PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=523230}

Prometeusz

Prometheus
2012
6,3 189 tys. ocen
6,3 10 1 189125
5,7 63 krytyków

Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Było wiele błędów logicznych, który nie powinny się przydarzyć tak wielkiej produkcji reżyserowanej przez jednego z największych speców w tym gatunku. Nieraz nie pomagało nawet wyłączenie guzika w mózgu odpowiedzialnego za logiczne myślenie, kiedy na ekranie działy się cuda na kiju.

1. Wyprawa za bilion dolarów o której celu pasażerowie dowiadują się dopiero, kiedy stoją u drzwi nieznanej planety. Wiem, że to dobrze płatna posadka, ale jako naukowiec chciałbym wiedzieć dokąd zmierzam i po co zmierzam, czy jest tam bezpiecznie, co chcemy zbadać, dlaczego akurat na tą planetę się wybieramy. I chyba dobrze rozumiem, że ta wyprawa nie była w pełni oficjalna? Bo u nas z powodu głupiego Euro 24/7 trąbili o tym w wiadomościach, więc co by się działo, gdyby ekipa naukowców dążyła za poznaniem początków istnienia? I nawet jeśli to nie było oficjalne to jako naukowiec chciałbym wiedzieć czy aby nie pcham się w jakieś polityczne bagno za które trafię do więzienia na całe życie, o ile ktoś mi wpierw nie sprzeda kulki.

2. Brak wojska lub chociaż jakiś najemników - Chociaż może jednak oni byli tam, bo w jednej z pierwszych scen jak lądują na planecie to Shaw czy ktoś tam po co im "to". W sumie co to było? Karabin czy miotacz ognia? Nie przyjrzałem się dobrze. Jednak na taką misję, to się chyba bierze jakiś lepszych specjalistów i sprzęt, niż kilku cieciów, którzy nie mogą załatwić jednego zombiaka. Raczej powinno się brać ludzi, którzy nie jedno widzieli i nie zsikają się w majty, kiedy zobaczą coś nie z tego świata. A tutaj to tylko Kapitan Bomba, tzn Janek wiedział, że trzeba napier*, żeby coś zdechło.

3. Tlen kontra profesjonalizm - Na znak, że można oddychać wszyscy jak jeden mąż zdejmujemy hełmofony i idziemy zwiedzać straszną jaskinie. W tym momencie zapytałem siebie, czy serio bym zdjął hełm nie wiedząc zupełnie nic o tym miejscu. Bo oni przebadali tylko, czy można tam oddychać, a nie np. czy może są tam jakieś zarazki? (I czy ta czerwonokulkosonda wykrywa także zarazki? Serio. Jakbym był tym biologiem, który pewnie pierwszy raz na oczy widzi sprzęt do skanowania jaskiń to spytałbym się, czy sonda wykrywa również takie małe rzeczy jak bakterie? W końcu jestem biologiem, wiecie...) Albo czy przez narażanie ciała bez zabezpieczenia na działanie tego miejsca za kilka lat nie zachoruje na np. raka? I o co chodzi z tymi archeologiami? Widać, że są jakimiś zapaleńcami, którzy chcą tylko odnaleźć obcych i jeden z nich bez zastanowienia zdejmuje hełm, więc coś tu raczej nie gra. Może nie powinni mu ufać, tylko wierzyć elektronice, badaniom itp?

4. Hieroglify - W jeden ze scen koleś pyta się Davida, czy potrafi to odczytać. Z jego reakcji zrozumiałem, że chyba może. W końcu nawet otwierać drzwi potrafi i w ogóle. To ja się pytam, dlaczego nikt nie drążył tego tematu? Może to była jakaś pułapka lub coś? Może napisane tam było "Nie wchodzić! Broń biologiczna!"? Wiecie, tego typu rzeczy? Nawet hieroglify na piramidach egipskich miały tego typu rzeczy jak pułapki, żeby chronić piramidę czy odstraszać nieproszonych typów. Szczególnie, że jesteśmy w miejscu, które nawet przypomina piramidę. Ja, jako jedynie student archeologii zdaje sobie sprawie, że trzeba uważać co się bada, niekoniecznie coś niebezpiecznego, ale np. zatarcie pewnych śladów, prowadzenie badań na spokojnie, a nie, mamy 6 godzin, idziemy zwiedzać! A tutaj para archeologów wygląda jak para szarlatanów, którzy po prostu chcą odkryć swoje. Wizerunek archeologa w kinie chyba zatrzymał się na ludziach z XIX wieku, kiedy właśnie chodziło o zdobywanie fantów i poznawanie ciekawych miejsc, niż na poznawaniu przeszłości.

5. Przedstawienia kosmitów na Ziemi - Nie wiem, ale jak dla mnie to trochę głupie, że wszyscy lecą do miejsca oddalonego o ponad dwa lata podróży w hibernacji tylko dlatego, że jakaś postać na obrazku wskazuję konkretną planetę. I jeszcze rozumowanie tego, jako zaproszenie? A może to po prostu było pokazanie skąd są i, że mają was wszystkich gdzieś? I dlaczego kosmici widząc, że mają jakiś niemyjących się, zabijających na wzajem ludzi mieliby im cokolwiek pokazywać? Skoro chcieli im potem wpieprzyć broń biologiczną na dzień dobry to po co przejmować się ich losem? Czy oni serio liczyli, że ktoś do nich przybędzie? Jeśli tak, to po co? Jakoś bardzo zaprzyjaźniony ten SJ nie był, skoro rozwalił robota od razu. Nie wiem, ale tutaj mam jakieś przypuszczenie, że może rasa SJ była jakoś podzielona? Jedni chcieli dobrze, a drudzy nie i była jakaś walka między nimi czy coś. Jedni dawali życie, a inni je odbierali? Jedni chcieli pomóc ludziom, a inni ich zniszczyć? Może nie podobało im się, że bawią się w boga i dają im życie? Bo sami "zaproszenie" jest dla mnie głupie, skoro i tak ich chcemy rozwalić. Chyba to "zaproszenie" było jedynie wymysłem tych archeologów, a jeśli tak, to po cholerę SJ odwiedzali ziemie i dawali im symbole w postaci układu planetarnego? Co przez to chcieli osiągnąć? Może nic nie chcieli i robili to z nudów? A doglądanie Ziemi było tylko po to, żeby poczekać aż rasa ludzka będzie na tyle zaawansowana, że nie będzie tylko po to, żeby zginąć, ale i pokazać, że coś umie. Wiecie, żeby przetestować broń w dogodniejszych warunkach? A może chodziło tylko o to, żeby ludzi było więcej i wtedy ich załatwić, by mieć większe plony? Tylko oni chyba byli świadomi, że ta ich "broń" spokojnie wymknęłaby się z pod kontroli nawet dla nich, jakby 6 mld stworów biegała po planecie.

6. Wszyscy wiemy, że SJ nie żyją - Tutaj moje pytanie, bo nie jestem do końca pewien tego co mówię, bo może mi to umknęło podczas oglądania. Dlatego nie chcę nieświadomie krytykować czegoś. Ale, skąd oni wiedzieli, że wszyscy "Inżynierowie", nie żyją? Czy był jakiś ogólny skan planety, który wykrywał życie? Bo to wyglądało tak, że oni odkryli jedną bazę SJ w której wszyscy byli martwi i od razu założyli, że nikogo tutaj nie ma. Nie wiem, ale ta planeta była chyba większa od Ziemi, a oni spokojnie lądowali na chybił-trafił, więc skąd założenie, że wszyscy na planecie nie żyją? Może po prostu przypadkiem trafili na jakiś zapomniany ośrodek, który został zamknięty i zapomniany przez nich? U nas też są zapomniane fabryki itp. i gdyby UFO u nas wylądowało dokładnie w pobliżu fabryki np. w Meksyku, gdzie wykonano jakąś kartelową egzekucję, to też by założyli, że nikogo na całej planecie nie ma? Bo jest jakaś rudera i kilka trupów? Nie wiem, może mi umknęło, że skanowali te ślady życia, a nawet jeśli skanowali to niech pracują nad czymś lepszym skoro nic nie potrafią wykryć.

7. Peter Weyland – Dlaczego on konkretnie ukrywał się na ty statku? Dlaczego jego obecność na nim miała być tajemnicą? Serio, nie mam pojęcia. Skoro facet funduje całą wyprawę, organizuje wszystko i daje kasę to kto mu zabroni lecieć w kosmos? Nawet jeśli parka archeologów by powiedziała, że się nie zgadzają to on mógłby im najnormalniej w świecie zagrozić, że to oni nie polecą i tyle. W końcu ich wiedza o kosmitach i planecie była całkowicie nieprzydatna podczas filmu. Nawet nie potrafię wskazać jednego momentu w którym oni by się do czegoś konkretnego przydali. Całą robotę za nich odwalał android David, który niby znał język, na pewno znał hieroglify, potrafił otworzyć drzwi i sterować statkiem. Para młodych archeologów była kompletnie zbyteczna dla tej misji. Już więcej zrobił ten geolog skanując jaskinie niż oni. Więc dlaczego facet dający ze swojego portfela miałby nie lecieć?

