No to lecimy. Już dawno nie miałem takiego dylematu,
jeżeli chodzi o subiektywną ocenę tuż po oglądanym
seansie.
Niestety film ''Przesilenie'' zmusił mnie do tego, aby na
dłużej niż sekundę ,zatrzymać się i przemyśleć co było tak,
a co nie tak. Okazało się, że jednak horror(?) ten bardziej
był na ''nie'', ale nie na tyle ,aby napisać tu i teraz ''ludzie
trzymajcie się od tego z daleka'' bo tak nie napiszę. Lecz
dodam od razu, że wynudzicie się na nim jak diabli. I tak
jak niektórzy tu zauważyli ,gdyby nie ostatnie 15 minut ,ja
osobiście przydzieliłbym mu maximum 3. One po części
rekompensują koszmarne dłużyzny, ale czy na tyle by być
usatysfakcjonowanym? Raczej nie. Gdyby w środku filmu
było chociaż więcej napięcia, strachu, akcji, czegokolwiek
innego co posiada niezły horror, byłbym zadowolony, a
tak.... No cóż, Daniel Myrick może tworząc scenariusz
jakoś dał radę, ale reżysersko poległ na bagnach.
Już o błędach i niedociągnięciach grzmiał nie będę bo tak
prawdę mówiąc było ich niewiele i dla przykładu podam
taką jedną nielogiczność. Dziewczyny w sklepie mówią
''patrzcie nowy koleś''. A później pytają się go od drogę.
Więc skoro nie znały drogi, bo nigdy tam nie były to skąd
wiedzą ,że Nick jest nowym pracownikiem? Ale jak się
okazuje one tam były co roku na nocach świętojańskich
czyli jakim cudem nie znały drogi? Ale bez czepiania się
już ,może wystarczy. One pewnie tylko chciały zagadać :)
Patrząc na ten film ,zerkałem też kątem oka na czas
trwania, bo ciekawiło mnie kiedy w końcu się rozkręci. I
tak mijało 30, 40 minut, godzina , a tu dalej nic. Cały czas
mamy pseudopsychologiczną układankę ,która powstaje
w głowie Megan. ''Przesilenie'' zamiast horroru staje się
obyczajową papką o młodzieży i dla ... młodzieży.
Wspomnienia i dramat z przeszłości, który prześladuje
dziewczynę nie jest ,ani straszny ,ani nawet ciekawy bo
ciągnie się jak flaki z olejem.Młodzi tak na prawdę ,oprócz
niej samej, nic nie robią i tylko miotają się po ekranie. Nie
wykazują większych emocji, a ich taka aż nadto zwykła.
Niczym się nikt nie wyróżnia. Poprawnie to najbardziej
odpowiednie słowo ,które mi przychodzi na myśl.
Wszystkie te sceny gdzie bezpośrednio obcujemy z
duchem Sofii są słabe ,a sam efekt jej ukazania jest byle
jaki oraz wywołuje lekki śmiech. Czy to chodzi o sceny w
łazience, na moście czy w kukurydzy. Sekwencje są
gwałtownie urywane nie wiedzieć czemu. Tylko raz
odruchowo zacisnąłem rękę, gdy Megan wymawia imię
Sofii, a ręka wybija szybę. I tak jak pisałem. To wszystko
za długo trwa , ''akcja'' rozgrywa się w ślimaczym tempie,
a całość poza muzyką, która przynajmniej próbuje
zbudować jakieś napięcie, ani trochę nie jest mroczna bo
jak się później okazuje jednak sama historia mroczną
akurat jest.
Ścieżka dźwiękowa jest taka niby ''wyświechtana'' ,bo
mam wrażenie, że już gdzieś podobną nieraz słyszałem,
ale brzmi w tym całym obrazie i tak całkiem nieźle. To
jeden z nielicznych atutów, poza tymi ostatnimi minutami.
Mogę rzec tylko ,że to jeden z najsłabszych horrorów jaki
widziałem, ale na pewno nie najgłupszy.
No i jeszcze piosenka końcowa (przy napisach), której nie
znam, ale jest pozytywna. Moja ocena po namyśle to 4/10.
pozdrawiam