Wielkie brawa dla scenarzysty, który z takiego gniota jak powieść "Colossus" napisał scenariusz, który mega trzyma się kupy, a każda postać ma sens. (W powieści wszystkie postacie są mniejszymi lub większymi głupkami) Braeden świetnie dał radę mimo że miał zaledwie 28 lat a grał o wiele starszego doktora/profesora. Trochę jakby był na rauszu, powoli, ociężale, ale o to chodziło. 1970 to śmieszne czasy jeśli chodzi o brunatne barwy, ale tu nie wkurzają. Jest napięcie i przede wszystkim inspiracja do przemyśleń.