8. Monster Movie – To już było wałkowane wiele razy, więc nawet nie chcę mi się rozpisywać. Jak zobaczyłem wielkie macki atakującego golasa z kaloryferem na brzuchu to jedynie uśmiechnąłem się ironicznie. Tego przyznam się nie spodziewałem i jednocześnie zastanawiałem się kto by wygrał. Rączka z Obcego czy Godzilla.
9. Operacja! – O ile samą scenę operacji bardzo lubię i w niezłym napięciu ją oglądałem to po dłuższym zastanowieniu miałbym kilka pytań do tej sceny, na które pewnie nigdy nie dostanę odpowiedzi. Kiedy Shaw zaczęła ustawiać tą kabinę operacyjną i okazało się, że jest tylko dla mężczyzn miałem WTF. Raz z powodu tego o kogo może chodzić, a dwa, że jak tak drogi sprzęt, który chyba było powiedziane, że był wyprodukowany tylko dwanaście razy może nie posiadać opcji zupełnie uniwersalnych? Wiecie, niezależnie od tego czy pacjent jest kobietą czy mężczyzną, oprogramowanie potrafi sobie z wszystkim poradzić. Bo to trochę głupie, że pewnie cholernie drogi sprzęt jest tylko dla mężczyzn. Rozumiem po co był ten zabieg, żeby widzowi uzmysłowić, że ktoś jeszcze w tym wszystkim macza palcem i to nie jest kapsuła dla Theron oraz żeby zwiększyć napięcie, ale wydaje mi się to trochę naiwne z punktu widzenia tak zaawansowanego sprzętu używającego zszywek. To co mnie jednak bardziej poruszyło to brak jakiejkolwiek reakcji ze strony osób, które wcześniej chciały się zająć Shaw i którym uciekła. Zupełnie ją olali. Kiedy oglądałem scenę w której chce się już dostać do środka miałem podwójny powód, żeby się niecierpliwić. Raz, że Obcy chce wyjść z jej brzucha i dwa, że tamci pewnie zaraz wpadną. Myślałem, że będzie coś w stylu, że ona jest już w środku, tamci widząc, że operacja się rozpoczyna chcą ją przerwać, ale, że procedura jest w toku nie mogą tego zrobić i z przerażeniem przyglądają się jak Shaw wyjmuje z siebie Pana Kalmara. W końcu okazało się, że jedynie Kalmar był, a reszta zajmowała się dziadkiem.

10. Żeśmy się zgubili… - Tutaj kolejny raz brak profesjonalizmu wśród podekscytowanej załogi. Nie wiem, czy w normalnych okolicznościach na nieznanej planecie w jaskiniach nie będących do końca rozpoznanych przez sondy dwójka naukowców może od tak sobie odłączyć się od reszty zarażając ekspedycję na ryzyko. W ogóle ci naukowcy powinni wiedzieć, że samemu nie warto nic robić i nawet jakby się odłączyli to nie na czuja szukać wyjścia tylko np. powiadomić Czarnego Janka, że wracają i żeby ich pokierował. W końcu mieli kamerki i w ogóle, więc dlaczego naukowcy, ludzie wierzący technice i własnej głowie od tak sobie wracając na czuja? Nie rozumiem.

11. Zombie – Skąd się właściwie wziął Zombie? Chodzi mi głównie o to, że nie było to do końca wyjaśnione. Z tego co rozumiem, on był pod wpływem tej czarnej kawy (cieczy), która dostała się do jego ciała i pewnie to samo spotkałoby chłopaka Shaw, gdyby Theron go nie spaliła. Tutaj pojawiają się pewne niejasności. Czy ciecz i kobry jakoś się rozumieją? Bo skoro facet dostał kwasem po ryju to czy kobra nie mogła później go zarazić wchodząc do mordy jak panu biologowi? Może potrzebowała do tego żywego człowieka, ale w takim razie dlaczego on później ożył? Czy ciecz może doprowadzić do tego, że coś znowu ożywa? Czy potrafi również raz dwa poskładać człowieka mimo, że jego kości są połamane? Czy potrafi wpływać na jego wspomnienia, że ten trafi z powrotem do swojej bazy?

12. Wiedza postaci – Tutaj również pewne niejasności, być może wynikające z nieuważnego oglądania. Janek mówi w pewnym momencie Shaw, że to pewnie jakaś placówka wojskowa SJ, którzy testują broń biologiczną, która wymknęłam im się spod kontroli. Trzeba przyznać, że to ma ręce i nogi, dla widza jest to jakiś sygnał, żeby wierzyć w słowa Janka iż ma racje. Ale właśnie czy ją ma? Czy ktoś taki jak Janek o którym wiemy, że jest kapitanem statku i lubi bzyknąć Theron wpadłby na coś tak dobrego? Może tak, nie mam z tym problemu, chociaż warto się zastanowić, czy on rzeczywiście ma racje. Dalej Shaw pod koniec mówi coś dla mnie zupełnie niezrozumiałego. Być może padła na to odpowiedź, więc będę wdzięczny za nią lub chociaż poprawienie mnie, jeśli się mylę. Shaw w pewnym momencie mówi, że to nie było „zaproszenie” i, że wszyscy się mylili. Celem SJ jest sprowadzenie broni biologicznej na Ziemie i tam zrobienie z nią czegoś. Albo przetestowanie albo po prostu rozwalenie ludzkości. Nie istotne. Chodzi o to, że SJ są źli. Jednak pod koniec, kiedy tylko ona i Rozi z Jetsonów przeżywają prosi go ona, żeby polecieli na planetę SJ, bo oni niby nie są tacy do końca, czy coś w tym stylu. Mam wrażenie, że coś mi umknęło w tym momencie. Bo z jej słów wynikałoby, że SJ są nagle dobrzy. Dlaczego nagle tak pomyślała? Szkoda, że nie miało miejsce to, na co liczyłem, kiedy wspomniała, że chce polecieć do nich do domu. Wtedy miałem tako „wow, pewnie chcę im sprezentować ich własną broń biologiczną, dat bitch! :D”, ale to nie było chyba to…

Na razie tyle, jakbym wpadł na coś jeszcze to napiszę. Ogólnie film pozostawia bardzo dużo niewiadomych i daje naprawdę mało odpowiedzi. Jeśli będzie jakaś kontynuacja czy coś w tym stylu to nie będzie to miało dla mnie większego znaczenia, jednak teraz pozostaje pewien niesmak.

Nie chcę wyjść tylko na tego co krytykuję, dlatego kilka ciepłych słów pod adresem tego filmu. Oglądało się go bardzo dobrze, mimo, że w pewnym momencie zaczął mnie łapać taki depresyjny klimat. Bardzo mi się podobał motyw, że nasi twórcy w których tyle osób tam wierzyło okazali się tymi niedobrymi, że byliśmy dla nich niczym zwierzęta zostawione na rzeź. Taki klimat egzystencjalny się wkradł w ten film. Co by było gdyby, nasze istnienie było tylko po to, żeby w końcu zostać zabitym przez naszych twórców dla ich własnych fantazji. I czy ludzie sami się czasem nie zachowują jak SJ, niszcząc to co stworzyli. Sam ten motyw był niezły, jednak miał dużo niejasności.

Podobała mi się oczywiści strona wizualna filmu. Zdjęcia, klimatyczna muzyka oraz dźwięki budowały świetny nastrój. Od momentu w którym weszli do jaskini i zaczęli wszystko badać siedziałem wgnieciony w fotel, czekając na to, co się może wydarzyć, szczególnie mając w pamięci pozostałe części Aliena. Trochę mi przeszkadzało 3D w tym filmie, ponieważ po kilku minutach zupełnie się nim nie przejmowałem, ba zapomniałem, że ono w tym filmie jest. Szkoda, że nie można było wybrać opcji 2D, bo jak dla mnie, nie widziałbym różnicy. Aktorzy również byli okay, tylko nikim się specjalnie nie przejmowałem i nikt poza Jankiem nie wpadł mi w pamięć. Janka polubiłem chyba tylko za to, że był stereotypowym kapitanem statku z czapką z daszkiem i się poświęcił w imię większego dobra. Bardzo mi się podobały takie drobiazgi w tym filmie, jak choćby hologramy przedstawiające ucieczkę SJ, różne sprzęt technologiczne i przede wszystkim statek SJ a dokładniej system sterowania. Takie gumowe jajka i flet rewelacyjnie się prezentowały!

