I dziwię się temu tym bardziej, że reżyser nakręcił produkcje jak Obywatel Milk, Szukając Siebie
(Finding Forrester) czy Buntownik z Wyboru. No kurcze, wprost nie wierzyłem - prosty jak budowa
cepa scenariusz, niemalże nierozbudowany o żadne wątki poboczne; niezwykle "zaskakujący"
zwrot i niezwykle "ujmująca" końcówka z odmianą głównego bohatera. A można było tu pokazać
tak wiele - począwszy od ukazania bardziej wyrafinowanych metod przekonywania właścicieli
ziem (a tu co? kasa i tylko kasa, plus mierny motyw z targiem), przez głębsze wejście w "za i
przeciw" dotyczące wydobycia gazu (przez cały film czekałem, aż nieco większą rolę odegra tu
staruszek grany przez Hala Holbrooka - ale skończyło się na lekcji w wykonaniu ekologa, jakby
nas wszystkich twórcy filmu traktowali jak te dzieci...), po pokazanie wątpliwości głównego
bohatera, których to rozterek skutkiem byłoby to, co zrobił pod koniec filmu (bo niby co było
powodem, że facet jeszcze godzinę filmu wcześniej chcący zostać w miasteczku i przekonywać
ludzi, nagle przez odkrycie natury owego ekologa postanowił zrobić firmie na złość i stracić to, o
co miał tak walczyć?). A tu nic, praktycznie nic - wszystko proste, jasne i czytelne, aż do bólu.
I właściwie rzecz biorąc - wcale się nie dziwię tym, którzy twierdzą, że film jest jednoznaczną
próbą ukazania w negatywnym świetle wydobycia gazu łupkowego, a przede wszystkim robiących
to korporacji. Zastanawia mnie jedynie to, czy na pewno ten film spełni swoje "spiskowe zadanie"
- bo według mnie, wiele osób zauważy owy "spisek" bez większego problemu - i wkurzeni na tak
słaby film, zaczną jeszcze bardziej popierać te odwierty. Ale to już gadanie na inne forum ;-)
Jest mocny , bardzo mocny!
Polecam lekturę książki „Montaż” Vladimira Volkoff’a .
Nie wyczułeś subtelności dzisiejszych metod perswazji a raczej wpływu na nasze decyzje . Kiedyś to była pałka albo karabin dzisiaj słowo, opinia, reklama itp itd.
http://diarium.pl/2012/03/%E2%80%9Emontaz%E2%80%9D-vladimira-volkoff%E2%80%99a-c zyli-wpadka-bronislawa-wildsteina/
Że się odwołam do założyciela wątku Tak, Jesteście jak dzieci .
Film jak to filmy amerykańskie . Dla mnie komercyjny majstersztyk , musi zarabiać więc jest zrobiony tak aby każdy coś tam znalazł: od ckliwej gospodyni domowej do trochę bardziej myślących czy oczytanych . Bierze się na to po prostu poprawkę.
Co do przemiany głównego bohatera. Rzadko takie rzeczy się zdarzają to prawda . Zwłaszcza że jesteśmy coraz bardziej konformistyczni.
Myślę że główny bohater zrobił to co zrobił ponieważ utracił wiarę w siebie . Nie czuł się byle kim . Jednak korporacja sprawiła że tak się poczuł. Zatrudniła kontr agenta. Myślał że to on kreuje sytuacje a okazało się że reżyser siedzi na ostatnim pietrze jakiegoś biurowca Dlatego ta praca straciła dla niego sens. Myślę że od czasu do czasu każdemu z nas przydałaby się taka decyzja.
Często trwamy w toksycznym środowisku pracy czy toksycznych związkach bo nam się po prostu nie chce.
Nie mamy wiary w to że nowe będzie lepsze . W ogóle nie mamy wiary. Bohater działał dopóki wierzył w swoją misję , stracił wiarę porzucił to . I bardzo dobrze nie da się robić dobrych rzeczy bez wiary w to co się robi .
No ale właśnie tego mi tam brakuje! Facet miałby być pewny siebie, miałby kontrolować sytuację - a wcale tam tego nie widać, wystarczy spojrzeć na scenę pierwszego spotkania w szkole. I sorry - ale co znaczy, że jesteśmy jak dzieci? Film wcale nie jest zrobiony tak, aby każdy coś tam znalazł - bo właśnie tych różnych wątków tam praktycznie nie ma, albo są zaczepione w tak minimalnym stopniu, że nic z nich nie wynika. Jaki to wątek ze starszym człowiekiem, który nie jest żadnym świrniętym ekologiem, tylko emerytowanym technikiem? Jaki tu wątek z zachłyśniętym kasą rolnikiem, który w dzień po podpisaniu umowy kupuje sobie Corvette? Nawet wątek typowych rednecksów, którzy wrogo nastawieni do gościa spuszczają mu łomot, ograniczony jest do niezbędnego minimum. A dla mnie to minimum to zdecydowanie za mało - tu dało się pokazać o wiele, wiele więcej! I dotyczy to również tego, o czym ty napisałeś - wszystkie te wywody o utracie wiary w siebie, poczuciu się byle kim etc. to w głównej mierze nasze domysły - ale nie takie, których film od nas wymaga, tylko takie, które sami u siebie my wymuszamy chcąc zrozumieć zbyt błahą zmianę bohatera. Dla mnie to nie przejdzie, dla mnie to po prostu słaby scenariusz - i słaby film.
Czyli dokładnie wiesz o co chodzi:). I oto chodzi:)
Tym którzy nie widzą o co chodzi wystarczy to co jest .
Przecież wiemy że film musi zarabiać . Jeśli byśmy pogłębili wątki nadawałby się do starych DKF a nie do multipleksów.
Myślę że damy sobie radę i wyciągniemy to co autor miał na myśli .
Masz jakaś propozycję filmu który by poruszył taką tematykę i był dostatecznie głęboki? Przy czym nie chodzi mi konkretnie o gaz łupkowy a raczej sposoby wpływania na demokratyczne wybory ludzi.
Mamy w Polsce przed sobą bardzo ciekawy moment. Właśnie rzad podjął decyzję o wprowadzeniu Waluty Euro . Potrzebna jest do tego zmiana konstytucji . Ciekawe jakich środków i metod użyje żeby przekonać nie przekonanych.
Nie chciałbym Cię odstraszać ale poczytaj o agentach wpływu . Bohaterowie filmu to właśnie tacy agenci.