zwłaszcza scena zepchnięcia ze schodów zdradzającej kochanki jakby żywcem wyjęta z tych
seriali co to kiedyś leciały... ech... jakieś tam romanse, zdrady, tajemnice i zemsty, nic
odkrywczego w tym nie ma, ciągnie się to to :P tyle tylko że podpisane nazwiskiem Almodovara i
już ochy i achy! co z tego że zdarzają mu się ciekawe ujęcia a fabułę odkrywa i buduje stopniowo
(plus świetna jak zawsze Penelope) jeśli to wszystko jakieś takie mdłe i bez polotu...
Moje kolejne rozczarowanie tym ponoć świetnym reżyserem. Lepiej obejrzeć Cassavetesa (na którym to Almodovar się podobno wzoruje) tam to jest kino niezależne które się ogląda z zaciekawieniem.