Niektóre sceny były naprawdę dobre. Do moich ulubionych należy głownie scena operacji Shaw, kiedy to z napięciem śledziłem to co się stanie i czy dziewczyna zdąży na czas. Wiadome było, że tak, ale mimo to zaciskałem kciuki. Paradoksalnie podobała mi się scena z głową SJ, ponieważ miała nutkę tego czym miała być ich wyprawa. Odkrywanie nieznanego, badanie wszystkiego jak przyszło na naukowców. Nawet po wybuchu głowy chcieli wziąć próbkę i to było logiczne. Żałuje strasznie natomiast w tej scenie, że od początku filmu (pierwsza scena) wiedzieliśmy jak SJ wyglądają. Nie było napięcia, które powinno towarzyszyć tej scenie. Zamiast nie wiedzieć czego się możemy spodziewać dostaliśmy znajomą twarz SJ, którą już znamy. Lubię też nawiązania do Obcego. SJ w tym urządzeniu znanym z Nostromo a na końcu nasz znany Alien z dwoma mordkami, chociaż nie takimi do jakiś przywykliśmy. Nie było tego za dużo i pomimo tego, że wielu na to narzeka, ja byłem usatysfakcjonowany. Dużo mniej przypadła mi do gustu scena z Zombiakiem, ponieważ uważam, że ona była całkowicie zbędna. Ani nikt nie raczył drążyć tego co się stało, ani w większym kontekście nic nie znaczyła, poza tym, że moc ciemnej cieczy jest silna. Była chyba tylko po to, żeby coś się działo i, żeby trochę przetrzebić załogę. Równie dobrze mogli SJ wysłać do akcji i bym był bardziej zadowolony niż z brzydkiego Zombiaka.

Jeszcze kilka słów o dwóch kwestiach.
1.Kategoria wiekowa filmu – W jakiej on właściwie kategorii był? Czytałem, że jednak wytwórnia Scotta zgodziła się, żeby był w R, ale tak naprawdę nic wielce okrutnego się w tym filmie nie działo. Poza złamaną kością i kilkoma mocniejszymi scenami nie było prawdziwej jatki, na którą w sumie liczyłem, słysząc, że będzie to R. Na PG-13 pewnie to było za dużo, natomiast na R za mało. Ciekawa sprawa.
2.David – Zupełnie nie wiem co myśleć o tej postaci. Z jednej strony był on bardzo ludzki, natomiast z drugiej był bardzo mechaniczny. Dostał on naprawdę dużo czasu filmowego, żeby przedstawić swoją postać, a bohaterowie często odnosili się do tego, że jest on tylko robotem. Niekiedy miałem wrażenie, jakby jego historia była materiałem na zupełnie inny film i jakby reżyser nie przedstawił nam wszystkiego co chciał pokazać w tej postaci. Równie dobrze jeden film byłby tylko o nim, a drugi o Prometeuszu. Może majaczę, ale takie dziwne wrażenie odniosłem.

Podsumowując, nie wiem jak to podsumować. Nie nazwę „Prometeusza” złym filmem, ponieważ zdecydowanie nim nie jest. Jednak dobrym chyba tez bym go nie mógł nazwać, ale to może wynikać z tego, że bardzo dużo się po nim spodziewałem. Ten, kto robił zwiastuny do „Prometeusza” powinien dostać jakąś premie, bo nigdy bym się nie spodziewał, że dostane to co dostałem. Dlatego w podsumowaniu zaznaczę chyba najlepszą zaletę tego filmu, niezależnie od tego czy komuś się podoba czy też nie.

Film zapada w pamięć i skłania do myślenia o nim.

Skaza

dzieki za wspaniały duży wpis, czuć w nim archeologa :)

wiele z tych niedociągnięć nie zauważyłam, co do braku profesjonalizmu to masz pełną rację! jak czytałąm twój komentarz to film zakrawał mi bardziej na komedię :)
to mam swoją wersję:
7 - !!! to było durne. ale moze po prostu to jego dzieci go nie budziły?
9 - faktycznie, to było dość slapstickowe jak Shaw powaliła 2 osoby butelką a potem siadając co 5 metrów udało jej się nim zbiec... też czekałam aż wparują na operację, myślę że to faktycznie duży reżyserski lapsus
10 - śmiech na sali, akademia policyjna w kosmosie :) ale chcąc na siłę usprawiedliwiać, to ja to zwalam na Janka, to jego praca by ich kierować i chronić, a jak wszyscy wiemy on woli grać na harmonijce i zarywać androidy :)
12 - nie wszyscy SJ muszą być źli... tamten konkretny się wybudził, zobaczył że koledzy nie żyją, przestraszył sie i ich powybijał, inni mogli być dobrzy, mądrzejsi - jak z ludźmi. Nie bądzmy takimi gatunkistami, kosmici też mają osobowość :)

chickensoup

12. Gdy SJ się wybudził nie interesowało go, co z kolegami. Nie wyglądał też na przestraszonego. Uśmiechnął się do Davida i wyrwał mu głowę. Nie usprawiedliwiaj go.

Skaza

Postanowiłem jeszcze raz obejrzeć film. NAPRAWDĘ chciałem podwyższyć jego ocenę. Niestety. Wykryłem drugie tyle baboli scenariuszowych. Jak Ridley mógł zaakceptować pomysły Lidelofa? Niepojęte! Ocena 6 to zdecydowanie za dużo. Oczekiwania były ogromne. Scott zawiódł strasznie.
Dopiszę parę uwag od siebie.

1. Weyland zaproponował grupie "naukowców" wyprawę na ok. cztery lata w nieznane. Był bogaty, może zabezpieczył im przyszłość na resztę życia. Ja wolałbym wiedzieć gdzie lecę. Mógłbym lepiej nastawić się do podróży jeszcze na Ziemi. A tak, mamy wycieczkę w ciemno.

2. Nie uważacie, że znaleźli instalację kosmitów podejrzanie łatwo? Militarna baza bez zabezpieczeń?

3. Millburn to biolog.Naprawdę? Czy biolog milczałby, gdyby słyszał kiedyś o mikrobach i innych paskudztwach? Holloway to doktor? On widzi, że coś mu się rusza w oku, ale nie melduje o tym. Naraża resztę oraz swoją ukochaną na zakażenie. To banda nieprzygotowanych amatorów!

6. Wszyscy SJ w instalacji nie żyją, poza jednym. Dlaczego on śpi? Reszta jego kumpli zginęła w wypadku, a on sobie drzemie? Wykończył braci i poszedł do wyra? A może zasnął dużo wcześniej? Zupełnie niejasne.
Tuż przed obudzeniem go, David mówi, że szykowali się do lotu na Ziemię ze śmiercionośnym ładunkiem, ale katastrofa przeszkodziła im. DLACZEGO WIĘC PO CHWILI BUDZĄ KOSMITĘ, KTÓRY ZAMIERZAŁ ZNISZCZYĆ LUDZKOŚĆ?!! Proszą go by uratował dziadkowi życie! Głupota!

7. Weyland ukrywał się. Może chciał zataić, że wyprawa ma prywatny charakter, nie naukowy? By nie protestowali? Swoją drogą - głupi pomysł z przerobieniem młodego na starca. Okropna charakteryzacja. Nie lepiej było dać starego aktora?

9. Shaw odpycha ludzi i ucieka do pokoju Vickers. Nikt jej nie goni, ona nie zamyka za sobą drzwi. Maszyna oczywiście była dla Weylanda przeznaczona. Omija to.
Przerywnik. Czy wiecie kto na pokładzie był lekarzem? Bez konowała na tak długą wyprawę?! Med pod jest na pokładzie, ale Shaw dowiedziała się o nim po dotarciu na planetę.
Wracam do operacji. Urządzenie rozcina brzuch kobiecie, zanurza szczypce i wyciąga kalmara z pępowiną. Chwileczkę! On siedział w macicy, bo powstał drogą płciową. W takim razie laser rozciął macicę. Potem rach ciach, ciach - zaszyty brzuch. A organy wewnętrzne? Czy Shaw to worek - rozetnij, wyciągnij, zaszyj? Po czymś takim miałaby obfite krwawienie wewnętrzne! Kompletna ignorancja! Technika poszła naprzód w 2090, zgoda, ale ciało człowieka nie zmieniło się!
Oczywiście, reszta załogi nie interesowała się, dokąd uciekła Shaw i co zrobiła z płodem. Eh.

10. Zgubili się. Geolog Fifield miał kontakt z Jankiem i, jak mówił, kochał skały, ale zabłądzili. Geolog. Eh.
Jeszcze jedno. Wycofali się przed otwarciem wrót. Ze strachu zapewne. Ale gdy zostali we dwóch - wrócili w to miejsce!

11. Fifielda maź zmieniła w zombie. Millburn umarł. A czy nie powinno mu coś z brzucha wyskoczyć? Kobra go zgwałciła! A on umarł. Ze strachu? Nie powstał z martwych. Fifield wrócił chyba tylko po to, aby zmniejszyć liczbę Prometeuszan. Po jaką cholerę było to zombie - NIE WIEM.

13. Janek przed samobójstwem wystrzelił Vickers w małej budce telefonicznej i osobno wystrzelił jej pokój. Charlize musiała ganiać po powierzchni planety do niego. Dlaczego nie wystrzelił jej od razu w bezpiecznej kabinie? Bo tam był kalmar. Ale czy on i Vickers wiedzieli o potworze? Brak logiki.

14. Głowa SJ. Inżynier miał podobno DNA takie jak my. Czy jego głowa po tysiącach lat zachowałaby się w idealnym stanie? I po co wbili w nią coś od czego zaczęła się ruszać? CO TO MIAŁO DAĆ, poza efektem?! Niech mi ktoś wytłumaczy. Proszę. :(



LINDELOF, NIECH CIĘ WSZYSCY DIABLI!

