Chociaż film nie jest jakiś specjalnie dobry, początek, tak mniej więcej do godziny, czyli momentu
dotarcia do lasu i chwilę później, był naprawdę dobry. Świetnie nakręcona katastrofa samolotu
(oprócz faktu, że Ottway wylądował na śniegu bez fotela, pomimo, że był poprzypinany do dwóch
siedzeń) i to, co mnie naprawdę urzekło - pierwsza scena w lesie - kiedy to Ottway komentuje
sprzeczkę w watasze, jako "bunt przeciw alfie". A za chwilę i w ludzkim stadzie dochodzi do buntu
w iście wilczym stylu, razem z demonstracją dominacji. Myślałam, że reżyser pójdzie w dalsze
analogie pomiędzy "dwoma watahami" ("To my jesteśmy zwierzętami!"), ale niestety.