generalnie, po tym filmie nie spodziewałam się niczego dobrego.
poszłam , aby przysłowiowo porzucać popcornem na ekran.
wspomnianym wyżej popcornem potem dławiłam się w odpowiednich momentach
bardzo dobry, klimatyczny film, który w pierwszej połowie oscyluje u mnie o ocenę 10 w filmwebowej skali. Druga część, niestety, zawiodła mnie pod względem przewidywalności i mniejszego stopnia grozy.
Adrien Brody... no cóż. Cały czas miałam w głowie "Pianistę". nie mogłam nic na to poradzić. omal się nie oplułam również, gdy zobaczyłam gadającego ze sobą Morfeusza. Ale nic to. obaj panowie mieli ciekawe wyzwanie, z którym poradzili sobie na tyle, na ile potrafili zerwać z etykietkami ról. czyli bardzo dobrze, śmiem wyrazić swoje skromne zdanie.
jest ok.