Dawno nie widzialam filmu, ktory by tak autentycznie oddawal ludzkie emocje. Rezyser niesamowicie pokazal mistyke umierania- wbrew przekonaniu wiekszosci z Was, istnieje cos takiego bez wzgledu na to kto umiera- zbrodniarz czy dziecko. Mezczyzna ten byl wielkim zwyrodnialcem, ale na koncu wyrazil akt skruchy, mozna powiedziec, ze to byl najwiekszy cud. Wlasnie ten fakt dal mu (byc moze) Prawdziwe Życie. A propos, pomimo, ze rozumiem Wasze emocje zastanawiam sie dlaczego tak wielu jest zwolennikow kary smierci w kraju, w ktorym ponad 90% ludzi mieni sie katolikami...