Film piękny i okropny zarazem. Pierwsza połowa cudna - intro przepiękne (zdjęcia
MISTRZOWSKIE), życie na statku Davida, odkrywanie piramidy, naprawdę, aż się łezka w
oku kręci. Potem ma miejsce scena z biologami i w momencie łamania ręki wiedziałem
już, że film będzie obrzydliwy i mocny tak jak zapowiadał Ridley. Nie zawiodłem się. W życiu nie widziałem w kinie tak odrażającego ale i genialnego filmu S-F. Sceny akcji
krótkie ale cholernie dosadne, atmosfera i klimat miażdżą, napięcie tak mocne, że
miejscami trudno było przetrzymać. To nieprawda, że nie zależy nam na losach
bohaterów - zależy i to jak, jeszcze nigdy tak nie dopingowałem głównej bohaterce i nie
było mi tak przykro gdy widziałem co ją spotyka, cała seria Alien się pod tym względem
chowa. Ogólnie rzecz biorąc trzyma w napięciu cały czas, nawet jak nic się nie dzieje.
Owszem, jest kilka głupich scen, głaskanie węża można było jakoś inaczej rozegrać,
śmierć Vickers również, ale na Boga, te drobnostki zniszczyłyby film, gdyby reszta
elementów wymienianych przez duże grono osób jako negatywne (brak klimatu, brak
napięcia, obojętni nam bohaterowie) pokrywały się z prawdą. A nie pokrywają się, bo film
jest straszny, obrzydliwy, trzyma w napięciu, wzrusza i przede wszystkim zadaje pytania.
Gra aktorska świetna, każdy spisał się znakomicie, Noomi w głównej roli to bardzo dobry
wybór. Efekty genialne, pierwsze 3D od czasu Avatara, które naprawdę robi wrażenie,
niektóre sceny po prostu niesamowite (mapa gwiezdna - WOW). Muzyka również
rewelacyjna. Pod względem audiowizualnym absolutne mistrzostwo. Dialogi bardzo
dobre, kilka naprawdę cholernie mocnych perełek. "I watch your dreams" - miazga.
Scena cesarki, nie bez powodu kontrowersyjna, naprawdę trzeba to zobaczyć. Scena gdy
David z Weylandem i resztą przyszli do SJ'a, a Shaw zadaje swoje pytania - miazga. Jeśli
chodzi o wymiar filozoficzny Ridley dał radę, zadaje pytania i sugeruje odpowiedzi,
dokładnie tak jak miało być. Postać Davida perfekcyjna, Vickers mega seksowna, Janek
zabawny, Weyland przypomina o Odyseji, związek Shaw i Charliego - czuć chemię.
Mnóstwo scen godnych zapamiętania, o filmie mogę pisać w samych superlatywach, bo
to był obok Drive prawdopodobnie mój najlepszy kinowy seans w życiu jeśli chodzi o
emocje, jakie film u mnie wywołał w trakcie seansu. Dla fana Sci-Fi obowiązek, dla fana
Aliena również. Z tym, że Prometeusz jest wbrew pozorom całkowicie inny od
jakiejkolwiek części Aliena pod każdym względem, gdyby nie liczne nawiązania mógłby funkcjonować jako zupełnie osobna opowieść. Zakończenie sugeruje kolejne części - i
dobrze, bo ja chcę dalej poznawać przygody Elizabeth i Davida. W obliczu wszystkich
plusów głupoty scenariusza i pocięte sceny nie mają żadnego znaczenia. Prawdziwa
kosmiczna przygoda godna naszych czasów, jeden z najlepszych blockbusterów
ostatniej dekady. Ridley, nie umieraj! 10/10
Napisałem swoje odczucia po filmie, wszystko co miałem do powiedzenia już powiedziałem. Dla mnie to najlepszy film sci-fi od wielu wielu lat i jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek powstały. Nic nie idealizuje, opisuję moje odczucia po filmie. Obiektywnie rzecz biorąc film jest idealny we wszystkim prócz scenariusza, bo owszem, zdarzyło się kilka głupot, ale ogólne piękno i epickość tego filmu nie pozwalają przejmować się takimi pierdołami.
Owszem, twierdzę tak. Trzeba być totalnym idiotą by nie docenić zdjęć Wolskiego, efektów, muzyki, gry aktorskiej, charakteryzacji, scenografii itd.
W Twojej skali w której 7/10 to średni bardzo możliwe. Oceniasz takie shity jak Spirit i Anakonda na 8.
Takimi pierdołami jak błędy scenariusza? :D
A no jakże, kto by się scenariuszem przejmował! Masz mistrza trollerki. :)
Jeśli uważasz, że scenariusz jest w filmie najważniejszy to twoja sprawa. Ja w filmach szukam czegoś zupełnie innego.
Film musi się trzymać kupy i nie razić nieścisłościami, którymi Prometeprzeciętniusz jest przepełniony.