Piramidoglowy

„Ocena 6 to zdecydowanie za dużo.”

Może i trochę za dużo, ale wahałem się strasznie między 5 a 6. Mimo wszystko film był jak dla mnie genialnie zrobiony wizualnie, właściwie nie było się do czego przyczepić, może jedynie pewne koncepty odnośnie wyglądu niektórych miejsc czy postaci mogły być lepsze, ale ogólnie wszystko stało na wysokim poziomie. Ponadto dochodził niesamowity klimat, nieraz nadszarpnięty przez głupoty w fabule, ale jednak był. To penetrowanie nieznanej jaskini i odgrywanie tego co skrywa było super. Nawet to uczucie, które nagle zaczęło towarzyszyć Shaw było niezłe, kiedy zrozumiała, że wszystko co chciała osiągnąć i się dowiedzieć, poszło się jeba*. Aktorzy też byli w porządku, nikt nie raził, ale i nie zachwycał. Fabuła była dziurawa, ale sam pomysł na to, że SJ dali życie i chcieli je później odebrać był co najmniej dobry. Jednak potrzebuje on większych wyjaśnień, tak jak odpowiedź na pytanie czym była ta czarna ciecz. Czy to jakiś boski pierwiastek tworzący życie czy co? Jeśli powstanie kolejna część i odpowie ona na te pytania oraz wiele innych to ocena filmu może nie wzrośnie, ale mocniej się utwierdzi. Dlatego dałem tylko i aż 6. Mniej by było chyba krzywdą dla filmu, a na więcej nie zasługuję. Chociaż może za dużo myślałem podczas oglądania…

„Nie uważacie, że znaleźli instalację kosmitów podejrzanie łatwo?”

Nom, niezły był to chybił trafił. Jak dla mnie mogli zrobić taki motyw, że oni przybywają na tą planetę i okazuje się, że nic tam nie ma. Wszyscy są wkurzeni, starają się coś znaleźć i każdy ma wrażenie, ze misja jest kompletnym niepowodzeniem. I właśnie wtedy komputer rejestruje coś, co nie jest tworem natury, czyli Piramidę i to co pod nią. Bo na dobrą sprawę, wychodzi na to, ze cała planeta składa się z takich statków-piramid. Inaczej oznaczałoby, że załoga miała super szczęście graniczące z 0,0000000001 % szans na odnalezienie tego. A przecież kiedy Shaw i David szukali kolejnego statku to nie zajęło im to tak wiele czasu, bo był on tuż obok…

„Millburn to biolog.Naprawdę? Czy biolog milczałby, gdyby słyszał kiedyś o mikrobach i innych paskudztwach?”

No, on mnie rozbawił, szczególnie jak mu peniso-kobra wyskoczyła. Ja nie wiem, ale nawet największy badacz biologii, zwierząt i Bóg wie czego jeszcze nie gadałby do „tego” jak do Burka z podwórka. Oj, jakiś śliczny, trzymaj patyczek. No i kobra mu złamała rękę, a potem zabiła… Rany…

I o co chodzi z tym, że oni się ukryli akurat w tej części, gdzie były dzbanki i wielka głowa, a ponadto ruszające się freski (swoją droga, to o co z nimi chodziło, dlaczego się zmieniały?). Przypominam, że oni opuścili grupę, ponieważ bali się tego miejsca. Opuścili dokładnie tam, gdzie było rozwalone ciało, którego się bali. Więc gdzie tutaj logika, żeby wracać do miejsca, którego się człowiek boi? Nagle odkryli w sobie potrzebę przełamania strachu? Nie wiem jak inni, ale ja bym siedział koło tej dziury, przez którą weszli i czekał spokojnie aż przeminie ta burza piaskowa. Nie bawiłbym się w zwiedzanie, ba, bym się otoczył tymi sondami, żeby w razie czego wykryły ruch i rano na spokojnie stamtąd odszedł…

„Głowa SJ. Inżynier miał podobno DNA takie jak my. Czy jego głowa po tysiącach lat zachowałaby się w idealnym stanie? I po co wbili w nią coś od czego zaczęła się ruszać? CO TO MIAŁO DAĆ, poza efektem?! Niech mi ktoś wytłumaczy. Proszę. :(„

Z głową to już była niezła przesada, ale w jakiś porąbany sposób lubię ten motyw. Może dlatego, ze nawiązywał do poprzednich (i w sumie do tej części), gdzie głowy androidów działały. Ale po co chcieli ją ożywić, to ja nie mam najmniejszego pojęcia. I dlaczego robili to tak nagle, bez przygotowania? Powinni powolutku wszystko robić, a nie jedna babka krzyczy a druga naciska guzik.

Co do DNA, to mogę dać swój kolejny punkt.

13. DNA – Jak to się dzieje, że akurat my mamy takie samo DNA co SJ? Od momentu w którym SJ się poświęcił i zapoczątkował życie na Ziemi minęły miliardy lat. Z tego co wiemy wszystko ma inne DNA, jaszczura ma inne, szczur ma inne i człowiek ma inne. Więc dlaczego DNA SJ pojawia się dopiero u ludzi? Może po prostu potrzeba było czasu, żeby w końcu pewne wzorce się powtórzyły, nie wiem. Na pewno szczur nie będzie mieć takiego samego DNA co SJ, chociaż z filmu wychodziło tak, że SJ dali nam życie i dlatego mamy ich DNA. No, ale ten szczur go nie ma? Czy np. jakiś gatunek małpy miałby to samo DNA co SJ, ale już nie my, to co by to znaczyło? Że ta małpa jest im bliższa niż my? Kurde, jak dla mnie mogliby zupełnie zrezygnować z tego motywy z DNA, bo on mi nie pasuje… I jeszcze jedno. Ja kompletnie nie znam się na biologii, bo nigdy mnie ona nie interesowała. Dlatego pytanie do tych, którzy potrafią na to odpowiedzieć. Czy to samo DNA nie powoduje, że należymy do jednego gatunku czy coś w tym stylu i nie wyglądamy podobnie? Jeśli tak, to czy SJ nie powinni wyglądać zupełnie jak my, a nie różnić się pod względem wzrostu, wyglądu? Nie znam się, dlatego pytam.

Skaza

Co do DNA. W filmie nie jest jasno powiedziane, że ludzkie DNA jest identyczne z SJ (a przynajmniej ja tego tak nie odebrałem). Przy porównaniu próbek znaleźli pasujący fragment, wskazujący, że SJ mają jakiś związek z życiem na Ziemi. A co do fizycznego podobieństwa, to szympansy mają w ok. 98% identyczne DNA jak ludzie, koty w 90%, krowy w 80%, w 50% mamy takie samo DNA jak… banany. ;) Do tego cały proces tworzenia życia przez SJ i sposób działania czarnego płynu jest tylko lekko zarysowany, więc można jedynie gdybać.

Nie rozumiem też czemu wymagacie w 100% logiczego postępowania od postaci w filmie. Czy, na co dzień ludzie zachowują się tylko logicznie i rozsądnie? Nikt nie popełnia błędów, nie ma ludzi, którzy zrobią wszystko dla pieniędzy itp? Czy na 10 osób postawionych w takiej samej sytuacji, każda zachowa tak samo i będzie to jedyne dopuszczalne zachowanie? Oczywiście nie. Więc czemu wymagacie tego od filmu? Rozumiem, że zachowania postaci mogą się nie podobać, ale szukanie na siłę wytłumaczenia każdego wątku, motywu i zachowania jest trochę bez sensu.

Trzeba też pamiętać, że jest to film science fiction. Całość może być wiarygodna tylko do pewnego poziomu i albo nam się spodoba albo nie. Obcy też miał trochę nieścisłości i niedopowiedzeń, a mało kto rozbiera go w ten sposób na czynniki pierwsze.

Osobiście też kilka rzeczy mi się nie podobało i nie uważam filmu za jakiś arcydzieło, ale jak na obecne standardy (szczególnie w s/f) dla mnie Scott dał rade. Największy plus, że nie wyłożył na ławę wszystkiego od A do Z tylko dodał sporo nowych pytań i wątków do tego uniwersum.

nihillist

Ja nie wymagam, żeby wszystko było logiczne w filmie, ponieważ tak być nie musi. Film nieraz rządzi się swoimi prawami i jestem w stanie to zrozumieć. Nie lubię jednak błędów, które strasznie rażą mnie w oczy, że nie jestem w stanie ich ominąć. Takie błędy wynikają głównie z niedbalstwa lub nieróbstwa twórców, którzy uważają, że widz i tak to kupi, ale nie należy się tym przejmować.

Dlatego błędy logiczne można podzielić na dwie grupy: błędy celowe i niecelowe.

