Mam parę pytań:
1.Przed czym uciekali inzynierowie widoczni na hologramie gdy naukowcy badali statek po raz pierwszy?
2.O co chodziło z tym stosem trupów, który odkryły te dwa zagubione świrusy.
3. Czemu inżynienierowie zostawili głowę ich towarzysza zamiast ją uprzątnąć oraz skoro nie wychodzi ponownie przez te drzwi co się z nimi stało.
4.Na co czekał ten zahibernowany inżynier/powód jego hibernacji?
Może coś jeszcze wpadnie mi do głowy to dopiszę.
Dosyć prawdopodobna opcja, ale i tak niewiele wyjaśnia... Rodzą się kolejne pytania: m. in. czym w ogóle było to (umownie nazwijmy) "ziarenko"? Przecież maź miała konsystencję ciekłą, nie zauważyłam, żeby zawierała jakieś drobne stałe cząstki.
David po analizie stwierdził, że to żyje (jest organiczne). Dlaczego padło na Hallowaya? Moja teoria #1: David liczył, że zarażony Charlie pobaraszkuje z Eli i zrobi jej "obcego", stąd potem nie chciał jej tego usuwać; #2: David chciał zrobić test, a że doktorek trochę się z niego podśmiewał, że jest robotem (liczne uwagi co do uczuć, że on ich nie ma itp.), to go tym zaraził.
Z Charliego raczej nic by nie wyszło, stałoby się z nim chyba to, co z tym kosmitą na początku filmu. To tak re rozkminy VanKerta kilka postów wyżej :P
Teoria ok., ale dlaczego w takim układzie Charlie sam nie mógł donosić tego obcego i sam go "urodzić"? Przecież jeżeli nawet ów "ziarenko" było w gruncie rzeczy mazią i rozpuściło się w drinku, to wraz z napojem logiczni rzecz biorąc powędrowało w pierwszej kolejnośc do żołądka. A skoro obcy rósł w tak zastraszającym tępie, to równe dobrze mógł dojrzeć w żołądku Charliego i się z niego wydostać, tak jak to miało miejsce choćby u bohatera (właśnie płci męskiej) w pierwszej części serii "Obcy".
Charlie chyba nie mógł, bo nie miał macicy :D Widocznie maź nie mogła się rozwinąć w żołądku, tylko jak normalny płód u kobiety, tam gdzie trzeba. Bodajże w czwórce "Obcego" Ripley też urodziła tego białego obcego?
PS tempie*
Dobrze. To w takim razie dlaczego od razu nie podał drinka dziewczynie z macicą? :D Po co sobie utrudniał?
Ripley urodziła "białego obcego" w czwórce??? Cholera, nie pamiętam czegoś takiego :D
Naturalnie w "tempie" - dzięki. Spostrzegłam się po fakcie, a edytować nie można. Podobnie było w poście poniżej do mentikka, za co z góry przepraszam.
Hehe, nie wiem czy urodziła, nie pamiętam :D Ale on traktował ją jak swoją matkę, kurde, nie pamiętam tego wątku dokładnie :P
Zostawmy temat po co David sobie robił trudności. Robił, bo tak było w scenariuszu, nie ma co tego drapać.
Posty da się edytować, ale chyba tylko w chwilę (do kilku minut) po napisaniu, trzeba odświeżyć stronę tylko.
Nie urodziła przez drogi rodne, tylko normalnie jej z klaty wyjęli ;D A że jak matkę ją traktował, to owszem. I jeszcze tak fajnie noskiem ruszał :P
W scenariuszu bardzo głupio było, no ale chyba każdy kto film oglądał doskonale zdaje sobie z tego sprawę ;]
Aha. To dzięki za info i za wpis przy okazji ;] ;p
Ziarenko? Masz na myśli to co dorzucił do drinka? Mi się wydawało, że to jest kropla, ale może się mylę (oglądałem tylko raz). Po drugie zdaje mi się, że jest to ta sama substancja, która w grobowcu zamieniła się w "węża" który zabił jednego z tych którzy tam przeczekiwali burzę. Toteż widać, że ta forma życia miała właściwości zmiennokształtne.
Ten kosmita na początku filmu chyba coś innego brał niż ta maź. Wg mnie to było coś co powodując jego śmierć spowodowało rozpowszechnienie się "żywego" DNA na planecie i powstanie życia, potem ewolucja itp...
