PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=645}

Przed egzekucją

Dead Man Walking
1995
7,6 26 tys. ocen
7,6 10 1 26478
6,7 22 krytyków
Przed egzekucją
powrót do forum filmu Przed egzekucją

Film podsumowuje scena końcowa: postawienie znaku równości między bestialskim morderstwem dokonanym przez Ponceleta, a zamordowaniem jego, tyle że w świetle prawa. A jednak...nie odebrałam obrazu jako manifestu przeciwko każe śmierci. Jest ona przedstawiona jako zemsta, ale nie podlegająca ocenie. Wręcz przeciwnie- do owej zemsty mają prawo rodziny ofiar. Jedyne co tu krytyce jest poddawane to kara śmierci jako element polityki. Nie tym jednak film się zajmuje. Poncelet nie jest postacią pozytywną. Jest gwałcicielem, mordercą o sympatiach nazistowskich. A jednak ma się do niego pewną sympatię, a to dzięki temu że można spojrzeć na niego oczami siostry Helen. Wielka w tym zasługa niesamowitych kreacji, jakie przedstawiła Sarandon oraz Penn. Można powiedzieć że nic nowego po Kieślowskim. Faktem jest jednak że to nie powielenie wcześniejszego obrazu, a obraz, który można postawić obok (nie będę teraz zestawiała, bo sposób opowiedzenia jest inny i w końcu Przed egzekucją że wszelkimi cechami kina amerykańskiego). Obraz ma jednak pewien negatywny aspekt: widz może na podstawie jego mieć dużo współczucia dla zbrodniarza. Nie piszę tu iż negatywne jest wywołanie ludzkich odruchów, ale to że widzimy skazańca częściej jako człowieka, a nie śmiecia sprzed lat, który dopuścił się okrutnej zbrodni. I to zbrodni, do której nie chce przyznać, zrzucając winę na współ-mordercę, narkotyki, itp. Podoba mi się bardzo moment gdy policjant mów że śmierć za śmierć, podpierając się Biblia, a siostra mu odparowuję że wg. Biblii śmierć jest też za zdradę, homoseksualizm czy sprzeciwienie się rodzicom. Bo... jakież to dziwne że uważamy się za społeczeństwo nowoczesne, a jednocześnie odwołujemy do autorytetów, ale wybierając tylko fragmentarycznie.
Nie uważałabym owego obrazu za jakieś studium kary śmierci. Jeżeli ktoś po nim uzna ją za zbrodnie- dużo będzie w tym hipokryzji, albowiem to szczyt abstrakcji. Sama jestem jej przeciwniczką, a jednak ów obraz tych przekonań we mnie nie ugruntowuje. To dzięki niej bohater w końcu mierzy się z tym co zrobił i przyznaje do winy. Determinuje go strach, a nie lata przemyśleń i przyzwyczajenie do przeświadczenia że nie zapłaci życiem za życie.

Arrakin

Oj! Cenię twoje komentarze na tej stronie, ale z tym zasadniczo się nie zgadzam. Dlaczego?
Dead Man Walking jest bardzo ostrym manifestem przeciw karze śmierci. A Ty piszesz, że nie odnosisz takiego wrażenia. Poza tym twoje wątpliwości budzi, że "widz może na podstawie jego mieć dużo współczucia dla zbrodniarza".
Wyjaśniam:
1. Sukcesem Robbinsa jest to, że jego obraz stara się(usiłuje) nie być(nie wypaść) jednostronnie. To się mu udaje. Film pokazuje więc cały tragizm sytuacji tj. wszyscy cierpią - zarówno krzywdzący i skrzywdzeni. Ale to nie oznacza, że film nie występuje przeciw karze śmierci.
2. Jedni i drudzy(krzywdzący i krzywdzeni) są ludźmi i dla Robbinsa ten wymiar(ludzki) najbardziej się liczy. To dlatego jesteś w stanie poczuć sympatię do mordercy. W mniejszym stopniu jest to zasługa kreacji aktorskich(też wolałbym uniknąć porównań ale nie odpuszczę sobie stwierdzenia: M. Baka był lepszy niż Penn)
To jest w tym filmie najlepsze: skazany - morderca to zwykły Kowalski albo Smith(powielenie koncepcji Kieślowskiego), pokazany nie jako demon mordu, ale jako najzwyklejszy człowiek, który dokonał straszliwej zbrodni(człowiek i jego występki - te dwie rzeczy są rozdzielone). Poncelet rzeczywiście wzbudza współczucie. Ale przeciwnicy kary śmierci głoszą: każde zabijanie jest zbrodnią, nieważne czy chodzi o brutalne morderstwo czy egzekucja w majestacie prawa. O tym mówi"Dead Man Walking".
Zakonnica w filmie cytuje za Ewangelią słowa Chrystusa, o tym, że człowiek jest więcej wart niż jego występki.
3. Myślę, że fakt taki potwór jak Poncelet jest w stanie wzbudzić nasze współczucie to naturalny, zdrowy odruch. Takie jest przesłanie filmu, że to nienawiść jest groźna.
4. Scena w której zakonnica spiera się z policjantem ma inną wymowę. On cytuje Stary Testament, którego przepisy są dziś nie do przyjęcia. Fundamentem jest Ewangelia a nie Stary Testament.
5. Nie wiem co masz na myśli pisząc, że ktoś kto po obejrzeniu "Przed Egzekucją" uzna karę śmierci za zbrodnie to będzie hipokryzja, ponieważ to szczyt abstrakcji.
We mnie nie wywołał takiej refleksji, ale mimo wszytko chciałbym abyś to wyjaśniła.