Celowe są to takie, które wiemy, że są głupie i nielogiczne, ale nam nie przeszkadzają, ponieważ prowadzą do rozwoju akcji. Do takich rzeczy w „Prometeuszu” można zaliczyć scenę operacji, kiedy to tuż po niej Shaw lata jakby nic się przed chwilą nie stało. A jak dobrze pamiętamy rozcięto jej brzuch i wyjęto pasożyta. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, ponieważ rozumiem dlaczego tak jest. Scena była super, a bohaterka musi jeszcze sporo popracować w filmie, więc nie może umierać na łóżku szpitalnym i leczyć się po operacji. Kupuję to. Nie mam również nic przeciwko czasem niezrozumiałym i niedopowiedzianym wydarzeniom w filmie, ponieważ albo poznamy na nie odpowiedź w kolejnej części, albo też będzie to pole do popisu dla różnych teorii. Jednak nie wszystkie niejasności są dobre, ale np. nie muszę wiedzieć co się działo z SJ na scenach zarejestrowanych przez hologramy. Albo coś ich wyrzynało i sobie poszło, albo oni mieli jakiś wewnętrzny konflikt. Spoko.

Niecelowe na tomista to są takie, których można było uniknąć, aby nie kaleczyć widza brakami logicznymi. Za najlepszy przykład mogę podać zgubienie się dwójki naukowców, którzy okazali się być debilami nie mogącymi trafić z powrotem do dziury. Sam pomysł na to, że w dobie niesamowitego sprzętu i łącznością z bazą można w ogóle nie wyjść z wcale nie tak rozbudowanej jaskini, jest nieziemski. A przecież można było go ładnie i w miarę sensowne rozegrać. Bohaterowie dostają informacje, że zbliża się ta burza piaskowa i uciekają z jaskini, mają tam jakąś wyciągarkę, która nagle nawala z powodu tego, że niedaleko nich panuje burza (czy też z innego powodu), a w rezultacie tego dwójka naukowców zostaje uwięziona. Reszta obiecuje, że wróci po nich rano i tak zamiast bezmyślnego zgubienia się jest czysty przypadek i brak szczęścia. Wole coś takiego. Albo to, że staruszek się ukrywał. Nie można było zrobić tak, że odprawę mają jeszcze na Ziemi, nie wszyscy są w nią zaangażowani, bo uważają, że to głupie, ale dla kasy zrobią wszystko. Wszyscy myślą, że ten staruszek nie żyje, a kiedy docierają do planety okazuje się, że leciał wraz z nimi, jednak w tajemnicy przed rządem czy przed czymś. Para archeologów mogłaby mieć mu żal, ale ostatecznie nie mieliby nic do gadania, a pan staruszek nadzorowałby misje. Bo jak to było w filmie? Nikt poza Shaw się nie przejął tym, że jest na statku, ba, część była wynajęta przez niego, więc dobrze wiedziała, że on leciał z nimi. Więc on się ukrywał tylko przed naukowcami? Czego on się niby obawiał? Podobnie scena, kiedy Shaw biegnie do tej kapsuły operacyjnej. Dlaczego nikt jej nie ściga czy coś w tym stylu? Serio, jak im uciekła to chciałbym zobaczyć co zrobiła tamta dwójka, która ją chciała operować. Popatrzyli smutno w stronę drzwi i stwierdzili, że nic się nie da zrobić i poszli na kawę? A nie można było zrobić tak, że ją gonili, a ona zamknęła od środka drzwi przed ich nosami. Ci zaczęli pukać w szybę, ale nic oczywiście to nie dało? Przynajmniej byśmy wiedzieli, że im zależy, a nie, że nagle znikają nie wiadomo dlaczego.

Pewnych rzeczy się dało uniknąć, żeby film był bardziej przystępny dla odbiorcy. Jednak nie zrobiono tego i film ogólnie się średnio przyjął. Na Rotten ma tylko lub aż 73% co jak dla mnie to dość mało, bo oczekiwania były większe, a sam film przy budżecie 130 mln zarobił póki co 300 mln, co klęską może nie jest, ale chyba oczekiwano więcej. Jestem ciekaw, czy kolejna część powstanie, bo może ci, którzy dawali kasę stwierdzą, że jednak to nie jest tak opłacalne jak się wszyscy spodziewali.

Skaza

Powiem krótko. Wasze rozważania są tak bzdurne, że nie warto ich komentować. Co za dzieci.
Dziękuję.

dziadol_fw

Jednak zagadka "Prometeusza" chyba w końcu się wyjaśniła. SJ chcieli zniszczyć ludzi tylko po to, żeby nie czytać więcej takich postów :)

nihillist

Co za bzdury... Autor wątku zadał cholernie celne pytania i wyliczył stek idiotyzmów zawartych w tym nieudanym filmie, nie zgadzam się tylko z jego oceną. 5/6? WTF! Ja dałem 3, a tak sobie teraz myślę, że to zbyt pobłażliwe. Ale Ad Rem - strasznie mnie irytuje obrona braku logiki w zachowaniu postaci i argumentowanie to z jednej strony tym, że "w życiu codziennym też nie każdy zachowuje się logicznie", a z drugiej tym, że "to jest przecież film S-F, więc nie można wymagać, że wszystko będzie tak, jak to znamy"... Wypadałoby w tym miejscu wspomnieć cokolwiek o zagadnieniach pt. wiarygodność postaci i spójność dramaturgiczna. Niezależnie od tego czy film opowiada o dupie marynie (jak w przypadku Prometeusza), czy o zemście (Kill Bill - przykład pierwszy z brzegu), bohaterowie MUSZĄ być wyposażeni w zdolność pewnego logicznego rozumowania, podobnego do tego z życia codziennego. Przyczyna jest jedna, podstawowa: wiarygodność! Postaciami musi kierować coś, to nie może być tak, że polecieli sobie na inną planetę, BO TAK albo BO KASA... Ich zachowania muszą mieć jakiś określony cel. W prawdziwym życiu są to zazwyczaj pewne bardzo podstawowe sprawy, typu: instynkt samozachowawczy, wrodzony hedonizm etc. W filmie musi być podobnie. Choćby nie wiem jak awangardowe było dzieło, bohaterami musi kierować logika. Nawet mordercami w filmach kieruje logika (nie mylmy logiki z chorobą umysłową).

I to nie jest "szukanie na siłę wytłumaczenia każdego wątku, motywu i zachowania", z pewnością nie na siłę. Autor tematu zadał pytania na pewne oczywiste kwestie, które powinny natychmiast wytworzyć wątpliwości u odbiorcy. Elementarne kwestie, które autorzy wstawili do filmu, ale w żaden sposób nie uzasadnili ich obecności tam. Czy musieli uzasadniać? TAK, jest to psia powinność każdego twórcy każdego utworu dramaturgicznego - uzasadnienie występowania pewnego wątku. Albo wnosi coś do historii, albo wnosi coś do rozwoju postaci, ale jeśli jest wrzucony ot tak, oznacza to, że jest zbędny. I takich wątków można w tym złym filmie odnaleźć multum, patrz: punkty w postach wyżej.

the_boutique

Mówi się "o dupie Maryni", a nie o dupie "marynie".

dziadol_fw

Ano tak się mówi, to prawda.

dziadol_fw

myślę, że nie istnieje kanoniczna wersja tego powiedzenia :) :) podobnie jak nie istnieją błędy w tego typu powiedzonkach :)

chickensoup

Mylisz sie. To powszechnie znany i stosowany zwrot. I wzywa sie go wlasnie w taki, a nie inny sposob.

dziadol_fw

znany i stosowany, ale wątpię, żeby taki kolokwialny frazeologizm podlegał jakiejkolwiek regule.

chickensoup

Podlega. Uwierz mi.

nihillist

nihilist napisał:
"...Nie rozumiem też czemu wymagacie w 100% logiczego postępowania od postaci w filmie. Czy, na co dzień ludzie zachowują się tylko logicznie i rozsądnie?...""

nie wymagam 100% logiki od postaci - tylko od scenarzysty. A postacie to nie zwykli ludzie błądzący i naiwni - tylko specjaliście, wytypowani eksperci i tp. Nie powinni zachowywac się jak dzieci w piaskownicy

"Trzeba też pamiętać, że jest to film science fiction"
Właśnie - i gdzie jest to science?

Piramidoglowy

zgadzam się ze wszystkim co napisaliście!!! Nie zgadzam się na takie kino!!!

Piramidoglowy

również się podpinam... masakra totalna!!! Może oni byli pod wpływem jakiś kosmicznych dragów???

Skaza

Zgadzam się z wypowiedzią Skazy. Historia z operacją totalnie mnie osłabiła i zastanawiałam się, czy to tylko moje odczucia, że jej nie wolno tej operacji, że ktoś ją będzie gonił, że ona... że... będą chcieli jej przeszkodzić a tu... dupa :/ i jeszcze ona całkowicie przytomna w trakcie tej operacji-gdzie człowiek normalnie by przytomność stracił-a po niej zeskakuje i śmiga po tym statku jak nie przymierzając w życiowej formie sprinter..
Pan reżyser chyba nie ma jednak dobrego zdania o kondycji umysłowej widzów... Chociaż są ludzie, którzy szafują skalą i filmowi dają 9tkę...