Tak. Dokładnie to mam na myśli. Też oglądałam tylko raz, ale z tego co zapamiętałam miało to właśnie postać stałą, a nie ciekłą (chyba, że miałam jaiś omam) dlatego też nie skojarzyło mi się bezpośredno z mazią, a raczej ze wspomnianym przez Ciebie śmiertelnym specyfikiem zarzytym przez kosmitę w początkowej scenie filmu. Sądzę jednak, iż faktycznie musiało to być coś zupełnie innego, ponieważ w obydwu przypadkach dawało inny skutek.
Dla mnie ogólnie wątek całej tej mazi to jedna wielka niespójność. Tak na dobrą sprawę, to mogła się chyba we wszystko zamieniać, a jej dzałanie mgło przynosić rozmaite skutki - taka "kinder-niespodzianka" - nigdy nie wiesz co będzie w następnej...
ja mam też małe pytanko... jakim cudem robot złapał hologram Ziemi (tak to jakoś przedstawili)? :]
Też zwróciłam na to uwagę i wydaje mi się, że są dwie możliwości:1 po rostu podstawił rękę i tak to wyglądało jakby ją trzymał 2 Ziemia nie była hologramem lecz latającym przedmiotem ( tak jak np te kulkowe skanery), który akurat wchodził w skład hologramowej inscenizacji.
Ech...jak tak czytam te wszystkie komentarze, dochodzę do wniosku, że film ma całą masę absurdów i nieścisłości. Naprawdę przebieg fabuły zasługuje na 1/10. Jak tak dalej pójdzie,to będzie trzeba założyć temat z wypunktowanymi absurdami i niedociągnięciami bo widzę, że zajebiście duzego tego jest :/
Oceny nie mogę obniżyć. Dla mnie piękno wizualne w filmach to sprawa prioretytowa, a "Prometeusz" dostarczył mi go bardzo dużo. Poza tym mam słabość do produkcji z kosmosem i potworkami ;) Gdyby nie skopany scenariusz pewnie byłoby 10/10.
hehe przy takim podejsciu do systemu oceniania, wiekszosc pornoli dostawala by ode mnie 10 :) podobne podejscie, piekne sceny i debilne scenariusze, jakos mi sie tak skojarzylo ;)
To coś ci się pomyliło bo przy takim podejściu powinny dostawać 7 za debilne scenariusze ;]
No wlasnie tu problem, bo kryteria powinny byc te same zeby oceny byly obiektywne, a to z kolei po to zeby bylyu wymierne dla potencjalnego zainteresowanego ocena. W przypadku gdyby kazdy dawal dowolna ocene w zaleznosci od nastroju albo 10/10 bo lubie 1 aktora z filmu, ocena zostaje "wypaczona" i pozbawiona prawdziwej wartosci, przez co staje sie ona bezwartosciowa...ot taka mysl na przyszlosc ;)
Hehe, ale się uśmiałem.
"No wlasnie tu problem, bo kryteria powinny byc te same zeby oceny byly obiektywne,"
Skoro ocena jest Twoja, to znaczy że z założenia nie jest obiektywna, nie może być obiektywna jeśli to jest Twoja ocena. Rozumiesz?
"Obiektywne" to mogą być argumenty, lecz też nie do końca.
idac tym tokiem rozumowania nic nie jest obiektywne, bo kazdy kto twierdzi ze mowi cos obiektywnie, mowi to subiektywnie
jest cos takiego jak dystans i umiejetnosc spojrzenia obiektywnego na sytuacje np. i wlasnie o to mi chodzilo przy wystawianiu ocen, jedni to potrafia, inni nie
"idac tym tokiem rozumowania nic nie jest obiektywne, bo kazdy kto twierdzi ze mowi cos obiektywnie, mowi to subiektywnie"
Nikt nie ma monopolu na obiektywizm, wypowiedź prawie zawsze jest subiektywna, chyba, że mówimy o faktach.
"jest cos takiego jak dystans i umiejetnosc spojrzenia obiektywnego na sytuacje np. i wlasnie o to mi chodzilo przy wystawianiu ocen, jedni to potrafia, inni nie"
Nie ma czegoś takiego jak obiektywne spojrzenie na sytuację, można oceniać przez różne kryteria, jednak nigdy nie będzie jednej słusznej prawdy.
co do pierwszej czesci dokladnie tak, ja oceniajac film staram sie opierac na faktach i to maksymalnie prostych zeby nie spieprzyc oceny swoim subiektywnym odczuciem. Na to zostawiam sobie 1 pkt, wiec jesli film zasluguje na 7 ale trafil w moje gusta to moge mu dac 8.
co do drugiej, to akurat z tym sie nie zgodze, jako umysl scisly staram sie opierac swoje rozumowania na aksjomatach, oczywiscie nie we wszystkim (to by bylo chore). Mozna dostrzec przy ocenie takiego filmu te elementy, ktore sa najwazniejsze i je wyodrebnic a nastepnie przyznac ocene kazdemu z nich na podstawie obowiazujacych zasad i (regul nie koniecznie, bo te sa zbyt zmienne), i o tym pisalem opisujac obiektywny system oceniania.
