Bardzo długo czekałem na ten film. Chyba z pół roku odkąd dowiedziałem się że Romero będzie kręcił horror zombie z nutką westernu. ;) I obejrzałem. Specjalnie na ta okazje przeniosłem się z ekranu monitora przed telewizor żeby obejrzeć na jak najlepszym ekranie.
Pierwsze 10 minut może zrazić, od razu mówię. Nie dlatego że historia nie wciąga, wręcz przeciwnie. Ale niestety Romero chyba przecenił możliwości grafików komputerowych i w pierwszych kilku minutach filmu dostajemy kilka bardzo mało zgrabnych efektów specjalnych, które owocują myślą "co to ma być?". Potem film już nie posiada tego typu wybryków i wszystkie efekty są na dobrym poziomie.
Cała historia jest zupełnie inna niż w normalnych filmach o żywych trupach. Pod względem fabuły bardziej to przypomina western z zombie w tle.
Ja się tym zadowoliłem, chociaż jakiś niesmak pozostał po tych pierwszych 10 minutach. Aktorzy bardzo fajnie zagrali i wszystko to w takim luźnym lekko komediowym stylu.(Jedna z pierwszych scen z komandoską lesbijką wyśmienita. - aż dziwne że nikt o tym wcześniej nie pomyślał. :P)
Ja polecam jako fan gatunku i nie słuchajcie tych pokemonów co się wychowali na transformersach. Romero zawsze górą :)
Ja jako pokemon odchowany na transformersach musze sie z tym postem niezgodzic a wrecz zanegowac prawdziwosc Twoich słow chodźby i byly nadwyraz subiektywne .
Film jest z gatunku ktore na europejskim czy hamerykanskim rynku powinny praktycznie wyginac nie ublizajac horrorom z jajem czy bez jaja . To cos nie jest komedia bo nie smieszy , nie jest westernem nie jest horrorem (mnie nie przestraszyl ) to jest jeden wielki DRAMAT , ale rezyserski .
Romero wymyslil nowy gatunek filmu , ciezko mi znalezc jakis słowny odpowiednik .Ten tfu film nie jest wart nawet tych 10 min o ktorych wspominasz , i gdyby w stanach kancelarie prawnicze mogly zaskarzac wytwornie o strate czasu klienteli to pierszego dnia premiery pan rezyser od siedmiu bolesci znalazl by sie ze swoim kiczem na smietniku gdzie jego miejsce. Rozumiem ze kazda potwora znajdzie swojego amatora i choc jestem z natury tolerancyjny to niestety nie moge dzwignac Twojego posta popelnionego nad moim . Nie wiem o co Ci biega z ta komandoska lesba i nawet nie probuje zrozumiec wiec .... zostawiam Cie z tym wscieklym atakiem pokemona , zobaczymy jak sobie poradzisz :)
To cos w kategoriach oceny od 0 do 10 powinno otrzymac - 10
-10/10
W jakim sensie wyginąć? Chodzi ci o filmy o zombie?
Romero jest specyficznym twórcą filmów o zombie i zazwyczaj jego horrory nie straszą i nigdy nie straszyły(prócz w sumie Nocy żywych trupów która wtedy była czymś nowym i przełomowym, dlatego była dla widzów straszna) potem publika oswoiła się z tym sposobem opowiadania historii i chodziła na filmy bo było w nich coś innego. W filmach Romero nie straszy to co jest w obrazku tylko w tym o czym opowiada reżyser. To jaka jest pointa zwykle tego filmu i do czego odwołuje się sam film - w przypadku Romero to my, ludzie jesteśmy jego głównym tematem. Trzeba po prostu większość tych filmów zrozumieć. Romero jedynie sięga po temat zombie żeby opowiedzieć czesto o zupełnie innych rzeczach - o polityce, segregacji rasowej, terroryzmie, konsumpcjonizmie, zakłamaniu mediów.
Szczerze ci powiem nie do końca zrozumiałem o co mu chodziło w tym filmie, obejrze go jeszcze raz na pewno pod tym kątem ale jedno co mogę stwierdzić to jak przy każdej jego produkcji ten film stworzył u mnie pewien rodzaju niepokój że źle się sam ze sobą czułem. Jako człowiek.
PS. Dramat to jest, jak każdy film Romero ale w zupełnie innym sensie niż ty to miałeś na myśli.
