dobre kino,ale bez rewelacji.Jesli jestes fanem predatora tak jak ja to sie nie zawiedziesz,mogli zrobic całkowitą szmire....ale wyszedł im przyzwoity film,czyma w napieciu,fabuła tez sie klei
Poszedłem na ten film do kina dla rozrywki i spodziewałem się czegoś baaaardzo słabego, powiedzmy jak AVP2. I może dlatego, że wymagań nie miałem zbyt wielkich całkiem nieźle się bawiłem. Dla mnie część argumentów przeciwników filmu jest wręcz zabawna, więc skupię się tylko na wybranych. 1. Postać Nolana - wyczytałem gdzieś, że nudna i zbędna, a moim zdaniem całkiem nieźle pokręcona i osobiście żałuję, że twórcy tego wątku nie pociągnęli, mógł jeszcze sporo nabruździć, a i jego wersja kasku jakoś zaginęła w akcji. 2. Postać Royce'a - tutaj wcale nie zgadzam się, że żylasty bohater, to już nie bohater, bo jakoś nie pasuje mi muskulatura Arniego do biegów przełajowych i to, broń Boże, nie dlatego, że gubernatora mam w poważaniu. Sam pamiętam czasy jak z wypiekami oglądałem jego popisy. Dziś są inne czasy, więc i bohaterowie krojeni są na ich miarę. 3. Straszność drapieżców - tutaj nie mam nic na obronę. Kolejne części zrobiły z Terminatora łatwą do zniszczenia mechaniczną zabawkę, a z Predatora pluszowego misia. Oczywiście, by akcja była wartka należy stosować pewne triki, ale "agli madafaka" musi budzić strach i sprawiać wrażenie, że się go nie da ukatrupić. Jak dla mnie to w starciu z AVP2 to i tak majstersztyk kina akcji, ale trochę krótkawy, było wiele wątków do rozwinięcia, które zginęły w efektach i tego mi trochę szkoda
Fanom Predatora polecam zajrzeć pod linka:
http://www.wotchlanikomiksu.pl/?p=2884
Znajdziecie tam konkurs w którym nagrodą główną jest komiks AvP.
Jakoś fakt, że mamy obcą planetę, dziwne zwierzątka i dżunglę nie jest jeszcze dla mnie podstawą do stawiania obu filmów w jednym szeregu. Avatara zaliczałbym do innego gatunku, więc nie bardzo widzę płaszczyznę do porównań. "Oko" mi się spodobało jako własny "Avatar", ale nie myl mnie, proszę, z fanatykami broniącymi tego filmu własną, wymalowaną na niebiesko, klatą... choć film Camerona przypadł mi do gustu. Ponadto unikam stwierdzenia, że coś jest lepsze, zastępując je sformułowaniem "bardziej mi się podobało". Nie jestem fanem konkretnych bohaterów, a kina jako całości, w oczach wielu pewnie kiepskiego, bo mnie moralne dylematy w szwedzkich arcydziełach nie kręcą. Dodam tylko, że po wizycie w kinie zakupiłem dvd z pierwszymi dwoma częściami opowieści o "agli madafakerze" i się nimi dziś wieczorem skatuję;)