Oczywiscie mam swiadomosc ze to strasznie wyidealizowane, ale jakies podstawy trzeba sobie przyjac, inaczej uwazam jakiekolwiek ocenianie nie ma sensu.
i jeszcze dodam zeby uzupelnic to obiektywne spojrzenie na sytuacje - wyobraz sobie sedziego, ktory mimo ze nie lubi zlodzieja, wie ze prokuratura nie podala wystarczajacych dowodow i powinien go uznac za niewinnego - musi wykazac sie obiektywizmem by nie skazac go na kare, bo "czuje ze jest winny" czy "bo go nie lubi"
Skoro oceniając film starasz opierać się na faktach, to na jakich faktach się oparłeś oceniając Prometeusza?
wklejam fragment odpowiedzi ponizej, bo tu poniekad wyjasniam za i przeciw
"Przyczepiam sie i przyczepialem wczesniej tak naprawde glownie do logiki i wyjasnien naukowych pewnych tez zawartych w filmie (bo np zachowanie czlonka zalogi pod wplywem wydarzen w kosmosie np. jest czescia "jakosci" gatunku SF) a takze do tragicznego obrazu wplywu calej tej sytuacji na jednostki. Ten film byl dobra "fiction", ale slabym "science" i o ile np. w przypadku horroru mialbym to gdzies, o ile byla by groza i strach o tyle uwazam ze w przypadku filmow z gatunku SF jest to jeden z elementarnych elementow calokosztaltu. Zreszta ja tylko stosuje sie do wyznacznikow gatunku, ktory nie mowi o tym ze w filmach SF najwazniejsze sa efekty wizualne , ale wlasnie pokazanie czlowieka i jego zachowan czy dylematow w takich a nie innych warunkach. "
Doceniam odbior wizualny, ale jak na film SF zabraklo mi spojnych i sensownych elementow zwiazanych z czlowiekiem - zaloga i jej reakcjami na otaczajace srodowisko i wydarzenia (nie roztrzasam czy to przez slaba gre aktorska, czy przez kulejacy scenariusz).
Obiektywnie dalbym 6, ale minus 1 za to ze sie zawiodlem, i jako wymagajacy widz poczulem sie urazony liczeniem na naiwnosc widza w wielu momentach filmu.
Powiem Ci tylko tyle, że w Twojej powyższej wypowiedzi, nie znalazłem żadnych faktów. Polałeś trochę wody, kilka ogólników, opinii, lecz faktów nie ma.
Przepraszam jeden znalazłem - film oceniłeś na 5, hmm właściwie to dwa - zawiodłeś się.
jest duzo faktow tylko trzeba umiec czytac ze zrozumieniem, nie chce mi sie wypisywac :
- slaba gra aktorska
- slaby scenariusz
- slaba fabula
- idiotyczne zachowania zalogi
etc... a to sa fakty
Fakt to jest taki, że Ty nie odróżniasz faktu od opinii. Sprawdź sobie definicję, przemyśl ją dobrze, i nie wypisuj proszę takich bzdur.
to wyzej to nie opinia, to fakty, opinia jest to ze film mi sie nawet podobal, a faktem jest to ze byl po prostu slaby w wielu aspektach
To jest opinia, a nie fakty.
Faktem jest, że P. wyświetlany był w kinach w 2012 roku czy że grała w nim Noomi Repace.
Aby określić, czy film był "słaby" albo "mocny", musisz mieć jakieś kryteria. Możesz mieć jakieś swoje prywatne, albo jakieś akademickie, ale jeżeli zbierasz je do kupy, to jest to wciąż twoja opinia, skutkiem czego jest subiektywna.
ocena może być sprawiedliwa, niesprawiedliwa, uzasadniona, nieuzasadniona, przemyślana lub nie, ale zawsze będzie to twoja subiektywna opinia. Dlatego możesz apelować wyroki sądów :D.