PS. Z lesbijką chodziło mi o motyw z masturbacją. Może nie jest to wielce oryginalne ale w sam pomysł w jakiej konwencji to w sadzić bardzo mi się podobał. ;)
Szczerze ? Z filmu na film jest coraz słabiej u Romero. Jak stworzył genialną Noc żywych trupów, tak teraz tworzy przeciętną "Ziemię.." przeciętne Kroniki żywych trupów i przeciętnego Survivala. Przynajmniej Ziemia i Kroniki miały jeszcze jakiś klimat, ale Survival... jest słaby i tyle. Jak w pierwszych filmach Romero nie naciskał tak na politykę i te sprawy, tak można rzec że od filmu Ziemia żywych trupów jego filmy polegają wyłącznie na jakichś politycznych, rasowych itp sprawach, przez co zombie schodzą na drugi plan.Moim zdaniem nie powinno tak być, to ma być horror z jak największą ilością zombieee a nie przegadany film, przez którego większość bohaterowie sprzeczają się kto ma racje a kto nie. Efekty specjalne w tym filmie to...kpina ? ;d Aczkolwiek sama końcówka mi się podobała. Bardzo.
No, wybacz panie Romero, ale 5/10 za Survivala.
No jak to. Noc i Dzień a w szczególności Świt były filmami bardzo polityczno społecznymi. Ta końcówka która aż tak ci się podobała chyba była największą właśnie metaforą tego filmu przecież. :)
Dziwie sie iz wciaz widzisz pozytywne aspekty tam gdzie ich nie widac nawet pod mikroskopem .Przyszla mi na mysl pewna sentencja z lekcji religii , kiedy to ponoc sw.F z Asyzu (nie jestem pewny czy to napewno on :) )dopatrywal sie piekna w szczatkach zgnilego psa .Jesli tak mozna spogladac na rzeczywistosc to prosze bardzo . Dla mnie jest to jakas wiedza tajemna , ktorej jeszcze nie posiadlem i szczerze .... posiasc nie zamierzam . Kazdy film opowiada o nas samych , dziwne by bylo gdyby opowiadal o czyms innym w mysl zasady patrzymy na swiat poprzez pryzmat wlasnej natury . To co prezentuje tfu , tfu.. film nad ktorym sie niepotrzebnie rozczulam , to tandetne bezguscie i zupelny brak estetyki ... inne "eufemizmy" mi przez gardlo nie przechodza . Nie wiem co facet tworzyl kiedys , lecz wiem iz obecnie jest wyrobnikiem i to jeszcze z dolnej pulki . Horrorow tez "nigdy nie rozpatrywalem w kategoriach "glebszego sensu" bo to grozi roztrojeniem jazni i byc moze po wyjsciu z ubikacji dopatrywalbym sie filozoficznych interakcji fekaliow z transcendentalnym duchem ktory pokazal mi droge do ubikacji .
Tak czy owak nie zmienie zdania i jestem sklonny podwyzszyc nieco ocene ze wzgledu na Twoj post ..... nieznacznie ale jednak 1/10 juz bez minusa .Pozdr
Po za tym nie bez powodu ten film był jednym z kandydatów do nagrody w Wenecji. Inne horrory nie dostępują takiego zaszczytu, a jak już to bardzo ale to bardzo rzadko.
Revolt of the zombies ,white zombie braci Halerinów z 1932 .Town of
zombi z 1929 które nigdy nie weszło do kin , to one zapoczątkowały dzień
,świt ,i noc bo na nich wzorował się Romeo .Niektóre filmy o zombi mają
już 95 lat.Więc nie pisz że Romeo zapoczątkował nowy gatunek filmu .On
po prostu w wielu miejscach skopiował wiele rzeczy np: sceny rozrywania
zwłok ,rozprzestzenianie się wirusa przez ugryzienie, napady hord zommbich
to już wszysko było w filmach starszych od twojego pradziatka.
Powiem wam tak Noc z 68 Poranek z 78 i Dzień z 85 da sie obejżec.Pierwsze horrory Romeo jakie widziełem i mi sie spodobały,ale to co powstało póżniej jakieś badziewia które nienazwał bym klasykiem tylko kreskówkami dla rozkaprysionych bachorów które wszystkim wybrzedzają.Wiec powstały kolejne dziwadła Romero ktory musiał sie przystosowac do wymagań.Ściągnełem sobie Survival of the dead niema jeszcze do niego napisów pl ale obejżałem troche kojarze angielski,i według mnie niewiem jak was jeszcze jest bardziej "Nudny"niż totalnie głupowata Ziemia żywych trupów.
A ja chyba rozdzielę dwie strony opinii na temat tego filmu. Nie ukrywam że jestem fanem filmów o zombie i całej tej tematyki, kolejne części Walking Dead Kirkmana łykam jednym tchem. Jednak chciałbym zauważyć że jeżeli ktoś oglądał pierwsza trylogię Romero i nie wiedział/nie wie że zombie było tylko tłem dla ukazania problemów społecznych/politycznych i socjologicznych był w dużym błędzie.
Owszem filmy o zombie to filmy o zombie i powinny straszyć ale Romero zawsze starał się przekazać nam to w jaki sposób się zachowują w sytuacji zagrożenia takiej jak taka epidemia.