General_Minimus

Może więc od końca rozpocznę- cóż... nie podlega ocenie. Rozważamy karę śmierci „za” i „przeciw” jako abstrakcję, coś na co możemy się wypowiadać... a to nie prawda. Myślę bowiem już że do oceny mają prawo tylko osoby związane bezpośrednio. Uważałam iż kara śmierci powinna być niedozwolona, ale to naprawdę świat hipokryzji. Łatwo się decyduje o czymś, co ocenia się z zewnątrz. Ocena, jak wszystko to świat subiektywizmu, a więc jak może istnieć w takich kwestiach?
Paranoją jest kara śmierci w świetle prawa, świadczy to tylko o jego słabości, owszem.

Natomiast...

Mówisz o ludziach... więc znów powtórzę mój ulubiony frazes: „Na miano człowieka należy sobie zasłużyć”... ów film ukazuje że i tacy...hhmm...”ludzie&#8 221; czują, boją się, są przerażeni i ludzcy, mimo to są to mordercy. Nikt nie ma prawa decydować o życiu drugiej osoby. Owszem. Ale „Każde zabijanie jest zbrodnią’- jeżeli film przenosimy w świat realny...to oczywiście pisząc te słowa jesteś wegetarianinem?:) „KAŻDE”??? I więcej warte jest życie mordercy- gwałciciela, aniżeli sympatycznego zwierzaka, które nikomu nie zaszkodziło? Nie chcę sprowadzać tematu na poziom absurdu, jednak to świat pojęć, a ocena akurat kary śmierci, gdy można ją rozpatrywać z bezpiecznej pozycji, jest równie absurdalna. Kwestia w tym że wybaczenie błędów- tak, ale błędem jest to co się czyni sobie, itp...nie można gwałtu i mordu nazwać błędem.
Natomiast w kwestii wymowy przeciw karze śmierci- owszem, ale przez fragment, który moim zdaniem jest zbędny- rodzice, bodajże dziewczyny, nie wybaczają, w przeciwieństwie do rodziny chłopaka. I są ukazani w sposób , nie budzący skrajnej sympatii (współczucie, tak)...
Swoją drogą śmierć może mieć różny aspekt- choćby W imię ojca... niezwykle ukazane jest jak zabija się niewinne osoby, wsadzając je do więzienia, tylko po to aby nie przyznać się do błędu...
Czy też Aniołowie o brudnych twarzach - kiedy gangster idzie w stronę krzesła (swoją drogą, niezwykły wybór, jakiego dokonuje, ale to już temat na inna dyskusję)- owego bohatera trudno nie darzyć sympatią, ale nie jest to człowiek gwałcący nastolatkę i mordujący okrutnie dwójkę młodych ludzi. Tak czy inaczej- nie boi się śmierci, chyba przez świadomość tego czego dokonał... Inaczej jest w tym filmie- tutaj nasz bohater ma wręcz poczucie niesprawiedliwości, a czy zwykły honor i przyzwoitość nie powinny sprawić ze sam zażądałby kary śmierci?...oczywiście to inny aspekt, bo obracamy się w świecie najzwyklejszych uczuć i reakcji, a nie herosów mitologicznych. Film więc ukazuje świetnie że mordercy są zwykłymi ludźmi, że mają prawo do strachu i łez... jednak ukazuje też drugą stronę- rodzinę ofiar i nie można potępiać tego ze pragnie ona zemsty. Tak samo to naturalny odruch, jak strach skazanego. Dlatego uważam że nie jest to manifest przeciw karze śmierci, a po prostu ukazuje też drugą stronę i zwraca uwagę na jej niehumanitaryzm...

Natomiast rozszerz co znaczy że ma inną wymowę- Twój punkt 4. Nie wydaje mi się abym źle zinterpretowała i napisała coś „nie tak”. Wybór fragmentaryczny. Ona też może odwoływać się do ST.
Tak czy inaczej Biblia to świat alegorii i okrucieństwo ST nie oznacza ze namawia on do mordów, itp. Opowieści i przypowieści nie przekładają się na świat realny bezpośrednio, raczej zmuszają do przemyśleń, nie dają niczego w sposób gotowy... natomiast tak w temacie prawa do decydowania o życiu i śmierci, oczywiście pamiętając tu że w świecie fikcji się obracamy- to podobna dyskusja na forum Dogville ...chociaż to już, na szczęście większe pole abstrakcji :)
Pozdrawiam ...