... absolutnie nie odebrałem tego filmu jako manifest przeciwko karze śmierci. Poncelet 'nawrócił' się właśnie w obliczu śmierci, jeżeli apelacja została by przyjęta, nie sądze, żeby zareagował w ten sposób, jak reagował na 30 min. przed swoją śmiercią. Dodatkowo przez większość czasu kłamał, dopiero w obliczu śmierci "poczuł" konieczność oczyszczenia sumienia, i dlatego wyznał prawdę. Drugi raz zaargumentuje w ten sam sposób: jakby apelacja została rozpatrzona pozytywnie i dostałby dożywocie, to nigdy by sie nie przyznał. Jednak z drugiej strony, jakim by nie był "zwierzęciem" nikt nie ma mu prawa odbierać życia i to jest niepodwarzalne. Jednak nie z filmu wyciągam ten wniosek, a to chyba o czymś świadczy ...
Dodam jeszcze tylko, że nie wierzę w to, że zmieniły go akurat rozmowy z siostrą. To co go nakłoniło do "żalu" to był strach przed śmiercią, która dla niego - jako osoby wierzącej (bo taką chyba był od początku) oznaczała piekło.
nikt nigdy nie będzie wiedział co się dzieje w duszy i sercu człowieka... nikt tylko sam Bóg... nikogo nie należy skreślać...
Rzadko tu ktoś bywa :)
Dobra, teraz na serio. Dead man walking nie jest manifestem według mnie przeciwko karze śmierci. Pokazuje oba stanowiska i nie przekreśla jednoznacznie któregoś z nich. Widz ma to zobaczyć, a potem wyrobić sobie własną opinię...
Świetny film którego puentą po mojemu były ostatnie słowa wypowiedziane przez skazanego zabijanie jest złe!!!! nie ważne czy zabijam ja czy wy mnie...Ja widzę ten film jako swego rodzaju manifest przeciwko karze śmierci ale każdy może to odebrać inaczej Nigdy niebyłem zwolennikiem kary śmierci i po tym filmie tym bardziej nie jestem!! Podziwiam takich ludzi jak siostra Helen którą rewelacyjnie zagrała Sarandon z resztą Penn też fenomenalny polecam ten film wszystkim którzy nie widzieli pozdro