Noc czy to remake Saviniego czy klasyk z Romero potrafi przestraszyć , jest typowym horrorem z zombie w roli głównej gdzie zachowanie się ludzi w tej sytuacji jest tłem aczkolwiek silnym. Jednak już poranek z 78 jest klasycznym przykładem budowania postaci ich zachowania w sytuacji gdy zagłada puka do naszych drzwi i jest za 5 dwunasta. Dzień był moim zdaniem idealnym wyważeniem horroru i właśnie konfliktów społecznych, być może tak o faworyzuje bo jest moim ulubionym filmem Romero (zaznaczam że jako film względem artystycznym nie jest dla mnie najlepszy)
Rozumiem też że fani oczekiwali ciągu dalszego w postaci Ziemi która niestety okazała się marną kopia/lustrzanym odbiciem Dnia Żywych bez żadnych aspektów psychologicznych , dodam z średnimi kreacjami aktorskimi
By the way.... czy ktoś mi powie dlaczego najlepsze efekty , najlepsza charakteryzacja zombie ever... jest w Dniu żywych trupów?
Naprawdę nie lubię cyfrowych efektów i wiem że Romero nie miał budżetu Avatara ale skoro zdecydował się na komputery to niech do cholery te efekty będą godne chociażby Dnia a skoro nie są w stanie osiągnąć tego samego to może wypada zaprosić pana Saviniego lub jakiegoś z jego uczniów by dokonał podobnych dzieł jak z Dnia...
Wracając do meritum i samego Survival...
Rozumiem chęć Romero odświeżenia historii plagi zombie w dzisiejszych czasach
wiek 21 który mamy rożni się od połowy 20tego gdy powstawała noc
mamy internet,ipody sprzęt militarny się zmienił i widać że Romero chciał zacząć odnowa
Jako fan rozumiem... skąd pojawiły się Diary i Survival, jednak co mnie męczy to za duża ilość postaci które chciał wprowadzić/stworzyć w dwóch ostatnich filmach przez co są one dosyć płytkie.
Każdy fan pamięta Bena , Barbarę każdy pamięta Sarah'e i cpt Rhodes'a czy Peter'a lub Flyboy'a.
Teraz ręka w górę kto pamięta imię bohatera z Diary bądź Survival?
postacie są naprawdę jednowarstwowe. Sam pomysł zombie/western ok niech Romero się bawi konwencją wiem że to Tarantino nie jest ale do cholery niech to nie psuje filmu a go poprawia. Patrząc też teraz na Survival jak na typowy horror którym przecież powinien być naprawdę nie ma momentów strachu, nie czujemy zagrożenia. Postacie są dowalone sprzętem , kuźwa mają nawet laptopa którego net działa żeby się nie nudzili.
Gdzie ta radość gdy widzieliśmy mały i rzadko odbierający nadawany program telewizor z poranka??
Niestety po dobrym pomyśle ale źle wykonanym Diary mamy dalej równą pochyła w dół z Survival...
Pomijam elementy humorystyczne jakoś czarny humor z Poranka lub naprawdę czarny humor z Bub'em w tle w Dniu był o wiele wiele lepszy i pasujący do konwencji tamtych filmów i tej tematyki. Tutaj wstawienie dwóch dziadków gadających akcentem prosto z Wysp w dodatku na końcu pojedynkujących sie na rewolwery.. Ech...
Jeden plus za pomysł postaci jak i sama sytuacje w której trzyma się na uwięzi wszystkie Zombie by wykonywały swoje "przedśmiertne" czynności
ten motyw dla mnie to był classic Romero
Odnośnie efektów taka mała uwaga.
Romero nie zaprosi Saviniego ani żadnego z jego uczniów z tego prostego względu, że tradycyjne efekty specjalne (animatronika, pirotechnika, wielowarstwowa charakteryzacja itp.) są nie tylko bardziej czasochłonne, ale i - wbrew pozorom - droższe, niż efekty komputerowe robione po najniższej linii oporu, a w "SoD" mamy niestety komputerowce tego właśnie sortu.
Po co zatrudniać ekipę od tradycyjnego FX, skoro można zatrudnić gościa, który jako tako After Effects opanował :)
W całym zresztą w filmie w oczy rzuca się to, że był robiony tak, by jak najbardziej ograniczyć koszty. Mam wręcz wrażenie, że w przypadku sporej ilości scen nie powtarzano ujęć, lecz zostawiano wszystko, tak jak się nagrało za pierwszym razem. Byleby przejść do następnej sceny.
Trudno się zresztą dziwić. Przy takim scenariuszu pewnie drzwi wskazywał Romero każdy, do kogo się on zgłosił :)
Kończ waść - panie Romero, wstydu oszczędź.