Film trzyma się kupy, ma tylko kilka głupot które można by zrobić lepiej np. głaskanie węża. W ogóle to nie rozumiem postów ludzi którzy pisali i nadal piszą, że filmu jest nielogiczny albo nie zrozumiały. Co tu jest nielogicznego? Wszystko jak najbardziej uporządkowane, czasami tylko widać, że sceny są pocięte, ale nie ma nic sprawiającego jakikolwiek problem w zrozumieniu filmu.
Scenariusz to podstawa filmu, ale podałem brak budowania napięcia czyli reżyseria też leży. Zostały technikalia i aktorstwo, a z tych 2 elementów nie zbudujesz dobrego filmu, a co dopiero arcydzieła.
Perfekcyjna budowa napięcia i reżyseria to własnie rzeczy dzięki którym Prometeusz dostał ode mnie 10/10. A tych elementów najmniej się spodziewałem, myślałem, że zostały do oglądania tylko technikalia i aktorstwo i bardzo miło się zaskoczyłem na seansie.
Kończę tą żenującą wymianę zdań bo znowu pieprzysz ogólnikami. W filmie jest deficyt jakiegokolwiek napięcia. Dajesz 9,10/10 takim gniotom/średniaków że ten nie robi różnicy.
Już wymieniałem. Dochodzi do tego Prometeusz i zastanawiam się czy to nie bardziej żenujące z twoich "arcydzieł" od ostatniego samuraja.
Ostatni samuraj jest świetnym filmem, mam do niego ogromny sentyment i jestem zakochany w muzyce. Ja mogę w ten sam sposób wyśmiać twoją ocenę Titanica, który nie jest w żadnym wypadku arcydziełem, a sam Cameron powiedział, że nakręcił go tylko po to by sobie ponurkować w prawdziwym wraku. Zresztą każdy ma inny gust i takie rzucanie się ocenami jest bez sensu. Po prostu wku*wia mnie to jak ktoś pierniczy takie głupoty jak ty, tak kompletnie mijające się z prawdą. Prometeusz zasługuje na 7 za same zdjęcia i muzykę.
"w momencie łamania ręki wiedziałem już, że film będzie obrzydliwy i mocny tak jak zapowiadał Ridley. Nie zawiodłem się. W życiu nie widziałem w kinie tak odrażającego ale i genialnego filmu S-F.."
To chyba niewiele ich widziałeś.
Podaj wszystkie które uważasz za lepsze. Na pewno obejrzę, bo sam szukam takich których jeszcze nie widziałem - kocham ten gatunek.
Pod względem "mocnych" scen pasują tu wszystkie części obcego i wszystkie przewyższają te produkcję. AvP tym bardziej się łapie.
To dziwne, bo przed seansem obejrzałem każdą część Obcego na Blurayu i żadna pod względem mocnych scen nie umywa się do Prometeusza. A AvP to gówno dla dzieci, nie wiem po co wspominasz o tym żarcie.
Ta.
Otwarte złamanie, topiący się na głowie przez 5 sekund hełm ( który można było podziwiać już w zwiastunie ), cesarka z głowonogiem oraz będący mistrzem gimnastyki zombie z zabarwioną na szaro skórą mrożą po prostu krew w żyłach. Istny gore kina Sci-Fi, aż się widzowie od natłoku krwawych wrażeń pod siedzenia na seansie chowali. O gigancie zaatakowanym przez ośmiornicę już nie wspomnę.
Żebyś wiedział. Dawno nie widziałem tak dobrze nakręconego otwartego złamania, topienia się głowy, czy rozwalania ludzi przez zombiaka.
Are you serious? Wycięcie 2 scen i ograniczenie fuc ków i mamy pg-13 jak w Avp. Mocne kino naprawdę xD
"Jeśli chodzi o wymiar filozoficzny Ridley dał radę, zadaje pytania i sugeruje odpowiedzi, dokładnie tak jak miało być. "
Gdzie w tym filmie jest "wymiar filozoficzny"?
Ziom pewnie bił w kinie brawo, gdy Indiana Jones przeżył w lodówce wybuch atomowy. O tej scenie mógłby napisać to samo.
Gdyby nie to, że IJ to rozrywkowe kino przygodowe, które naprawdę można traktować pół serio a Prometeusz ma uchodzić za poważny i wiarygodny na gatunek Sci-Fi film to to porównanie miałoby sens. :)
Gatunek filmu nie jest ważny, w każdym filmie może się znaleźć scena tak głupia, że zostaje już tylko facepalm.
Aha, gatunek nie gra roli. W takim razie wychodzi na to, że 90% kina to szczyt debilizmu.
Ojej, 0wnerek nadal płacze. Puść sobie ten śmieszny filmik, znowu doznasz mistycznej ekstazy obcowania z absolutem, otworzą ci się stygmaty, pęcherz moczowy i kiszka stolcowa, będzie ci ciepło i wesoło.