W latach 1932–1933 Ukrainę dotknęła największa w historii kraju tragedia – okres wielkiego głodu, znany pod ukraińską nazwą holodomor. Komunistyczny reżim postanowił ukarać nieposłuszne chłopstwo i w ten sposób raz na zawsze rozwiązać ukraińską kwestię. Zabrano chłopom żywność i ziarno, pozbawiono zapasów pożywienia, zablokowano drogi do... W latach 1932–1933 Ukrainę dotknęła największa w historii kraju tragedia – okres wielkiego głodu, znany pod ukraińską nazwą holodomor. Komunistyczny reżim postanowił ukarać nieposłuszne chłopstwo i w ten sposób raz na zawsze rozwiązać ukraińską kwestię. Zabrano chłopom żywność i ziarno, pozbawiono zapasów pożywienia, zablokowano drogi do miast, zakazano również handlu żywnością. Ludzie masowo umierali z głodu: co minutę ginęło 17 osób, co godzinę – 1000, codziennie – około 25 000. Zmarłych chowano w pobliskich lasach lub na bagnach. Głód ogarnął cały kraj, ale żaden z krajów Europy Zachodniej nie zareagował. Osiemdziesiąt lat po holodomorze Siergiej Bukowki próbuje przywołać pamięć o tragedii w formie szczególnego rodzaju dokumentu. Konfrontuje w nim archiwalne obrazy, nagrania i listy z poruszającymi wypowiedziami ocalałych z tragedii osób. Twarze i reakcje rozmówców wyrażają więcej niż słowa i w sposób szokujący potwierdzają koszmar traumy, którą przyszło im przeżyć w młodości. Kim lub tylko czym jest dla tych ludzi Ukraina? Ojczyzną, negatywnym wspomnieniem, nieokreślonym bytem czy koszmarną arkadią dzieciństwa? Trudno w tym filmie o jednoznaczną odpowiedź. Bukowski wysłuchuje świadectw miejscowych ludzi, którzy szczerze opowiadają o swoim życiu, emocjach i obyczajach. Co jakiś czas ubarwiają wypowiedzi tradycyjnymi ukraińskimi ludowymi pieśniami, w których widać nie tylko echo zanikającej powoli, bogatej ludowej tradycji Ukrainy, ale także jej niebywałą emocjonalność i nostalgiczność. Granica między światem żywych a zmarłych jest w tym filmie delikatna i płynna. Pamięć o tragedii i jej ofiarach przywoływana jest nie tylko w archiwalnych materiałach, lecz również w magnetyzujących obrazach przyrody, w szczególności życiodajnego zboża, wyrastającego z ziemi, która okazuje się być wielkim cmentarzem ofiar holodomoru. Oby więcej już się to nie przytrafiło, oby nikt już nie musiał cierpieć takich strasznych rzeczy – mówi ze łzami w oczach jedna z bohaterek filmu. Po chwili jednak rozpromienia się i zaczyna śpiewać nostalgiczną ludową pieśń, udowadniając, jak ogromna siła i wola życia tkwi w ludziach, którym przyszło kiedyś zmierzyć się ze śmiercią głodową. czytaj dalej