koks walisz? walisz, co tu sciemniac bedziemy, wiec to film dla Ciebie. taki bez akcji, taki na myślenie co się stać może.
Moja opinia jest taka że film jest bardzo dobry. Może dla Ciebie jest lipny bo go po prostu nie zrozumiałeś??
Dick rządzi:] Kolejny dobry film, ze scenariuszem na podstawie jego książki!!! Na szczęście nie dla wszystkich...dobry... hłe, hłe, hłe
"Kolejny dobry film, ze scenariuszem na podstawie jego książki!" O ile uwielbiam prozę Dicka i w czasach licealnych przeczytałem chyba wszystko co zostało w Polsce wydane, tak z dobrych filmów na podstawie Dicka znam jedynie Balde Runnera (nawet nie tyle, ze dobry co genialny) i Scanner Darkly. Reszta niestety była średnia, bądź (częściej) słaba.
Również i moim umysłem Dick zawładnął swego czasu i zakręcił go niemiłosiernie :)
Co do filmów na podstawie Dicka - polecam "Tajemnicę Syriusza" (na motywach opowiadania "The Second Variety". Obraz zrobiony niskim nakładem środków, ale całkiem sugestywny. Na pewno lepszy od Next, Impostora czy Zapłaty (mowa o filmach).
Pozdrawiam.
Uwielbiam takie wypowiedzi- nie podobal Ci się= z pewnościa go nie zrozumiałes....Zenua. Mi też się ten wytwór kinomatografii nie podobał- przegadane, bełkotliwe kino, ciagnaca się dramatycznie akcja,psuedofilozoficzne gadki.
Jesli się ze mna nie zgadzasz nie wyzywaj mnie tylko przedstaw rozsadne kontrargumenty.
Filmu nie widziałem, ale w pełni się zgadzam z tezami natury psycho-socjologicznej @:-)
Ja też jestem zafascynowany wręcz takimi występami całej loży szyderców @:-) @:-)
To na prawdę niezły ubaw poczytać sobie takie steki pseudo wyrafinowanych wypocin @:-)
"nie widziałem to się wypowiem...." tak sie nazywa twój wstęp.... z interpretacją zawsze jest pewna granica związana, nie uważasz?
kolejny problem to co Ty tu w ogóle robisz??? hejterskie odwiedziny po prost?
"Ale kicha w tym filmie nic się nie dzieje totalne dno." Brawo, kilka dni się zastanawiałeś, żeby ułożyć tę sentencję, prawda?... Pewnie właśnie dlatego nie rozumiesz filmu :)
To że przez cały film są ledwie dwa wystrzały to nie znaczy ,że nic się nie dzieje. Film jest bardzo dobrze zrealizowany i akcja w nim po prostu płynie. Może właśnie brak jakiś nagłych przyspieszeń tak Cię wynudził. Bo trzeba przyznać ,że poza ostatnimi kilkoma minutami które są coraz trudniejsze do przewidzenia i coraz bardziej odrywającymi się od głównego wątku film, nie zaskakuje w standardowy sposób. Raczej próbuje przekazać materiał do przemyślenia co dobrze podkreśla napis kończący film. Równie dobrze można by pokazać inną wspólnotę narkomanów.
Choć nie mniej ważne jest ukazanie, jak na pozór szczytny w swych założeniach system „pomocy” może siebie oraz ludzi w ramach jego struktur pracujących wypaczyć.
Jeżeli brakowało Ci akcji zawsze zostaje seria o obcych.
Dzieje sie duzo a dzieki tej animacji oddano psychodeliczny klimat. Wiele osob eksperymentuje z obrazem, ale porownajcie ten film z Beowulfem - w ktorym to wyszlo na plus, eh?
Swietnie sie bawilem ogladajac to. Troche smutny film, fajna rola Downeya. Swego czasu przerobilem mnostwo opowiadan Dicka. Koles mial troche nierowno pod sufitem, ale fantastyke pisal pierwszorzedna.
Główną wadą tego filmu jest animacja. Postacie wydają się bez przerwy rozpływać jak jakaś galareta. Pomysł z animacją był dobry, ale wykonanie przesadzone.
