- dlatego, że mimo wizualnej wspaniałości filmu mamy tam do czynienia z typowym, stereotypowym, hollywoodzkim widzeniem obcej cywilizacji. Lem mówił zawsze ironicznie o tej skazie typowej dla "miasta snów". Polecam wam przedziwne i całkowicie zaskakujące koncepcje świata "obcych" w jego powieściach "Solaris" czy "Niezwyciężony". ....A teraz SPOILER: ..............................................oczywiście w filmie"Prometeusz" "obcy" muszą traktować ludzi jak szpital położniczy - wykluwać się z nich, wcześniej zabiwszy. Na nic innego reżysera Scotta nie było stać. No owszem - trochę zawikłał i uzupełnił koncepcję dawnej serii "obcych" - to oni nas "sieją" na ZIemi - potem zmieniają zdanie, pragnąc zabić - ale nic ponadto. Gdzie więc zabłysnął R.Scott? W stronie wizualnej filmu - pracą "designerów" - najpierw tych, którzy wymyślali ten świat - wnętrza statu kosmicznego - przedmioty - potem budowlę obcych, sarkofagi, wielki statek kosmiczny, itd. - tych, którzy to wykonali w realności lub cyfrowo; następnie operatorów wspaniale korzystających z plenerów Islandii lub Szkocji. Ogląda się to zapartym tchem - a wyobrażam sobie jak w kinie lub przy dobrym zestawie kina domowego. Oceniam wizualną stronę filmu na 9-10, a treściową (scenariusz - fabułę - myśl w gatunku SF) na 5-6.