Porażka na całej linii. Marna kopia "Krzyku" i tym bardziej nieudany remake dobrego horroru z lat 80-tych. Tak w ogóle fabuła jest niemal całkiem zmieniona w stosunku do oryginału, tylko początek może się wydawać podobny. Ale co takiego jest w tym filmie nie tak? Reżyserzy filmu nie mogą się jednak równać Wesowi Cravenowi, serwując nam ciężkostrawną papkę w stylu "kto jest mordercą, a kto nie?". I w zasadzie bohaterzy próbują znaleźć odpowiedź na to pytanie, podczas gdy są po kolei "eliminowani", a grono potencjalnych przyjaciół-morderców się zawęża. W "Krzyku" bynajmniej Wes sparodiował słynne slashery, tutaj nie czuć było ani trochę takiego zamierzenia. Otrzymujemy przez to film z durną fabułą, nudny, strasznie mało krwisty, bez jakiegokolwiek klimatu, bezpłciowy, sztampowy i z fatalnym zakończeniem. W oryginale uwielbiam to odizolowanie głównych bohaterów, byli całkiem sami w domu i nikogo w pobliżu. Tutaj jest zupełnie odwrotnie. Ludzi jest multum tak jak multum jest idiotycznych, zbędnych dialogów czy głupiego poczucia humoru. Moja ocena: 2/10.