Skaza

Wydaje mi się że jednak, że chyba cała konstrukcja filmu i zależności między bohaterami są nieco inne niż wszystkim się wydaje... Przede wszystkim jedynymi ważnymi postaciami w tej wyprawie są Weyland, Vickers i David. Cała reszta (z dwoma pół-debilami zgubionymi w jaskini na czele) to typowe mięso armatnie. Mają za zadanie, przy użyciu swojej totalnej ignorancji odpalić wszystkie możliwe zabezpieczenia i pułapki tracąc przy tym życie, po to aby Weyland miał przetartą ścieżkę do swojego stwórcy. David doskonale o tym wie, życie naukowców w jego zadaniu nie ma wartości, jest spisane na straty, dlatego bez wahania otwiera wszystkie drzwi na statku mimo że oni stoją przed nimi. Jeśli coś z drugiej strony za chwilę ich zabije, to David przejdzie obok tego obojętnie bo ma inne zadanie. Ponad to pamiętajmy o czym mówi tytuł filmu. Prometeusz był tym, który pozwolił sobie na zbyt wiele, przekroczył granice - wykradł bogom ogień z ich przytulnego gniazdka, za co został bardzo dosadnie i obrzydliwie ukarany. Naukowcy zachowują się tak jak tytułowy Prometeusz, przybyli na obcą planetę, nie przestrzegając kompletnie żadnych zasad bezpieczeństwa, z typową dla siebie nonszalancją zaczęli sobie beztrosko zwiedzać obcą konstrukcję i brać w łapska wszystko co tylko im się podoba... tylko czekać aż zaraz dostaną klapsa. Zauważmy że Vickers jako jednyna zachowuję zasady bezpieczeństwa i logikę w postępowaniu. Zwiedza jasknienie tylko i wyłącznie przed monitorami, korzysta tylko z obrazów przesłanych przez kamery w skafandrach, nie dopuszcza do tego aby na teren statku wszedł zakażony, ma własny kapsułę ratunkową zaprojektowaną na przetrwanie przez kilka lat. Reżyser dobrze wiedział co robi i stworzył wyraźny podział na mięso armatnie i osoby istotne. Ten sam podział wyjaśnia dlaczego Shaw została olana przez wszystkich po operacji... dostała koc na grzbiet a resztę mieli gdzieś, są sprawy ważniejsze. Uważam ze Ridley jest zbyt inteligentym człowiekiem aby popełniać banalne błędy, warto się zastanowić czy nie miał jakiegoś celu w tym co dzieje się na ekranie.

czosnu

Nikt nie twierdzi, że Ridley jest głupi - szczególnie, że wiele razy udowodnił nam, że nie jest - po prostu moim prywatnym zdaniem bezsensownie jest dopatrywać się logiki tam gdzie jej nie ma ewidentnie. Shaw ucieka ze stołu operacyjnego, bo rozumiem, że tamci chcieli jej coś zrobić - okej czyli taki David chciał sprawdzić co się stanie z człowiekiem jeśli nosi w sobie coś takiego, czyli było to im w mniejszy lub większy sposób potrzebne. Tak więc logiczne jest to, że jak zainfekowany szczur ucieka nam z klatki to gonimy go aby go znaleźć, bo po coś go zainfekowaliśmy, a nie mamy go w dupie niech sobie pobiega może nic się nie stanie. To jest szalenie nielogiczne i nie wiem co Pan Ridley musiałby powiedzieć aby się w przypadku tego jak i wielu innych przypadków obronić.
Szkoda, co do filmu spodziewałem się czegoś naprawde wielkiego, a dostałem jedynie mase poruszanych wątków jakby na siłę, bez większego sensu, zastanowienia i konsekwencji. Koncept z dziadkiem, który nie mógł pogodzić się ze śmiercią był dla mnie totalnie od czapy wprowadzony jakby przymusem do filmu, w który już tak mieliśmy dosyć wiele niejasności. Po jakimś czasie zaczęło się to wszystko mieszać i tak naprawdę nie można wysnuć żadnych wniosków. Moim skromnym zdaniem jakby reżyser skupił się jedynie na wątku stworzeniu ludzkiego życia jako błędnego eksperymentu wyżej cywilizacji, co uważam za genialny i nowatorski koncept, to wszystko mogłoby ułożyć się logicznie i pomyślnie. A tak to mamy:
- Android też człowiek
- bo w życiu chodzi o to, aby wiedzieć kiedyś zejść ze sceny
- obca cywilizacja jako stwórcy ludzkości
- O co chodzi czyli czarna maź, która zmienia wszystko w coś innego
- podwójny cel wyprawy
- geneza obcago, która tak naprawde jest tylko dziełem przypadku

Za dużo tego przez co robi się misz masz i nie można nic z tego filmu wyciągnąć poza ochłapami.

Mnie jedynie intryguje historia tej dawnej cywilizacji - przed czym dlaczego po co uciekali - i skoro uciekli (jednemu się nie udało, przewrócił się i stracił głowę) to dlaczego ich ciał nie było w środku oraz historia na samym początku - ich czarna maź rozdrabnia na czynniki pierwsze, nas martwych zmienia w zombie, a nas żywych ? nie wiadomo - ja miałem wrażenie, że ten dr Holywood czy jak mu tam rozpadnie się na kawałeczki, bo coś tam się mu jakieś krostki robiły na twarzy, a tak to nie wiemy bo się zjarał chłop, a mógł jeszcze pożyć.

Ocena 5/10 za moim zdaniem rewelacyjnego Davida - na niego czekałem na ekranie, bo miał ciekawe spojrzenie na świat i wydawało mi się, że jednak stara się coś czuć - szczególnie jak jego "papa" mówi na samym początku, że nie ma duszy. Dodatkowo super to wszystko prezentowało się na ekranie - duża głowa, jakieś urny, cały ten statek, kombinezony, wszystkie nowoczesne narzędzia stół chirurgiczny etc. Bardzo ciekawe rozwiązania i na tego też oczekujemy w sf.

ps: Ale durna była ta muzyka, gdzie tam Janek gada bodaj z Shaw i ma na koszulce typoe amerykanskie skrzydełka z literką A na środku... Myślałe, że zejde ze śmiechu - jak ze starych filmów z odwiecznym patosem typu dzień niepodległości... Ech błagam !

Skaza

Muzyki nie pamiętam z tego filmu... myślę, że mogliby się się bardziej postarać... tzn wsłuchiwałem się, ale nie zrobiła na mnie wrażenia...

Skaza

Fajny wątek, dzięki że chciało się wam pisać.
Dodam jedynie co zrozumiałem dopiero po 2 seansie (pc+kino). Wątek z gubiącymi się naukowcami jest NAJGŁUPSZY w historii kina od czasu łysiejącego Adamczyka z brzuszkiem jako amanta w Och Karol 2. Faceci na komercyjnej wyprawie, gdzie panują stricte korporacyjne praktyki i procedury zaczynają płakać, że im sie już nie podoba i oni sobie wracają. Potem - mimo że odpowiedzialny był za lokalizacje - gość się gubi! Dalej zamiast po prostu usiąść i czekać poleźli do paszczy lwa gdzie wcześniej będąc tylko pod drzwiami sikali ze strachu. I tutaj, imo oko do widza, pada pytanie Milburna co palisz? Na to Fifield zaciąga się i ironicznie że oczywiście Tobacco (czyli tytoń).
Tak więc spalony naukowiec, łazi jak dziecko we mgle i już za chwilę zacznie pieszczoty z obcą formą życia. Oczywiście na statku nikt tego nie zauważy, bo przecież niewyjęty Kapitan Ameryka poszedł sprawdzić czy Vickers jest androidem...

Szkolenie musiało tak wyglądać:
http://www.youtube.com/watch?v=yFYmv6t_Xyg&feature=related

Na wydaniu płytowym powinni trochę pociąć. Film jest świetny od początku aż do sceny w której David chodzi sobie po statku. Tutaj ciach, bo jak tylko wstanie załoga zaczyna się koszmar. Małe otrzeźwienie i JEDYNY moment w którym ktoś kurna przypomniał sobie o BHP i procedurach bezpieczeństwa było spalenie zainfekowanego dr przez Vickers - to można dodać. Dalej długo długo nic aż do momentu w którym pojawia się obcy. Koniec, razem będzie z 15 + 1 + 0,5 min filmu.

Na koniec LOL of the year. Vickers i jest relacje relacje z ojcem w stylu Gwiezdnych Wojen. Piękna paralela panie łeżyseże. Przypomniał mi się Buzz Astral i Zurg ;)

rauf1

Hehehe, dobre z tym szkoleniem.

Skaza

Hitler o Prometeuszu:
http://youtu.be/X3BV2u8YWps

:) :) :)

Skaza

Jest już musical.
http://www.youtube.com/watch?v=DEtN_yM-AiA

Skaza

Po obejrzeniu kilku recenzji „Prometeusza” na YouTubie, gdzie w większości przypadków odświeżono mi pamięć odnośnie fabuły i niektórych momentów mogę dopisać kolejne punkty do błędów logicznych tego filmu.