Ok. skoro poważnie traktujesz tą dyskusję, to już ci spieszę wyjaśnić, objaśnić, że najczęściej w filmach fantasy i s-f zwracam największą uwagę na efekty wizualne i tak też ma większość osób. Nie widzę w tym nic dziwnego. Wiadomo, że w dramatach zwracam uwagę na to czy mną wstrząną, wzruszą mnie, w horrorach szukam strachu, klimatu, komedia ma mnie rozbawić etc, ty zapewne oglądając swoje pornole patrzysz czy jest "równe rżnięcie aż miło."
Ja nigdy nie daję oceny zależnej od nastroju, a już tym bardziej nie zawyżam oceny bo mój ulubiony aktor tam gra (no chyba, że swoją świetną grą aktorską ratuje film, wtedy ocenę jak nabardziej mogę podciągnąć ;) Tak więc nie wiem po co i do kogo ta aluzja.
Musisz być bardzo naiwny jeśli sądzisz, że dzisiejsze oceny w takim miejscu jak Filmweb mają faktycze odzwierciedlenie wartości filmu (może kiedyś dawno temu i miały, chociaż i w to wątpię). Dla mnie nie ma znaczenia jaką średnią ma film. Jeśli chcę go obejrzeć, to i tak obejrzę bez względu na to :)
Przypominam także, że to nie jest forum krytyków filmowych lecz zwykłych ludzi, którzy lubią oglądać filmy i oceniają je według własnego gustu (jedno z obserwowanych przeze mnie najgłupszych zachowań na FW to właśne czepianie się kogoś o ocenę w infantlnej nadziei, że ta druga osoba grzecnie posłucha się i czym prędzej zmieni ocenkę na taką, jaką ty sobie życzysz - fascynujące :)
Jeśli już koniecznie musisz, to proponuję przyczepić się do osób stosujących ocenianie tylko i wyłącznie za pomocą 1 lub 10 (bo i takie ewenementy tu już widziałm) bo właśnie takie ocenianie "wypacza" średnią filmu jak już
albo najlepiej osobom, które dały "Prometeuszowi" 9 lub 10 powiedzieć, żeby poszły sę leczyć do psychiatry bo przecież jak tak "niesprawiedliwie" można zawyżać ocenę filmu?? ;]
Dzieki za wyczerpujaca odpowiedz , druga czesc nie byla potrzebna - nie jestem na tyle naiwny by walczyc z wiatrkami (a raczej taka walke tam opisujesz) ktora w dodatku jest syzyfowa praca, dlatego wybacz ale nie bede z tym polemizowal, bo zgadzam sie z niemal wszystkim co tam zawarlas.
Co do oceny, to nie probuje na sile przekonac 1 osoby (Ciebie w tym wypadku) aby obnizyla ocene, ot zdziwilem sie, ze mimo swiadomosci slabych stron filmu wystawilas 7, ale tym komentarzem dokladnie wyjasnilas dla czego.
Przyczepiam sie i przyczepialem wczesniej tak naprawde glownie do logiki i wyjasnien naukowych pewnych tez zawartych w filmie (bo np zachowanie czlonka zalogi pod wplywem wydarzen w kosmosie np. jest czescia "jakosci" gatunku SF) a takze do tragicznego obrazu wplywu calej tej sytuacji na jednostki. Ten film byl dobra "fiction", ale slabym "science" i o ile np. w przypadku horroru mialbym to gdzies, o ile byla by groza i strach o tyle uwazam ze w przypadku filmow z gatunku SF jest to jeden z elementarnych elementow calokosztaltu. Zreszta ja tylko stosuje sie do wyznacznikow gatunku, ktory nie mowi o tym ze w filmach SF najwazniejsze sa efekty wizualne , ale wlasnie pokazanie czlowieka i jego zachowan czy dylematow w takich a nie innych warunkach.
Wlasnie dla tego tak kochalem ksiazki Lema, ktory zafascynowal mnie swoja rozlegla wiedza i sposobem wyjasniania dzialania urzadzen z przyszlosci jak i wplywu calej tej otoczki na zachowania jednostek, nie probujac mi wciskac kitu czy nielogicznych rozwiazan na sile.
W Prometeuszu byla piekna oprawa, piekny swiat (uniwersum Aliena wiec cud miod) i ciekawy temat zwiazany z fikcja, ale ta druga czesc (science) tak szwankowala, ze nie bylem wstanie podejsc do tego obojetnie. I dlatego tez mimo wielu rzeczy, ktore mi sie podobaly bylo tylez samo rzeczy, ktore byly tragiczne.
