Nie boje sie dac maksymalna note. Film po prostu wyrwal mnie z butow i na dlugo pozostanie w pamieci. To nie tylko dramatyzm i realizm sytuacji ale i wiarygodna gra aktorow trzymala caly film w niesamowitym napieciu, wrecz nie moglem oderwac oczu od ekranu i mimo ze sala kinowa byla podrzewana, czulem przenikliwe zimno ze az musialem wlozyc kurtke. W sumie mozna powiedziec, ze to juz bylo, ze nakrecono wiele filmow na ten temat, ale scenografia, ujecia dziczy i walki o przetrwanie byly nieprawdopodobne. Najpierw, musze dodac, ze scena katastrofy - chyba najlepiej nakrecona katastrofa lotnicza jaka kiedykolwiek ogladalem. Motywy jego zony wkrecone w ujecia robily genialne wrazenie. Majstersztyk. Pozniej cala ta oprawa przygotowa, dramatyczna, trzymajaca w napieciu. To trzeba zobaczyc, przede wszystkim na duzym ekranie gdzie krajobrazy i cale to zimno wrecz przenika z ekranu. Duzo ahow i ehow na temat filmu moglby podawac ale nie chce spojlerowac. Z minusow, bo byly niestety, to jedynie to, ze wydaje mi sie, obecnosc tych wilkow byla... troche przerysowana. Inny minus to przestow w polowie filmu, gdy siedzieli przy ognisku i gadali....troche ta statycznosc w akcji byla niepotrzebna, chociaz z drugiej strony byl to moment oczekiwania na atak...chyba po to byla ta scena tak przedluzona. Byly one wszedzie, niemal wszedzie, troche nierealnie to wygladalo, ale nie bylem tam to i nie wiem. Film polecam, dawno nie oglalem filmu przy ktorym zjadlem cale paznokcie u rak.
mi się podobał, ale 10 moim zdaniem się nie należy. Jak sam powiedziałeś, jest kilka znaczących minusów. Jako plus wymieniłeś realizm. Ja osobiście uważam, że nie był to film zbytnio realistyczny. Oczywiście jak patrzeć na to jako film to ok, jest w miarę realistyczny, nie przekroczył granicy absurdu, ale kilka razy zatańczył wokół niej. Np ten skok z klifu na drzewo, ile to było metrów, z ciężkim plecakiem, z kilkoma warstwami ciuchów i ze zmarzniętymi kończynami. Naprawdę ciężko jest wykonać precyzyjny skok, a co dopiero na taką odległość, bo to było naprawdę kilkanaście metrów, najlepiej widać tę przestrzeń jak ten typ zawisa na środku liny. Trochę lodu się tam odłupało, ale to było mało, na pewno nie tyle metrów. Wilki też trochę mało realistyczne w kilku scenach się wydawały, ale to nie najważniejsze. Najważniejsza sprawa to fakt, że w taki mróz on wskoczył do tak zimnej wody, tak długo tam pływał, potem wyszedł, nawet nie zdjął mokrych ciuchów, nie rozpalił ogniska, żeby się ogrzać... no cóż... to jest hipotermia murowana z bardzo szybką śmiercią, a on nawet nie szczękał zębami, ani się specjalnie nie trząsł. I właśnie ten motyw z hipotermią jest dla mnie największym minusem. Wilki i skok jakoś bym przetrwał, ale to odjęło mi sporo od dobrego wrażenia. Oczywiście gra aktorów była fajna, motywy z jego wspomnieniami też robiły wrażenie, film trzymał w napięciu i dlatego jest to dobry film, ale na pewno nie wystawiłbym 10. Ale o gustach się nie dyskutuje :)
nie wiem jak to jest z ta hipotermia, ale ja osobiscie kiedys skapalem sie w ubraniu w strumieniu w gorach niedaleko Zywca, gdy temperatura powietrza byla ponizej zera, przeszedlem sie okolo pol kilometra do domu (byla noc) i przezylem, nawet bez zaziebienia. Poza tym zwyklem sie kapac pozna jesienia w Baltyku gdy byl upwelling i temp blisko 5-6C. Ale zgoda, tutaj on byl oslabiony i w ogole. Ale pamietac trzeba ze byl tez w szoku, a wtedy organizm inaczej reaguje. Tak czy inaczej, jest to byc moze malo realistyczne, ale jak dla mnie nie bylo to wielkie uchybienie. Fakt, skok z przeleczy byl troche bardziej naciagany jak i pojawienie sie wilkow zaraz po upadku tego goscia. Wiem, bylo pare takich aniolkow filmowych, ale mimo wszystko wciaz jestem pod wrazeniem calosci, jak zostal film nakrecony i jakie emocje wywolal. Nawet komputerowa animacja zwierzat nie zamacilo mojego odczucia. Niesamowite uczucie w kinie, gdzie bylo w sali naprawde cieplo, konczylem pic goraca kawe a mimo wszystko odczuwalem powiew mrozu. Straszne, mimo ze nie boje sie zimna to dalo sie to odczuc. Gdyby ten film byl w 3D, to dzieki temu zimnu moglbym pomyslec ze to nakrecona wersja 4D. 