14. Zarażony załogant - Chodzi mi o zachowanie chłopaka Shaw, który rano przed wyruszeniem do jaskini odkrywa, że coś z jego zdrowiem jest nie tak, że jego oczy są jakieś dziwne i w rezultacie widzi robaka wychodzącego z jego oka. To może jest częsty motyw w filmach o zombiakach, gdzie zarażona osoba nie informuje reszty, że jest zarażona, żeby ci jej nie zabili lub coś, ale w tym momencie bohater powinien jednak jakoś postąpić. W końcu jest naukowcem, jakimś mądrzejszym od reszty umysłem. Po pierwsze powinien wiedzieć, że nie może ryzykować życia załogi, w tym swojej dziewczyny, którą chyba kocha. Bo co jeśli ten dziwny wirus, który go zaatakował (bo pewnie uznał to za wirus) rozprzestrzeni się na resztę i będzie źle? No i chyba logicznym jest, że on powinien poczuć pewien strach i samemu poprosić o przebadanie, żeby można było zareagować na czas i spróbować mu pomóc? Może nie spodziewał się, że umrze, ale robak wychodzący z oka powinien zmusić go do jakiejś interwencji, co nie?

15. Zombie ver. 2.0 – Tutaj jeszcze raz o zombiaku, ponieważ z punktu widzenia innej osoby z recenzji na YT, zombiakiem nie był geolog, który zginął w jaskini, gdzie były kobry, tylko zombiakiem był chłopak Shaw, który został zarażony przez Davida. Przyznam, że to może mieć większy sens. Wcześniej myślałem, że ta poparzona twarz pasuje do geologa, bo w końcu dostał kwasem po mordzie, ale równie dobrze to może być Holloway, którego spaliła Theron. Miałoby to większe ręce i nogi, bo spaliła go przed statkiem. Jeśli rzeczywiście tak było to tutaj mi się pojawia błąd logiczny i po raz kolejny brak profesjonalizmu u załogi. Dlaczego nie starano się sprawdzić co mu się stało? Wiecie, żeby coś takiego nie powtórzyło się później, bo może zdążył kogoś zarazić czy coś. Chyba naukowcy powinni zrobić jego sekcje zwłok? W końcu tam jakaś kwarantanna miała być czy coś, więc warto byłoby się przyjrzeć temu potencjalnemu zagrożeniu. Na przykład w jakiś kombinezonach ochronnych wziąć ciało do środka, tam przeprowadzić sekcje i dowiedzieć się co go zabiło (no, zabiła go Charlize, ale chyba wiecie o co mi chodzi). No i jeszcze coś. Czy oni po prostu wywalili to ciało chłopaka jednej z załogantów po prostu jak na śmietnik? Nie starali się chociaż go włożyć do jakiegoś plastikowego worka, żeby oddać chociaż mały szacunek do zmarłego, a nie po prostu walnąć jak śmiecia pod skałą czy gdzieś? A co by było jakby nagle znowu przyszła burza piaskowa, która zmiotłaby ciało i nikt by już go nie widział? Chyba Shaw by chociaż chciała na Ziemie sprowadzić jego zwłoki… żeby oddać rodzinie i dać mu ładny grób. Koniec końców go kochała. Jeśli nawet to on nie był zombiakiem, to tym bardziej się pytam, co się stało z ciałem?

16. Skąd David wie, że SJ idzie po Shaw? – Kiedy Shaw wbiega do szalupy ratunkowej pod koniec, żeby uzupełnić tlen, który szybko się kończył, dostaje komunikat od Davida, że wielki Space Jockey idzie do niej. Tutaj moje pytanie: Skąd on o tym wie? Że idzie konkretnie do niej? W tym momencie on leży na pokładzie statku jako sama głowa, nie mogąca się ruszać. Może patrzeć jedynie w jednym kierunku i nawet załóżmy, że widzi jak SJ wychodzi. Dlaczego uznaje, że idzie akurat załatwić Shaw? Czy SJ nagle powiedział coś i on to zrozumiał? Coś w stylu „Załatwię sukę?” i wyszedł wkurzony? David nie mógł za nim wyjrzeć czy go śledzić, jedynie leżał nieruchomo. Nawet jeśli SJ coś powiedział, to nie mamy dowodów, że David rozumie ich mowę. On uczył się języków, ale nigdy nie było potwierdzone, że oni go rozumieją. Bez tego nie wiadomo dlaczego założył, że on idzie akurat po Shaw. Może po prostu wychodził ze statku, bo co innego miał robić? Siedzieć w miejscu po katastrofie? Może zamiast przejmować się jakąś laską z innej planety poszedł do drugiego statku, żeby kontynuować misje? Jakoś SJ wydali mi się ponad wszelkie ludzkie emocje, żeby nagle jeden z nich szukał zemsty. Wcześniej rozwalił robota i pape smerfa, dlatego, że mu zawadzali. Widział, że Shaw ucieka od niego i jakoś się nie kwapił, żeby wtedy ją gonić. Miał lepsze rzeczy do roboty…

Skaza

Odp. do punktu 15:

Sam sobie odpowiem, ale przed chwilą znalazłem zdjęcie zombiaka i z pewnością mogę stwierdzić, że to geolog, ponieważ ma brodę i spalony od kwasu hełm. W takim razie pozostaje mi tylko zapytać co się stało z ciałem Hollowaya, które magicznie znikło z ekranu i nikt się nim nie przejął, oraz dlaczego i jak zombie-geolog wrócił z powrotem na statek.

Skaza

16. Przypuszczam że David uznał że skoro Prometeusz nie istnieje po zderzeniu, to została tylko kapsuła, jeśli David miał kontakt radiowy z Shaw to mógł mieć też kontakt z kapsułą i do jej czujników, kamer itp (dlatego też poinformował ją o przybyciu SJ kiedy ten był już przy samych drzwiach - mógł też uznać że skoro SJ wychodzi ze statku-rogalika to kapsuła jest jedynym miejscem gdzie mógł się udać.

- akurat w tym miejscu nie doszukiwałbym się błędów logicznych na tle o wiele większych które wszyscy wymienili powyżej

bardzo długo czekałem na ten film i po przeczytaniu paru recenzji przed seansem spodziewałem się że film może być niedoskonały, ale okazało się że cały scenariusz już u samej podstawy kuleje niemiłosiernie i te dziury i brak logiki w scenariuszu i braki zostały zakryte efektami, głośną muzyką i dużą ilością akcji (co kompletnie nie było wizytówką pierwszego Aliena :(

najbardziej mnie boli skład załogi, wyprawa za bilion dolarów, a ludzie się nie znają. większość nie wie po co leci, potem okazuje się że niektórym osobom w ogóle cel wyprawy się nie podoba. przecież przed tak dużą wyprawą trzeba podpisać kontrakt w której jest mowa o podróży, taka wyprawa to wycięcie 4-5 lat ze swojego życiorysu i nie widze logicznego rozwiązania żeby skompletować na statku załoge która NIE WIE CO CHODZI!!

Nic dziwnego że scenarzysta kompletnie pominął sceny pomiędzy ziemią a pierwszą sceną pokazującą lot Prometeusza... musiałby pokazać wtedy w jak debilny sposób załoga została skompletowana :/ z filmu wyszła by wtedy parodia - myślę że to już jest pierwszy podstawowy błąd logiczny w tym filmie przez który film brnie coraz głębiej w coraz większą niedorzeczność które są maskowane efektami i zdjęciami :/

bardzo dobry wątek, podbijam do góry.

pa6l1

Jak to.skad... Wrzucil ogloszenie.na gumtree w dziale podroze, kosmos, obcy

Skaza

też się zabawiłem w takie narzekania i też oceniłem 6/10 http://kontrowersje.net/tresc/prometeusz_czyli_ridley_scott_zostal_wajda_dla_tyc h_co_widzieli_spoilerow_sto

Skaza

Film ma duszę. Koncepcja na ten film i jej realizacja są urzekające. Niestety fabuła jest nielogiczna w wielu miejscach. Gdyby nie realizacja to na samej fabule by to nie ujechało. Sama fabuła przez niedopracowanie i babole zasługuje może na 5 i to maksymalnie, ale forma tego filmu sprawiła, że mimo wszystko daje mu 8/10 bo być może ktoś zastosuje ten schemat w przyszłości wklepując w niego scenariusz bez błędów i wyjdzie mu arcydzieło. Oby. Jak najbardziej twoja ocena 5/10 mnie nie razi, ale ja dałem 8/10, głownie za pewne elementy, które mnie wręcz pozytywnie rozbroiły.

Skaza

Wiele...naprawdę wiele pytań jest w mojej głowie. Wiele z nich zostało już nawet poruszonych. Z mojej strony jedno bardzo istotne...
Jaki sens miało zarażenie przez Davida tego doktorka? Co to miało wnieść do sprawy? David jest androidem więc jest programowany przez Weyland'a. O co mu chodziło z przetestowaniem działania "kawy" na człowieku? Przecież chyba nie chciał ryzykować swojego życia jakby na pokładzie rozpętało się piekło (do czego mogło dojść gdyby doktor został na pokładzie, albo zdążył tam wrócić). Nie mogli też wiedzieć, że z tego narodzi się jakiś obcy. Wygląda to na jakieś badanie i eksperyment, ale kolejny raz pozbawiony logiki i sensu...

