Dlatego na siłę pociągnięta seria skończyła się wraz z absurdami tego dziada scotta na drugiej części stawiając całe to przedsięwzięcie w formie "nieistotne i bez sensu". Ogląda się zawsze tego typu dzieła z sentymentem ale potencjał był w tym przekazie, tylko na siłę wciśnięty przed szereg ksenomorfów zniszczył całą serię która została bez zakończenia finalnie i dopełnienia choćby tej zamierzonej trylogii. Ale to problem nie tylko obcego tylko za większość tych serii scifi czy fantasy biorą się niestety kurze móżdżki a proces biznesowy potem w bonusie drastycznie weryfikuje te wysrywy. Transformers podobnie po pierwszej trylogii nagle stracił wraz z głównym bohaterem Leboefa, wątek i choć kolejna trylogia zapowiadała się też nie najgorzej to wyhamowała niedopowiadając reszty. A ostatnie wypociny tej sagi to już kompletny żart z miarę poważnego i starszego widza. Odklejenie i nie kończenie takich wielu jeszcze projektów to spuścizna mam wrażenie niestety po marvelowym disneylandzie..