Moje odczucia zaraz po filmie były mocno mieszane . Z jednej strony świetnie prowadzone dialogi, dobrze rozegrana akcja i gra aktorska na naprawdę wysokim poziomie.
Z drugiej strony mówię sobie - co jest ? Gdzie zakończenie ? Czemu chłopak nie odczytał tego tekstu ? Co chciał mi powiedzieć ?!
I wiecie co ? Odkryłem co chciał powiedzieć !
Odczekałem jeden dzień i zacząłem czytać komentarze. Zdziwiłem się że większość z nich mocno krytykowała film pod względem budowania napięcia , gry aktorskiej czy ostatecznie - końcowych wniosków. Mówię sobie - rzeczywiście, z ostatnim argumentem mogę się zgodzić, ale pozostałe są dla mnie nie do przyjęcia. Mimo wszystko czytałem dalej ... Najbardziej lajkowanym komentatzem był ten, który nie tylko hejtowal całą produkcję, ale jednocześnie wskazywał na jej podobieństwo do zdarzenia które wydarzyło się na początku obecnego wieku. Z zaciekawieniem otworzyłem link w którym autor całego zdarzenia opisuje swoją krytykę dotyczącą braku zgodny na wykorzystanie jego historii w filmie. Pomijając wszystkie wnioski i moralne aspekty twórców filmu, najbardziej moją uwagę przykuł fakt iż sprawca tamtych wydarzeń NIGDY nie przyznał się co tamtego wieczoru chciał powiedzieć na antenie. Przygotowany tekst był tylko efektem choroby psychicznej a nie jego intencji
Zanieruchomiłem
Włączyłem film i ustawiłem wskaźnik dokładnie w połowie. Po sekundzie buforowania zobaczyłem scenę, która uświadomiła mi, że to nie treść napisana na wygniecionych kartach była sensem tego filmu. Cały film bowiem skupia się na chorobie psychicznej która była autorem tych wydarzeń! Treść została "zakryta" przed widzami po to aby pokazać pierwszoplanowego bohatera.. W połowie filmu zaś są jej korzenie - a więc surowy ojciec który "nie zna" tego człowieka a więc nigdy nie obdarzył go miłością. Na końcu brak przeczytanego tekstu znowu skupia nas na tym "głównym bohaterze". Pomijając całą treść uważam, że Bartek idealnie nadal się do tej roli :) Reżyser w fajny sposób przedstawili mechanizm działania syndromu sztokholmskiego.
Nie uważam że film jest idealny pod względem technicznym czy realizmu. Wiele rzeczy można byłoby lepiej przedstawić i dopracować. Skupiając się jednak na treści oceniam go bardzo wysoko
Ps.
Oczywiście to tylko moja interpretacja. Równie dobrze autorom mogło chodzić o coś zupełnie innego. Niemniej sama refleksja zostaje w mojej głowie i wydaje się bardzo głęboka.