie od czasów jak powstał Avatar i ktoś stwierdził, że skoro dżungla, to my też musimy mieć takie biegające stworki...
Akcja, jak to w dzisiejszych filmach bywa.... pozbawiona ważnych elementów (rozpoczącia, rozwinięcia, zakończenia), w podstawówce uczyłem się, że to jest podstawa dobrze napisanego scenariusza/pracy... może twórcy filmu, powinni sobie przypomnieć tę prostą zasadę, która sprawia, że film nie jest płaski.
Wątek miłosny, give me a fuckin' break...
-------------------------------------------------------------------------------- -----------
Co mi się spodobało?
Scena walki Yakuzy z Predatorem... dość nietypowo nakręcona, przywodzi na myśl walki prawdziwych samurajów.
I to chyba tyle... marne trzy na szynach ;)
"Wiele, scen jak i nawet dialogów jest zaczerpniętych prosto z pierwszej części:
- pierwsza scena z minigunem (koleś strzela na oślep)... było
- pułapki pozastawiane w lesie (może troszkę inne niż w jedynce, ale...) było
- gość z Yakuzy... staje nagle... odwraca się... wyciąga miecz (tak, wiem w jedynce był nóż) ściąga koszule i czeka na predatora... było
- "what the fuck are you?" (kiedy pojawia się murzyn), mogę się mylić... ale raczej było
- scena, gdy predator przysłuchuje się rozmawiającym (pani ze snajperką i murzyn) było..."
To były nawiązania do poprzedniej części, które jeszcze bardziej potęgowały klimat, jak dla mnie, gdyby film nie miał nawiązań tego rodzaju, to byłby po prostu do dupy. Nic nie zostało zerżnięte, gołym okiem widać inspirację i szacunek dla pierwszej części. Przykład? Scena z Yakuzą, który zostaje i wyciąga miecz tak jak Billy w jedynce. Różnica między filmami? W jedynce nie widzimy jak zginął Billy, możemy się tylko domyślać. Tu mamy pokazany cały, bardzo ciekawy pojedynek, który zresztą podobał ci się. Tak więc to nie jest chamskie zerżnięcie z pierwowzoru tylko nawiązanie dla fanów oryginalnego filmu z Predkiem, którzy powinni cieszyć się widząc takie coś, a nie jeszcze się oburzać. Twórcy wzorowali się na jedynce, chcieli jak najbardziej zachować jej klimat, więc byłoby to niemożliwe, gdyby kilku scen nie przekształcili na swój sposób, tylko zrobili coś całkowicie nowego. Lepiej wzorować się na arcydziele, niż wszystko wymyślić samemu i zrobić gniota (np. AvP 1 i 2).
"Poza tym, można zachodzić w głowę co kierowało logiką głównych bohaterów, w momencie, w którym dowiedzieli się, że można przechytrzyć predatory smarując się błotem i tego nie zrobili..."
Tu przyznam ci rację, chociaż z drugiej strony nie chciałbym oglądać ich do końca filmu umazanych błotem.
Dalej nie chce mi się pisać...
zgadzam się, ilość nawiązań jest tak duża, że to filmidło powinno mieć kategorię 'nawiązania'. Pomijając tego 'zonka' aktorstwo mierne, bzdur i nielogiczności od groma i za mało predatorów. Aczkolwiek dwie rzeczy podobały mi się bardzo: rola Lawrance'a - niesamowicie zagrał, a druga to wizerunek kolesia z yakuzy. Poza tym, moim zdaniem, predators nie oferuje nic, zakończenie natomiast od ujawnienia sie lekarza to dno dna
Owner2,co wg ciebie w tym zakończeniu jest takie "wyjebane w kosmos"? to ,że Broda powiedział "opuszczamy tą pieprzoną planetę"?
ciekawe jak?? chyba na stopa... w tym filmie brak jakiejkolwiek logiki,nic tu się kupy nie trzyma. Po co w ogóle kręcą takie szajsy,psują tylko opinie takich świetnych klasyków jak Predator,czy Predator 2.
rola Laurenca wypasiona ? Chyba wolę oglądać jego córkę w pornolach, niż jego w Predatorach !
Ta postać tam ukrywa się ponoć X lat a ma tusze jak by codziennie opychał się w McDonaldzie.
Jedyny sens, że chcieli nawiązać do 2 części gdzie główny bohater był czarny. Ten film to nieporozumienie. Można było tyle pomysłów nowych dodać, a wyszła parodia części 1. Szfarceneger pewnie lał ze śmiechu jak widział parodię siebie w postaci "mocarnego" Ejdrjena Czarno-Brody'ego. Give me a fuckin break jak napisał autor tematu...