Priscilla, królowa pustyni

The Adventures of Priscilla, Queen of the Desert
1994
7,3 9,4 tys. ocen
7,3 10 1 9419
7,7 13 krytyków
Priscilla, królowa pustyni
powrót do forum filmu Priscilla, królowa pustyni

Pozytywne wibracje

ocenił(a) film na 9

W nowym dokumencie na temat kulis powstania "Priscilli, królowej pustyni" zrealizowanym na potrzeby DVD wydanego z okazji 10 rocznicy powstania filmu, reżyser chwali się, że w tygodniu po ataku z 11 września, film ten pokazały telewizje aż w 50 krajów, 'ku pokrzepieniu serc'. Nie wiem na ile ta wiadomość jest prawdziwa, lecz wcale mnie to nie dziwi. "Priscilla" jest bowiem kwintesencją pozytywnego filmu, który potrafi być zabawny, szalony ale i inteligentny.
Już sam pomysł był przedziwny. Oto dwie Drag Queen i jeden (a raczej jedna) transseksualista wybierają się zdezelowanym autobusem na wyprawę z centrum kosmopolitycznego Sydney do zapadłej dziury w samym środku australijskiego kontynentu. Te mieszczuchy, rozpieszczone przez tolerancyjne środowisko wielomilionowej metropolii, zakosztują surowej, prymitywnej i prostszej egzystencji pozbawionej fantasmagorii postmodernistycznego, stechnicyzowanego społeczeństwa. I czekać ich będzie wielka niespodzianka. Ponieważ ten 'prymitywny' świat kryje w sobie olbrzymią różnorodność. Znajdziemy tu i prostych farmerów, którzy nie bardzo wiedzą co począć, kiedy staje przed nimi facet w pstrokatej sukience, szalonej peruce i niewyobrażalnie krzykliwym makijażu, jak i dziwki z azjatyckiej spelunki, która potrafi wyczyniać cuda z piłeczkami do tenisa stołowego. Są tu górnicy, prymitywni i niebezpieczni oraz aborygeni, którzy okazują się zupełnie inni, niż się tego można było spodziewać. "Priscilla" jest więc po części portretem Australijczyków, ukazujący blaski i cienie ich życia, w kalejdoskopowym przeglądzie slajdów.
Jednak podróż przez dziki australijski busz, to również szansa dla bohaterów na uporządkowanie swojego życia. Odkryte zostaną pewne tajemnicy, poznane zostaną granice własnej wytrzymałości. Napotkają na wyzwania, których nie spodziewali się w najśmielszych nawet snach. Staną oko w oko z własnymi słabościami, nie mogąc się już dalej maskować i krygować, będą zmuszeni do walki o własne ja. W tym sensie "Priscilla" to typowy road-movie.

Czym więc wyróżnia się "Priscilla" na tle innych filmów?
Po pierwsze bohaterami. Są to barwne, niezwykłe osobowości i fakt, że są Drag Queens niewiele tu zmienia. Bernadette to podstarzała niepełna kobieta. Urodzony jako Ralph poddał się operacji zmianie płci, lecz cały czas pozostaje niespełniony uczuciowo. Zgorzkniała, jest twarda i zahartowana, a jednak w głębi duszy tęskni i cierpi. Tick/Mitzi to gej, który jednak ma żonę i dziecko. Syna nie widział od lat, pozostaje więc lęk, czy sprawdzi się jako ojciec. I w końcu młody, przystojny, pełen energii ale zupełnie nieodpowiedzialny Adam/Felicia. Dla niego ta podróż jest drogą ku dorosłości, pozna kilka surowych prawd o życiu, których nie poznał urodziwszy się tak późno, że cieszyć się może tolerancją, a może wręcz obojętnością na jego orientację.

Po drugie, i łączy się to z punktem pierwszym, gra aktorska. Cała trójka musiała nieźle wyglądać na papierze, jednak nieodpowiedni aktorzy mogli to zepsuć. Stamp, Weaving i Pearce zagrali jednak perfekcyjnie. Aż trudno uwierzyć, że są to faceci, którzy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia ze sceną drag. Ich wyczyny, ich wzajemne przekomarzanie się ale pomoc są tak autentyczne, że pochodzić mogą jedynie od osób znających się na sztuce aktorskiej.

Po trzecie - scenariusz. Niezwykle mocnym punktem filmu są dialogi. Odzywki w stylu "That's just what this country needs: a cock in frock on a rock." czy "Why don't you just light your tampon, blow your box apart? Because it's the only bang you're ever gonna get, sweetheart!" to klasyka. A przecież to bardzo inteligentny film, w którym znalazło się miejsce na kilka bardzo ważnych spostrzeżeń na temat tolerancji i odmienności. Wspaniała jest postać syna Ticka. To ojciec, gej i drag, jest bardziej zawstydzony całą sytuacją od syna! Syn zachowuje się, jakby w ogóle nie wiedział o co tyle hałasu!

Po czwarte i najważniejsze: dźwięk i obraz. Niezła muzyka i te wszystkie zapierające dech w piersiach kostiumy. Tego po prostu nie da się zapomnieć. Szaleństwo, radość, najbardziej odjechane pomysły, jakie kiedykolwiek widziałem na ekranie. To był prawdziwy szok, kiedy widziałem film po raz pierwszy. Teraz robią nie mniejsze wrażenia, a biorąc pod uwagę materiały oraz fakt, że zaprojektowali je amatorzy, w zdumienie wprawiają mnie jeszcze bardziej. Kolorowy zawrót głowy, który po prostu pasuje do tego filmu jak ulał.

"Priscilla" to bardzo pozytywny, radosny i mądry film. Wspaniała zabawa dla wszystkich, zawsze i wszędzie. Polecam każdemu na poprawę humoru.

ocenił(a) film na 10
torne

Wspaniały, w swym rodzaju, film. I wspaniały, pełny niebanalnych treści, Twój komentarz, dzięki któremu mogłem sobie nieco przypomnieć treść tego filmu, który już dość dawno temu miałem przyjemność oglądać w moim ulubionym kinie, podczas jednego z nocnych meetingów filmowych.