6/10
Pomysł z animacją miał odzwierciedlać zaburzenia wizji gdy ma się schozofrenię albo złego tripa po kwasie :/
Zgadzam się,po ok 40 min zaczęła mnie boleć od tego głowa i nie mogłam się skoncentrować
A ja się zgadzam z tym, że film jest słaby. Nie da się tego oglądać. Te wszystkie "dyskusje" narkomanów, ta animacja, takie odrealnienie całości. Do tego jeszcze ten kombinezon mieniący się nieznośnie. Rozumiem, jaki cel miało wykorzystanie rysunkowej formy obrazu, ale za bardzo był on rozpływany. W każdej kolejnej klatce dosłownie każdy obiekt zmieniał kształt i miejsce, czasem intensywniej czasem mniej, ale przez to wszystko stawało się takie nierzeczywiste, że aż nie można się było skupić. Dialogi chyba jednak drażniły bardziej od rysunków. Nie potrafię pojąć jak można wpychać takie "coś”, co nie ma ładu i składu gdzie każdy żyje we własnym świecie z własnymi kredkami i jeszcze twierdzić, że to ma wyższe przesłanie. Wcale nie trzeba daleko szukać w dialogach żeby znaleźć przykłady infantylności scenariusza. Chociażby scena z rowerem, pokazanie jak 4 dorosłych ludzi próbuje się doliczyć ile tenże rower ma biegów jest zwyczajnie dziecinne. Zachowują się przy tym, jak co najmniej opóźnieni w rozwoju. Kolejna jest scena z awarią samochodu i po raz kolejny schizofreniczne i paranoidalne klimaty. Nie wiem, może ja nie dorosłem, może nie potrafię tyle trawy wypalić a może po prostu mnie to przerasta, ale ten film wybitnie do mnie nie przemawia.
ogólnie rzecz ujmując to nie mam pojęcia, o czym mówisz :), bo to co piszesz to szczegóły, a np. ja po tylu latach/filmach nie pamiętam dokładnie.
"rozpływany" - nie wiem co znaczy to słowo
" każdy obiekt zmieniał kształt i miejsce" - nie wiem, czy to zamysł (bo jednak mógł być), czy wytykasz błąd, który mają normalne filmy, bez rysowania :)
nie no przeslania w filmach głębi szukaja maniacy, dla mnie kino powstało jako rozrywka, czasami mozna cos pomyslec, ale nie przesadzajmy.
dalej się nie odniosę bo po prostu nie pamiętam, ale śmiem twierdzić, że ludzie większe problemy znajdują w budowie cepa :).
PS. witamy na FW :)
Pozwól, że odniosę się do wymienionych przez Ciebie uwag. Co do szczegółów to z moich obserwacji wynika, że to one składają się na cały film. Oczywiście część z nich jest stosunkowo duża, jak np. scenariusz, ale w każdym filmie jest mnóstwo takich detali, jak choćby praca kamery, montaż czy czasami pojedyncze sceny, które przesądzają o tym czy uznamy go za dzieło, czy stratę czasu. Dla mnie ten film znajduje się gdzieś pośrodku (no może bardziej nachylony w kierunku straty czasu), miał swoje przesłanie i całkiem niebanalny pomysł, ale zakopano to zbyt mocno pod natłokiem różnych drobiazgów. Co do realizacji rysunkowej część to gwoli doprecyzowania dodam tylko, że nie chodzi mi o niedokładność szkicu znaną z każdych rysunkowych filmów czy bajek, która jest po prostu nieunikniona przy takiej technice tworzenia obrazu, tylko o, takie odniosłem wrażenie, celowym przemieszczaniu poszczególnych elementów w kolejnych klatkach. Bardziej szło to w kierunku właśnie "rozpływania", niestabilności. Całość zachowywała się jak galareta, może tylko ruchy były bardziej leniwe ;)
Jeśli natomiast chodzi o przesłanie to niestety dla mnie w filmach jest ono ważne. Jasne lubię się czasem "odmóżdżyć", obejrzeć coś prostego, z szybką i wartką akcją, czasem płytkiego, ale nawet takie obrazy mają w sobie jakąś puentę. Często jest ona płytka i oklepana i chyba w tym tkwi problem, że niektórzy twórcy chcą coś płytkiego i banalnego opakować zbyt elegancko i wykwintnie a kiedy odkrywamy banalność tego, co nam się przedstawia to całość traci w naszych oczach.