Przetrwanie

The Grey
2011
6,4 65 tys. ocen
6,4 10 1 65301
5,9 18 krytyków
Przetrwanie
powrót do forum filmu Przetrwanie

Podobno dramat a mnie bardziej smieszyl niz wzruszal. Juz na samym poczatku kiedy to; zagubieni ida w strone drzew, panuje przerazliwa sniezyca, panowie maja problem z postawieniem kroku, ich nogi zapadaja sie w sniegu, ostatniego z towarzyszy atakuja wilki, kiedy reszta podbiega, burza sniezna monentalnie ustepuje, a grunt pod nogami staje sie zwarty i zbity.Film przypomina mi piosenke z dziecinstwa o ,,Czterech Murzynakach,, (Cztery male murzynki poszly do lasu po mech, jednego zjadly wilki zostalo murzynkow trzech. Trzech malych murzynkow, kopalo wielki row, jednego zasypal piasek zostalo murzynkow dwoch. Dwoch malych murzynkow kapalo sie w rzece Eden, jednego zjadl krokodyl zostal murzynek jeden...itd.). Zmutowane wilki ewidetnie jak z kreskowki. Zastanawia mnie czy te bestie, to bylo jedno i te samo stado... Jezeli tak, to jak zeszly ze skal? Zjechaly winda, skoczyly ze spadochronem, wcale by mnie to nie zdziwilo, bo zwierzeta zostaly uczlowieczone do granic wytrzymalosci. Potwory ktore postanowily zemscic sie za zabicie omegi. Postac Ottway(a) (gra aktorska bez zarzutow), facet jest jak John Varty, Rambo, dr. Phil, Indiana Jones i MacGyver wszyscy razem do kupy wzieci. Pomijajac nadprzyrodzone mozliwosci, bohater wpada do lodowatej rzeki, wychodzac z niej bez szwanku, chyba suchy...., no moze wysechl w trakcie wydzierania sie na Stworce, dosc nietypowe przy tem. ponizej -10C (domniemam). Oczywiscie w grupie nie zabraklo tez zbuntowanego, wariata, czarnoskorego ktory przy okazji ma jakas przewlekla chorobe (bo w grupie zawsze musi znalezc sie jakis chory, tym razem to nie byla astma czy cukrzyca), gosc w okularach oczywiscie bojazliwy i z jakas fobia. Film nie zrobil na mnie absolutnie zadnego wrazenia. Prawdopodobnie jestem pozbawiona uczuc, wyobrazni czy intelektu (zapewne spotkam sie z takim odwetem), ale nawet tych wysoce filozoficznych przeslanek nie moge sie doszukac. Ocenilam 3/10.

ocenił(a) film na 2
ik_ben

Ocena i tak zawyżona moim zdaniem, a piosenka z dzieciństwa jak najbardziej adekwatna do tego filmu :> Wymieniłaś wszystko (no może prawie), co z tym filmem jest nie tak. A podobno Ridley Scott był producentem wykonawczym... ehhh. Wielki zawód dla fanów jego twórczości.
W tym filmie właśnie ciężko się czegokolwiek doszukiwać. Przesłanka główna (która króluje na tym forum) to pytanie: dlaczego stwórca tak zawziął się na naszego głównego bohatera? Przyjmując nawet, że stwórca istnieje to po analizie samej końcówki nie można dojść do tego i odpowiedzieć sobie dlaczego, a to właśnie ze względu na spore nagromadzenie absurdów, niedorzeczności i chaotyczności filmu.
Przesłanka druga - Ottoway jest silny i walczy do końca, dlatego trzeba walczyć do końca (pamiętajcie dzieci) i jak nie macie pod ręką choćby noża to zawsze można zaatakować samca alfa zbitymi buteleczkami po alkoholach, przywiązanymi do dłoni. Kłopot w tym, że Ottoway już na samym początku filmu chciał się zabić i coś go od tego odwiodło. Podsumowując: "life is brutal and full of wkurzonych samców alfa" ;P (to w sumie nawet nie takie głupie jest :>
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
pendrago

Ach, tych niedorzecznosci moglabym wymienic jeszcze z kilkadziesiat. Fanka Ridley(a) Scott(a) nigdy raczej nie bylam, chyba jak zwykle dal sie poniesc bujnej wyobrazni. A czy Wszechmogacy, zawzial sie na Ottway(u)? Zalezy od odbiorcy, jedni to Ci ktorzy porownaja glownego bohatera z Mojzeszem, co swoj lud do Ziemi Obiecanej chcial zaprowadzic. Drudzy Ci sceptyczni, porownaja go do przecietnego, najczesciej zreszta spotykanego w tego rodzaju filmach glownego bohatera. Cos w rodzaju, kapitana ktory opuszcza swoj okret jako ostatni. I to wlasnie dlatego walczyl do konca, jak na prawdziwego amerykanskiego ,,Hero,, przystalo.
Tych pierwszych nie brakuje, wnioskujac z tego co przeczytalam w wypowiedziach. I dobrze, bo jakze nudno byloby gdyby wszyscy mieli ten sam gust filmowy. No, ale jak widze ze sa tez tacy ktorzy podniecaja sie tak tym filmem, ze maja nadzieje ze zostanie nakrecone ,,The Grey II,,, aby zobaczyc perypetie Niezniszczalnego (bo wlasnie nim okazalby sie Ottway, gdyby okazalo sie ze przezyl) i msciwej watahy.... hmmm uwazam ze to juz zakrawa na obled.

ocenił(a) film na 2
ik_ben

Ale o co chodzi? Ale o co chodzi...? :P Co to za potworna mania na kręcenie kolejnych sequeli i dokrętek, specjalnych (wyciętych) materiałów itp. Boże ehmm Stwórco! To przecież nie tak. "The Grey II" ??? Że jak? Ja rozumiem, bo przecież w latach 70-tych, a raczej 80-tych filmów i ich kontynuacji też było od groma. Widzę, że teraz jak nie zrobią "Resident Evil X", albo "The Grey - przynajmniej do 3-ki" to "fani" się obrażą. Rozumiem też kręcenie kolejnych części ze względu na niewyjaśnione w części pierwszej kwestie itp., ale właśnie Ridley Scott (ja jestem fanem tego młodszego Scott'a - teraz to się skończyło) kręcąc kolejną część, czy to "Prometeusza", czy to "Blade Runner'a" (o zgrozo!), czy chociażby "The Grey" udawadnia mi, że kino w najbliższej przyszłości będzie wyglądało jak jeden wielki, niekończący się serial. :/
Jestem za tym, aby kręcić 1 film, 1 przesłanie (lub bez przesłania), brak ogłupiającego chaosu. 1 artysta - 1 dzieło ... wiem jednak, że tak się nie stanie.

"Porównanie do Mojżesza?" Ale naprawdę? :D Wyobraźnia ludzka jest jednak nieskończona :>