Jedyne na co moge miec nadzieje po tej rozmowie, to to, ze bardziej zwrocisz uwage w filmach SF na sposob przedstawiania w nich samego czlowieka w srodku tej calej otoczki, niz na to ze jest piekny statek, piekna planeta, mroczny klimat i swietne potworki czy miejscowki, bo moim zdaniem to dopiero polowa sukcesu (i za to film dostal polowe max oceny ode mnie)
Niedawno poruszałam podobny temat na "RE: Retrybucja", i niebardzo chce mi się wałkować to od nowa, ale niechaj będzie, najwyżej trochę się powtórzę. No więc wracamy do punktu wyjścia. Każdy ma inne priorytety. Dla Ciebie najważniejsze będzie działanie urządzeń z przyszłości i ich wpływ na zachowania jednostek, dla mnie jako wrażliwego wzrokowca o nieograniczonej wyobraźni najważniejszym będzie pochłanianie niczm gąbka niezwykłych obrazów z futurystycznego świata, zachwycanie i upajanie się nimi. Być może nie jesteś w stanie tego zrozumieć, ale bynajmniej wcale tego od Ciebie nie wymagam :].
Ja to wszystko doskonale rozumiem, że prawdziwe s-f nie na tym pierwotnie miało polegać, ale spójrzmy prawdzie w oczy i zadajmy sobie jedno pytanie: jak bardzo współczesne s-f odbiega od podstawowch założeń gatunku? otóż, odbiega i to bardzo, czego przykładem może być "Prometeusz" choćby, czy cała masa innych produkcji powstająca w dzisiejszych czasach i szczycąca się szyldem S-F. Teraz kino rozrywkowe "MUSI!" mieć efekty i na tym głównie się opiera, co tam kogo obchodzą mechanizmy działania robotów, czy statków kosmicznych oraz ich wpływy? Podejście naukowe to dla mas nuda. Liczy się EFEKT, WRAŻENIE, ZASKOCZENIE, DUŻO, MOCNO, SZYBKO i... głupio.
Czasy się zmieniają. Gatunki filmowe ewoluują. To samo dzieje się z horrorem. Początkowo mianem "horror" określano tylko filmy, w których występowały zjawiska paranormalne i fantazyjne stwory np wilkołaki, wampiry, gremliny, zombiaki i inne takie, a teraz wyznacznikiem horroru są po prostu filmy, które straszą lub obrzydzają i nie muszą wcale mieć żadnego elementu nadprzyrodzonego, czego przykładem są liczne "Piły", "Hostele", "Ludzkie stonogi" itp. Z fantasy jest to samo - ten gatunek dzisiaj nie musi już zawierać smoków, czarodziejów, elfów cz wróżek, wystarczy, że ma w sobie tzw. "element magiczny" i już film fantasy mamy gotowy :]
Myślę, że po prostu jest mało podziałów na poszczególne gatunki, definicje nie są jednoznaczne, bądź są zmieniane. Stąd też niejednokrotnie wrzuca się wszystko do jednego wora, a potem ludzie spierają się: "co to za S-F, skoro w ogóle nie ma tu science?," albo: "to nie był żaden horror, tylko thriller! widzisz tu gdzieś elementy nadprzyrodzone?". WHAT?! Pomieszanie z poplątaniem! Wszyscy mają rację i nie ma jej nikt. Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku.
Nie wiem, czy to dostrzegasz, ale we współczesnych filmach naprawdę coraz trudniej o logikę. Ja nauczyłam się ignorować filmową głupotę (która jest niemal na każdym kroku) lub chociaż częściowo przymykać na nią oko i skupiać uwagę na innych aspektach filmu, oczywiście o ile istnieją te "inne aspekty" w przeciwnym razie solidnie krytykuję i z premedytacją obniżam notę :)
Cieszę się, że zgadzamy się prznajmniej w kwestii filmwebowego oceniania :). Mnie tam nie ruszają oceny innych. Dla mnie ważne jest, żebym to ja oceniła zgodnie z moimi przemyśleniami, poglądami, odczuciami.