no najwyraźniej zależy od osoby. Ja kiedyś kąpałem się w morzu w październiku i jak wyszedłem to się wytarłem, założyłem suche ciuchy, a i tak zamarzałem. Krew mi nie dopływała do dłoni, były białe jak u nieboszczyka, straciłem w nich czucie i to jest pierwszy symptom hipotermii. Jakbym ich nie ogrzał przy kaloryferze to bym mógł wyrządzić sobie szkody na stałe. Może bym nie zamarzł, bo nie było aż tak zimno, ale sytuacja w filmie była o wiele bardziej nieprzyjemna. A poza tym wiele oglądałem Beara Gryllsa no i on tam też tłumaczył, że pierwsze co trzeba zrobić to zdjąć mokre ciuchy i się natrzeć śniegiem, żeby w niego woda z ciała wsiąknęła haha no ale najwyraźniej można przeżyć i bez tego :D 
inna rzecz, która mnie trochę irytowała to, ze jak ktoś umierał to nie brali jego ciuchów. No para rękawiczek, kurtka, takie rzeczy są potrzebne w tak kryzysowej sytuacji i na chłopski rozum jak nam zimno w ręce to byśmy chcieli je jakoś ogrzać :D
tez to zauwazylem ale ten film to nie kurs szkoly przetrwania aby dbac o szczegoly, to fikcja filmowa i wiadomo ze do wielu rzeczy mozna sie przychrzanic. Fakt faktem ze film zrobil na mnie kolosalne wrazenie i tak pozostanie.
w kinie, w necie przestalem ogladac filmowe nowosci jakies 3 lata temu. Poza tym takie filmy to tylko w kinie, miedzy innymi ze wzgledu na klimatycznosc i pejzaze.
@dabram17: Ponownie niemal calkowicie zgadzam sie z Twoja opinia na temat filmu. Wprawdzie ja daje mu 8/10 (m.in. ze wzgledu wymienione powyzej mniej realne fragmenty), jednak mimo wszystko uwazam, ze film jest swietny, a niektore sceny (jak chociazby wspomniana przez Ciebie katastrofa samolotu) po prostu rewelacyjne. Fabula filmu bardzo dobrze zaplanowana od poczatku, az do samego konca. Ogladamy w nim piekne zdjecia, film ma swietny klimat, aktorstwo takze jest bez wiekszych zastrzezen. 
ps. Mnie rowniez w sali kinowej przechodzily ciarki (nie tylko ze wzgledu na emocje, ale i ze wzgledu na chlod 'bijacy' z ekranu :).
"Wypada zmienić tytuł z "Przetrwanie" na "Konanie" - tak też czułem się oglądając ten film."
sorki, to nie bylo kolo Zywca ale niedaleko Mszany dolnej, wies Poreba albo Niedzwiedz, okolo 15 lat temu. Pamietam, ze aby dostac sie do wsi trzeba bylo przejsc przez mostek z drewnianych bali. Gdy padal deszcz to wies byla odcieta od swiata. Super miejsce, spedzalem tam kilka razy pod rzad wakacje.