Włodek szpilman pasuje mi do tej roli jak śledź do ciepłego sosu. W pierwszych chwilach można odnieść wrażenie, że to parodia jedynki patrząc na jego buzię i słuchając basowego głosu, jakiego nie powstydziłby się czak noris.
A jeśli chodzi o sam film, to wygląda on na nikaraguański remake pierwszej części. Mnóstwo wątków z jedynki i jeszcze babka, która znała Duch'a....
Żeby iść na to do kina, to musieliby mi dobrze zapłacić. No i pułapka ze spadającymi kołkami... bezcenna.
Jeden punkt za ciekawie zapowiadające się pierwsze minuty filmu.