P.S. Piszesz, że kochasz to bardziej naukowe podejście do s-f. Poniżej wklejam link z pewnym filmem spod tego znaku, choć znacznie różni się on tego, co serwują nam twórcy holiłódzkiej komercyjnej papki. Możliwe, że znasz, jeśli nie, to polecam. Być może przypadnie Ci do gustu ;]
http://www.filmweb.pl/film/Wynalazek-2004-108799
Trudno sie z tym nie zgodzic, spostrzezenia jak najbardziej trafne i moge sie pod tym podpisac :)
A Primera ogladalem nawet dwa razy, intrygujacy i...szybki , autorzy dialogow musieli miec dobra zabawe przy pisaniu ;)
Miło że doszliśmy do porozumienia :]
Mnie "Primer" naprawdę zaciekawił. Jest inny i można przy nim dla odmiany wysilić nieco szare komórki.
No nawet trzeba ;)
Apropo fajny temat masz na blogu, przegladam wlasnie moze cos znajde co nie ogladalem
Dokładnie. Można i trzeba używać mózgu, coby nie zanikł :]
Dzięki, tyle że tam jest większość wypowiedzi niezwiązanych z tematem, hehe, ale może coś tam wynajdziesz ;]
dzisiaj można spotkać w różnych centrach handlowych prezentacje projektorów z czujnikami ruchu i kamerami. Możesz stać na macie i np kopać wyświetlane kulki. Masz wrażenie, że one tam są. Skoro dzisiaj taka technologia istnieje w świecie 2D, to hologramy 3D z pewnością się pojawią w przyszłości. Co w tym dziwnego, że David złapał hologram? Może akurat ta część holo włącza się w trybie rzeczywistym?
A jak to możliwe, ze to co wyciągnęła sobie z brzucha Elisabeth rozrosło się do tak duzych rozmiarów? Przecież obcy wychodzący przez bebechy zawsze byli dostosowani do rozmiarów nosiciela. Ja wiem , że musiał być duży , żeby zabić inżyniera ale to było bez sensu.
eee... ale hologram to zapis...
tryb rzeczywisty tego hologramu odrzucam, jak miałby się włączyć i po kiego?
ale interakcyjny hologram? zapisuję to co było, np. przyszła do mnie w odwiedziny dziś kobieta... a potem odtwarzam i robię z nią co tam chcę? ;D
hmm, oczywiście, i w zapis ogólnie można jakoś zawsze ingerować ale jeśli nawet mieliby taką cud technologię to pewnie byłaby zabezpieczona przed wypaczaniem (jako archiwum) więc dla mnie ciutkę z tym przegalopowali
p.s. pomysł ciekawy, pozdr
popieram to co pisze mosheh - jest możliwość manualnej ingerencji w interfejs -> taka ichniejsza wersja Androida z GPS.
Wszak uruchomiła się mapa, tyle że wszechświata i zrobił sobie zbliżenie miejsca docelowego. Nie widzę nic dziwnego czy nadzwyczajnego w takim korzystaniu z mapy, a podobna realizacja obecnych map multimedialnych nie musi być aż tak bardzo oddalona w czasie :]
1: Przed ksenomorfem. Na bank przed ksenomorfem. No bo przed kim, przed predatorem?
2: Pewnie jeden przeżył, i zrobił mały porządek.
3: Jeśli uciekali przed ksenomorfem, to pewnie za siebie się nie oglądali. Ja bym się nie oglądał...A ten jeden, co został i sprzątał...pewnie zapomniał. Tak to już jest, jak się ma sporo na głowie, to o szczegółach się zapomina.
4: To był ten jeden, co sprzątał. Widocznie się sprzątaniem zmęczył.
Ten film w ogóle jest jakiś taki bardzo przemyślany.
Czarna maź zamieniała wszystkie istoty żywe w mutanty, które rodziły potem prymitywne xenomorphby. Możliwe, że na wskutek jakiegoś wypadku część załogi zaraziła się mazią i zaczęła robić w statku krwawą jatkę.
1. Scena ta wygląda jakby Inżynierowie uciekali przed jednym z nich. Pewnie jak weszli do środka pokoju, zastrzelili zakażonego (to tłumaczy dlaczego ten ostatni przy wejściu złapał się za klatę i pada na ziemię), po czym drzwiami odcięli mu głowę (zakażeni wykazywali się wyjątkową siłą, wytrzymałością i determinacją). Jak załoga Prometeusza badała ściętą głowę, zauważyli ślady mazi, a sama głowa zaczęła ożywać.
2. Może Inżynierowie zabijali zakażonych i palili na stosie.
3. Może Inżynierowie w pośpiechu zapomnieli o porządku.
4. Ocalały zahibernował się pewnie, żeby ukryć się przed mutantami, a potem obudzić się i dokończyć dzieło załogi.