Nie polecam. Typowy filmik dla gimbów ekscytujących się cyckami,seksem,alkoholem,i ach,jak
super wypasioną imprą.
Nie do mnie pytanie ale pozwól, że odpowiem. Jeśli do szczęścia potrzebne są ci jedynie cycki, seks, alkohol i wypasiona impra to mam dla ciebie dwie wiadomości, dobrą i złą.
Dobra jest taka, że łatwo cię zadowolić i nie potrzebujesz wiele do szczęścia. Zła jest taka, że jesteś prymitywem, który kieruje się jedynie zaspokajaniem niezbyt górnolotnych
potrzeb cielesnych.
wlasciwie niepytany sie nie odzywa, prawda? widocznie ktos tutaj nie zna podstawowych zasad kultury. nieistotne, nie bede wnikał w Twoje wychowanie, a raczej jego brak. to zla wiadomosc. czas na dobrą - ktorej wlasciwie nie ma. czy w tytule tematu bylo pytanie "czym jest dla nas szczescie" ? kłania sie czytanie ze zrozumieniem. ogladajac ten film, rozkreca sie taka atmosfera ze nie sposob myslec o niczym innym, jak nie o zakrapianej tequilla ostrej zabawie przy basenie. widocznie ktos tutaj nie potrafi sie porzadnie rozerwac. badz nie ma kolegow czy kolezanek z ktorymi moznaby bylo doznac podobnych wrazen. udanego powrotu do ksiazek i gier komputerowych.
Ziomuś, akurat z ostatnią częścią zupełnie nie trafiłeś bo wiem co to znaczy się bawić :) wybacz, że uraziłem twój majestat
Yonssa, czego się spodziewałeś po takim filmie? Skomplikowanej fabuły z zaskakującym, ambitnym zakończeniem? Wielu moralnych decyzji, z którymi bohater musiał się zmierzyć? Po kiego CH*** oglądasz jak masz/macie potem płakać? Miały być cycki, alkohol i seks - były. Kto chciał to widzieć to zobaczył. Jak się nie podoba to idzcie oglądać Piękny Umysł, Zieloną Milę, Skazani na Shawshank - na nich się nie zawiedziecie.
Oglądam czasem gnioty żeby potem bardziej doceniać dobre filmy. Zresztą akurat w przypadku "Projektu X" zostałem "zmuszony" do obejrzenia go ;) Niektóre filmy o "cyckach, alkoholu i seksie" są naprawdę śmieszne, np. "Wieczny student" czy "Eurotrip" przy których bawiłem się genialnie. I wcale nie płaczę tylko komentuję, a że nie chwalę tylko krytykuję - musisz się z tym pogodzić, bo mi się ten film po prostu nie podoba :)
Film jest ciekawy i naprawdę fajnie się go ogląda. Ale oczywiście pseudointeligenta elita nie może bawić się na takim chłamie. Inna sprawa, że nazywają innych gimbusami, a sami są nimi mentalnie.
Obejrzałam, znudziłam się tylko, nie rozbawiło mnie to. Nie czuję się pseudointeligentem, elitą tym bardziej. Mam raczej głupie poczucie humoru, śmieję się z wielu rzeczy, ale ten film był zwyczajnie nudny. Nie rozumiem jego fenomenu, tak jak fenomenu tej niby fantastycznej imprezy. Ja bym na taką nie poszła, ale co kto lubi.
Oceniłaś Lśnienie na 10. Znasz może horrory czy thrillery w podobnym klimacie? Wiadomo to Kubrick, ale wyobcowanie, ciekawa historia i gra aktorska. O to chodzi. Wybacz, że pytam akurat tutaj, ale naszło mnie to w tej chwili. : )
Szczerze mówiąc nie siedzę mocno w horrorach, akurat "Lśnienie" obejrzałam głównie z powodu sympatii do książek Kinga. Podobny klimat mają np. "Carrie" czy "Smętarz dla zwierzaków", ale moim zdaniem te ekranizacje nie są aż tak dobre jak "Lśnienie".
Co do innych filmów to ciężko mi powiedzieć, z ostatnio oglądanych mogę polecić "Wyspę tajemnic", ale możliwe, że czułam klimat grozy tylko przez to, że mocno działają na mnie historie o szpitalach psychiatrycznych. :p
Ech, pewnie niewiele pomogłam. :)
Chciałbym zobaczyć wersję reżyserską Lśnienia. Ponoć wątek alkoholizmu Johnny'ego jest tam bardziej rozbudowany. Ciekawe jak z zakończeniem, bo czytałem już trochę o kilku kluczowych scenach. Tak czy inaczej film jest niesamowity. Widziałem Carrie De Palmy, czekam na remake z Chloe. Ciekawe jak to wyjdzie. Smętarz sobie zaznaczę.
Wyspa tajemnic to mój ulubiony film z DiCaprio, kapitalny klimat. Scorsese to mistrz, więc się nie dziwię, ale również aktorsko obraz wypada znakomicie.
Pomogłaś nieświadomie, bo jeszcze przed napisaniem powyższego wpisu. W gruncie rzeczy sam sobie pomogłem ; p Mianowicie. Poszedłem za Kingiem i obejrzałem Dolores Claiborne. Horror to to nie jest, ale jakaś namiastka tego czego chciałem była. : )
Z ekranizacji Kinga może jeszcze podpowiem "Christine", ale tylko jeśli chodzi o klimat, bo film taki sobie. Zwłaszcza porównując do książek.
No to cieszę się, że chociaż nieświadomie pomogłam/sam sobie pomogłeś. :)
Tu możesz poczytać jakie były zmiany w wersji reżyserskiej: http://film.org.pl/dir_cut/shining.html
no ale w sumie ja lepiej w gimbazie imprezowalem niz na tym filmie wiec sadze ze to film dla ludzi ktorzy nigdzie nie sa zapraszani i imprezy znaja z filmow :(