Przetrwanie

The Grey
2011
6,4 65 tys. ocen
6,4 10 1 65302
5,9 18 krytyków
Przetrwanie
powrót do forum filmu Przetrwanie

7/10

ocenił(a) film na 7

Najpozytywniejsze kinowe zaskoczenie zeszłego roku. Spodziewałem się głupawej historii. Otrzymałem coś skrajnie innego. Wszystkiemu winien zwiastun, który zdawał się zapowiadać radośnie przegięte kino survivalowe, z Neesonem ruszającym na wilki niczym Wolverine (ze sklejonymi taśmą, rozbitymi miniaturowymi buteleczkami między palcami), w następnym ujęciu zapewne kopiąc dzikie zwierzęta z półobrotu. Oczywiście nie bez znaczenia (w kwestii nastawienia przed seansem) była osoba irlandzkiego aktora, który w wieku emerytalnym odkrył powołanie w kinie akcji, stając się synonimem krzepkiego dziadka, który dzięki hardości ducha i życiowemu doświadczeniu (w domyśle zapewne w kopaniu tyłków), potrafi wyjść cało z najgorszej sytuacji. Wydawało się więc rzeczą oczywistą, że „Przetrwanie” korzysta z tego świeżego mitu, oferując tytuł do ironicznych seansów z przymrużeniem oka. Liam Neeson vs. Wilki. I wszystko jasne. Niczego więcej nie trzeba dodawać. Prawda…?

Problem w tym, że trzeba, a wręcz należy. Wspomniana wyżej scena finałowego starcia z wilczym samcem alfa nie definiuje filmu, ba, ona w ogóle inaczej funkcjonuje w historii, jak to sugeruje zwiastun. To co wydawało się być najgłupszym momentem, zostało tak sprawnie podbudowane fabularnie i doszlifowane technicznie, że w efekcie ewoluowało w najlepszą scenę filmu, po której niejednemu twardzielowi zaszklą się oczy, a ostatnie ujęcie, przeskakujące w napisy końcowe, pozostawi wpatrzonego nieobecnym wzrokiem w przesuwającą się listę płac.

Tak jest, efekt finalny niewiele ma wspólnego z lekkim produkcyjniakiem o przetrwaniu w dziczy. To raczej surowe studium na temat żałoby oraz przypowieść o potędze ludzkiej woli przeżycia, a przede wszystkim, historia miejsca dającego człowiekowi w kość od każdej strony, tak za sprawą pogody (wszechobecny śnieg i przejmujące zimno, które przechodzi na nas nawet w środku upalnego letniego dnia), jak i również flory i fauny. To w końcu najlepszy film Joe’a Carnahana od czasu „Na tropie zła” („NARC”). Reżyser w końcu przypomniał sobie jak robić realistyczne, pełnokrwiste, dojrzałe kino akcji, dla myślącego, dojrzałego odbiorcy, który nie krzywi się na widok krwi i słysząc garść przekleństw. Historia płynie dość powolnym tempem, nie brakuje momentów przejmującej ciszy, potęgującej zagubienie w śnieżnym bezkresie. Nudy jednak nie ma, wilki nie dają widzowi o sobie zapomnieć, atakując w najmniej spodziewanych momentach, nie pozwalając za bardzo się rozluźnić. A liczba bohaterów maleje w zastraszającym tempie…

http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2013/09/the-grey-recenzja.html