Nocti6

przypuszczam że David podał substancje aby przetestować jej działanie (na planecie nie miał pod ręką innych organizmów żywych) i to się zgadza i jest okej.

ALE
potem okazało się że zarażony zamienia się w zombiaka, a zapłodniona przez zombiaka Shaw ma jakiegoś kalmara w brzuchu ZATEM
1) Dlaczego David mimo złego przebiegu eksperymentu obudził Starego Dziada i go zaprowadził do łysola z kaloryferem na klacie żeby ten dał mu nowe życie? skoro wszystko co ma kontakt z substancją ginie, albo ewoluuje w jakieś paskudztwa?

z drugiej strony twoje wątpliwości też są poprawne bo co by się stało gdyby np zarażony holloway zaraził Starego dziada? (Dawid jeszcze nie znał dobrze działania tej substancji) jego misja okazała by się porażką.

w ogóle nikt tam na tym statku niczego nie badał - cały film wydawał się parodią naukowców którzy nie wiedzą po co lecą, z kim lecą, nie znali się na swojej robocie. geolog widzący martwe ciało sprzed 2000 lat ucieka ze strachem twierdząc że on kocha skały

W-T-F

Skaza

Zgadzam się przedstawioną opinią.
Dla mnie osobiście Prometeusz jest niestety wielkim rozczarowaniem. Ale z góry mówię, że również klimat pierwszego obcego nie przypadł mi do gustu. Dlaczego obejrzałem? Dobry zwiastun, świetni aktorzy, muzyka, efekty, klimat. Niestety - to trochę jednak za mało na mój gust. Czułem się, jakbym obejrzał fragment większego dzieła. Tłumaczyć to może na przykład niezbyt satysfakcjonujący sposób ukazania postaci granej przez Charlize, która najbardziej przypadła mi do gustu.

Czasami wieje nudą, czasami rażą nielogiczności, lecz wszystko w tej kwestii zostało już powiedziane na forum.
Najbardziej wkurzyła mnie końcówka filmu, od momentu pojawienia się tzw. "Inżynierów".
Czy pan Weyland był jakimś debilem? Oczekiwał, że przedstawiciele obcej rasy klękną przed nim na kolana i mu zrobią dobrze?
Właściwie wszystkie godne uwagi sceny pokazane w zwiastunach. Szkoda.

Skaza

Przyznaje, bledow bylo wiele, zagubieni naukowcy, brak zainteresowania Shaw robiaca sobie operacje itp. ale uwazam, ze zombie mogl byc istotny jesli bedzie sequel (prequel 2..? nie wiem jak to nazwac).

ad 11. w pierwszej scenie, gdy ekipa wchodzi do pomieszczenia ze sloikami z kawa widac na ziemi nieszkodliwe (chyba) robaki. zakladam, ze zamienily sie w "kobry" pod wplywem kawy. to samo stalo sie z panem geologiem - napil sie kawy i zamienil w zombie morderce. zgadzam sie z opiniami, ze moze nasi bohaterowie byli w bledzie i kawa nie sluzyla do zniszczenia zycia na ziemi, ale do zamiany ziemskich gatunkow w krwiozercze bestie? w jakim celu - nie wiadomo, ale nie krytykujmy za niedopowiedzenia, taki urok niejednego filmu. pamietajmy, ze "kobry" nikogo nie zaplodnily, tylko po prostu zabily i zezarly. tak samo geolog nie zapladnial - on stal sie maszyna do zabijania i temu sluzyla cala "scena z zombie", do pokazania jak dziala kawa.
zapladnianiem zainteresowany byl tylko proto-facehugger, ktory byl krzyzowka kawy i czlowieka, czyli czyms zupelnie nowym i moze nawet zupelnie nieprzewidzianym przez SJ efektem dzialania kawy.

ad 13. czemu vickers zostala wystrzelona w malej kapsule, a jej domek osobno - to jasne. w przestrzeni kosmicznej moglaby siedziec w domku, ale troche inaczej wygladaloby to tuz nad powierzchnia planety. gdyby siedziala w domku to wygladalaby mniej wiecej jak pasazer samolotu spadajacego na ziemie i janek dobrze o tym wiedzial.

ad 2. najemnicy byli i mieli jakis sensowny sprzet, ale zgodzili sie go nie brac ze soba, gdy zabronil im archeolog (tutaj nie jestem pewien, czy pan, ktoremu kazano zostawic bron trzymal miotacz ognia, czy znany z 2giej czesci aliena smartgun - jak ktos wie, to moze nas oswiecic:). tutaj pojawiaja sie niescislosci co do lancucha dowodzenia. vickers zabrania wpuszczac zainfekowanego archeologa na poklad i jest luz, ale jak pan archeolog mowi, ze idziemy w nieznane i nie mozna zabrac broni BO TAK, to jakos nikt nie ma nic przeciwko..

ad 3. to jak wszyscy lacznie z biologiem sciagaja helmy przypomina mi filmy o durnych nastolatkach wskakujacych do jaskini psychopaty. smutne ze stalo sie to w pretendencie do najlepszego sf od wielu lat.

ad 4. wlasnie! david ogarnial wszystko az za dobrze, a nikt nawet sie nie zdziwil. znalazl jakas dziwna substancje (to nie byla kawa i nie wyjasnilo sie coz to takiego) badajac pierwszy hieroglif i nikomu nie powiedzial - fajna scena, ktora juz na poczatku dala do myslenia, ze ma zapisane jakies rozkazy niekoniecznie zgodne z tym, co sobie mysli cala zaloga, ale po chwili na ich oczach otworzyl drzwi jakby robil to codziennie i wszyscy tylko pobiegli miedzy sloiki z kawa nie patrzac nawet pod nogi, gdzie pelzaly kosmiczne dzdzownice...

ad 14. niestety, to bylo rodem z filmow o zombie i ciezko to przebolec. w filmach o zombie zawsze przytrafia sie to idiocie, a tutaj mamy naukowca na pokladzie statku, gdzie bylo pelno medycznego sprzetu i wykwalifikowanego personelu, ktory moglby go przebadac, wyleczyc, a w najgorszym wypadku wsadzic do komory i przewiezc na ziemie. jego zachowanie moze tlumaczyc tylko fakt, ze kawa dzialala tez na psychike (agresja pana geologa-zombie).

Skaza

Dobra, musiało trochę minąć, zanim mogłam w miarę obiektywnie podejść do tematu :)

Chciałabym zaznaczyć, że pierwszy błąd popełnił Scott zapowiadając, że Prometeusz będzie prequelem Obcego. Nic z tego, że potem się wycofał z tego oświadczenia, fani sagi o ksenomorfach się nakręcili co nie miara. I każdy, kto wchodził do kina, wchodził z myślą "będzie coś o Obcych".
Stąd wielkie rozczarowanie, akurat to mnie nie dziwi...

Dziwią mnie sprawy, które już dogłębnie przedyskutowaliście - nie ma co powielać :)

Mogę jedynie dodać od siebie dwie kwestie:

1) piszecie o "kawie". Ja wyczytałam (u całkiem wiarygodnego źródła), że tajemnicze substancje były dwie:
A) czarny "glut", który wyciekał z urny (ta substancja, która rozwaliła ofiarnego Inżyniera, dając początek życiu na Ziemi, i która zamieniła rudego w zombie);
B) czarny płyn w ampułkach, które zajumał David (swoją drogą czemu nie przyznał się załodze? Wyland mu kazał milczeć bo wiedział, że coś znajdzie?). Z tego co znalazłam ów czarny płyn był obcym materiałem genetycznym :) Ksenomorfów? Może...

2) David ostrzegł Shaw, że SJ idzie po nią... skąd wiedział? Oczywiście nie było we filmie nic, co by tą sytuację tłumaczyło. Ja mam pewną sugestię (pomysł), ale oczywiście to tylko gdybanie...
David "przypomniał" sobie, że eksperymentował ze Shaw i obcym materiałem genetycznym. Leżąc jako głowa na ziemi, udało mu się nawiązać "rozmowę" z SJ, w której wspomniał o tym. Domyślił się, że SJ pracowali nad swego rodzaju bronią biologiczną, więc SJ dążył do unicestwienia śladów, zatem i Shaw... a potem SJ trochę się zdziwił, że ten "pseudoeksperyment" okazał się większy i silniejszy od niego :)

Aha, odnośnie punktu 4-go...
Ja przez cały czas trwania filmu miałam wrażenie, że David spiskuje przeciwko wszystkim: nie tłumaczy, specjalnie się nie przejmuje się brakiem badań: wchodzi, rozpracowywuje co chce, odpala holorgamy, po drodze bawi się znalezionym materiałem genetyczym, ale potem jakby o tym zapomina i nie interesuje go koniec tej zabawy :) znajduje panel sterowniczy SJ-ów i próbuje go uruchomić... zagadką jest też to, jakie pytanie zadał SJ-owi. Możliwe, że jego treść wyjaśnia całkowicie reakcję wybudzonego Inżyniera, ale tego się albo nie dowiemy, albo MOŻE dowiemy w ewentualnej kontynuacji...