Wytrzymałem 30 minut. Jakkolwiek dobry byłby scenariusz (czy książka, na której jest oparty), to oglądać się tego nie da. Może ja jestem starej daty, ale dla mnie film to film, komiks to komiks, a kreskówka to kreskówka. Połączenie tych trzech form uważam za poszukiwanie oryginalności na siłę.
Podejdź do tego jak do filmu animowanego (takie istnieją przecież od lat, chyba że Twoja data jest naprawdę bardzo stara). Od razu inny odbiór.
Kiedyś ktoś szukał oryginalności na siłę, połączył koło z silnikiem i powstał samochód. A przecież koło to koło, a silnik to silnik...
Różnica pomiędzy nami polega na tym, że ja piszę o swoich odczuciach dotyczących filmu, a Ty o jakimś hipotetycznym ktosiu, chcąc zapewne (w sposób przyznaję dość subtelny i skrajnie różny od obszczymura, który był Twoim poprzednikiem) pokazać jaki to ja jestem pozbawiony wyobraźni. A mi się film zwyczajnie nie podobał. Zarówno w treści jak w formie. Zresztą, zarówno koło, jak silnik mają w sobie sporo uroku, natomiast każdy kto miał podstawowy kurs chemii organicznej wie, że często mieszanina przyjemnie pachnących substancji może się okazać cuchnąca
To, że wystawiasz ocenę filmowi, którego obejrzałeś raptem pierwsze 30 minut bardzo o tobie świadczy. Bynajmniej nie pozytywnie.
A jest to film, który należy obejrzeć od początku do końca i to bardzo dokładnie, najlepiej kilkukrotnie by móc go docenić.
Każdy kto wystawia oceny filmom, których nie obejrzał od początku do końca jest godnym pogardy ignorantem. Nie wypowiadaj się o treści filmu jeśli obejrzałeś 1/3 całości.
Wracając do formy - ani mnie nie zachwyciła, ani nie odrzuciła, choć w pewnym stopniu współgra z treścią - jest dla mnie dość obojętna. A należy zaznaczyć, że mam ogromną słabość do filmów animowanych.
Nie wnikając już w to, czy efekt końcowy jest dobry czy nie - reżyser spróbował czegoś nowego, a próbowanie rzeczy nowych bez względu na natychmiastowe skutki zawsze jest dobre i prowadzi do postępu.
A już miałem nadzieję, że w końcu trafiłem na kogoś myślącego.
Tego filmu nie mogłem obejrzeć do końca bo mi się nie podobał. Dlatego daję mu niską ocenę. Pozostanie przed telewizorem byłoby stratą czasu. dlatego dałem niską ocenę. Jak mi żarcie nie smakuję, to nie żrę do końca tylko odstawiam talerz, a na gastronautach piszę, że w knajpie ABC kotlety są do D.
I co? To świadczy o tym, że jestem ignorantem? To, że Tobie się podoba, a ja nie mogę zdzierżyć więcej niż 30 minut, czyni mnie ignorantem?
Niestety, ta wypowiedź stawia Cię niewiele powyżej Twojego przedmówcy (McLlovin) - nam się film podoba, a reszta to debile i igoranci.
Nie obchodzi mnie nawet to, czy ci się podoba czy nie. Obchodzi mnie to, że odrzucasz film ze względu na jego formę, a ta jest tylko środkiem przekazu, nie zaś głównym daniem. Porównanie do jedzenia jest absurdalne. Napisać "obejrzałem 30 minut filmu 2/10", to trochę tak, jak powiedzieć, że zamówiłeś jedzenie w restauracji, nawet go nie spróbowałeś a ocena "2/10, nie spróbowałem ale mi nie pasuje bo źle wygląda", albo "książka mi się nie podobała bo czcionka za mała". Jeśli coś zjesz i ci nie posmakuje to faktycznie możesz wystawić ocenę, jako że zapoznałeś się już ze wszystkimi walorami dania - i dzięki temu jesteś kompetentny do wystawienia oceny. W 30 minut nie jesteś w stanie zapoznać się ze wszystkimi walorami filmu.
Oczywiście masz rację! Porównanie do silnika jest zdecydowanie lepsze. Film jest genialny, a że nie lubię tracić czasu zarówno na filmowe knoty, jak na udowadnianie, że mam prawo do własnego zdania - nie będę już ciągnął tej dyskusji
Też wytrzymałem około 30 minut. Żeby wytrzymać do końca musiałbym być przywiązany do fotela i mieć druty w oczach, jak bohater "Mechanicznej Pomarańczy". No ale oczywiście to genialny film, tylko trzeba go obejrzeć pińcset razy od deski do deski, żeby to zrozumieć. ;-)
Książki Dicka mi się podobają.
Tym się jednak różnisz od pkd_pl, że nie wystawiłeś oceny filmowi którego nie obejrzałeś :)