Pewna kobieta powraca na swoją rodzinną wieś, gdzie dowiaduje się, że musiała wyjechać, bo ktoś widział szkice policjanta transa .... Potem robi kieckę kobiecie, która jak była mała była od niej starsza, ale cudownie robi się teraz z 20 lat młodsza ....
Rola matki to najgłupsze dialogi w historii kina.
Propagandowa wydmuszka, na którą szkoda nawet minuty. Światowa miejska kobieta wraca do hołoty na wsi, gdzie za każdym rogiem kryją się brudne tajemnice, no i ta zaściankowość ..... i ciągle powtarzanie, byłam w Paryżu.
Film śmiało można włączyć do katalogu Netflixa, oprócz nadętej propagandy, kilku starych ciągle powtarzanych stereotypów, które istnieją tylko w głowach ludzi, którzy nigdy na wsi nie byli ...
Doprawdy nie wiem, po co się takie filmy robi, mogę zrozumieć, że propaganda, ale tylko dlatego?