Bardzo dobry film. Trzeba tylko zrozumieć specyfikę ortodoksyjnych Żydów. Chłopak, który miał wszystko w życiu podane jak na tacy wpakował się w złe towarzystwo. Wykorzystano jego i innych Żydów, bo mało kto przypuszcza, że ortodoksyjny Żyd może przemycić narkotyki. Zhańbił rodzinę, bo kopulował z jakąś lafiryndą na zapleczu klubu i został szmuglerem prochów. Przyznam, że to wśród Żydów niebywałe. Końcówka pokazuje, że ojciec go jednak nie odrzucił.
Za to zdarzają się inne tragedie wśród nich, znacznie większe od siedzenia w więzieniu. Na przykład samobójstwa z powodu braku zgody rodziny na ślub z kobietą, którą naprawdę kocha. Pod wieloma względami świat ultra-ortodoksyjnych Żydów jest monotonny, jak ten film. Żyją z dnia na dzień, handlują, modlą się, płodzą dzieci. W Mea Szearim mieszkają często najbiedniejsi. Inni Żydzi, bardzo zeświecczeni, śmieją się z nich.
Zainteresowanym podobną tematyką polecam "Oczy szeroko otwarte". Ten film wywołał wiele dyskusji w Izraelu.
Tematycznie film jest interesujący. Jednak operatorsko i montażowo, to kompletna amatorszczyzna.Po prostu klapa. Poszczególne sceny się rwą, są niespójne u bezsensowne mimo, że film jest osadzony w realu. Nie zgadzam się oceną komentarza, że przekręty, handel dragami czy stosunki z prostytutkami " są wśród Żydów czymś niebywałym". Owszem, wśród ortodoksów to rzeczywiście rzadkość. Jednak to właśnie w ich środowisku kwitnie jublilerskie podziemie często naruszające prawo (paserstwo itp).
Natomiast jeśli chodzi o zasymilowanych Żydów, to stanowią oni prawdziwą awangardę obyczajowych przemian i luzu. O wiele częściej niż inne nacje uprawiają poza (i przed) małżeński seks oraz wspierają mniejszości seksualne. Od homo, po LGBT.
Dlatego Tel Awiw uważany jest przez te mniejszości, za najbardziej przyjazne im miasto w świecie.