o co chodzi w pierwszej scenie jak ten przerośnięty smerf coś pije po czym gnije?
Ja to odebrałam tak: stoi w wodzie, pije coś, co powoduje rozpad jego dna i następnie w procesie darwinowskiej ewolucji powstają ludzie. Myślę, że tamten gościu na początku był właśnie takim "prometeuszem" dla swojego gatunku, bo to on dał początek gatunkowi ludzkiemu. Dlatego tamci potem chcieli zniszczyć życie na naszej planecie.
Może dla niektórych to głupia teoria, ale to jedyne co mi przyszło do głowy :P
W procesie darwinowskiej ewolucji musiałyby najpierw powstać mikoorganizmy, dopiero później coraz bardziej złożone stworzenia :) Można by powiedzieć, że z DNA tego gościa powstało życie na Ziemi, tylko jak wytłumaczyć fakt, że DNA ludzi i konstruktorów jest identyczne? Poza tym - czy naprawdę wysoko rozwinięta cywilizacja, podrózująca między galaktykami nie ma lepszych metod na zasianie życia na obcej planecie, tylko w taki bzdurny sposób? :D