Ciężko to nazwać animacją i że kosztowało to aż 8,7 mln $. Fakt że gdyby nie ten "filtr" to film byłby nudniejszy. Ale czy jest warty aż tyle kasy? To zadziwiające że taka praca jest tak niesamowicie opłacana.
W sumie nie robią oni nic produktywnego (nie budują mieszkań, nie produkują prądu, żywności ani nic takiego), mało tego w tym przypadku obraz poddawany jest redukcji.
Ale do czego zmierzam. Ano do tego, że ludzie pracujący w showbiznesie zarabiają niewspółmiernie dużo do wykonywanej pracy. To taki dziwny fenomen dzisiejszych czasów. Rozrywka stała się ważniejsza niż życie. To taka pierwsza moja konkluzja po tym filmie.
A film?
Na początku nie bardzo. Psychodelia prawie jak w Las Vegas Parano. Ale jeśli to się wytrzyma to cierpliwość zostanie wynagrodzona logicznym zakończeniem. Czy współmiernym do długości poświęconego czasu? To już każdy musi ocenić sam.
Chrzanisz tak, że robi się nie dobrze. To nie jest jakiś tam pieprzony "filtr" ignorancie, to jest ręczna, misterna robota. W cholerę roboczogodzin, a nie tylko ty chciałbyś mieć wypłatę po skończonej robocie. Takich ignorantów jak ty, jest niestety więcej. Myślą, że animacje i filmy same się robią i powinny kosztować paręnaście dolarów. Jak czegoś nie znasz, nie rozumiesz, nie wiesz jak naprawdę powstaje - zostaw sobie tępe komentarze dla siebie.
Odnoszę wrażenie że to nie Kazioo a mały Kazioo komentuje. Powinienem Cię olać, ale odpiszę żebyś nie myślał że można wszystko i wszystkich zakrzyczeć.
Po pierwsze naucz się czytać ze zrozumieniem- zwracając uwagę na takie znaki jak cudzysłów (o ile wiesz co cudzysłów oznacza).
Po drugie jeśli już piszesz to pisz na temat, bo nie to było konkluzją moje wypowiedzi.
Po trzecie- naucz się chamie nie obrażać i "zostaw sobie tępe komentarze dla siebie" mimo że "Takich ignorantów jak ty, jest niestety więcej" ;-)
zgadzam się z Kaziem. robienie filmów nie jest proste i zajmuje w cholerę czasu i zasadniczo cena jaką płai się za ich wykonywanie jest adekwatna do ego co jest zrobione. Aktoży może i zarabiaja dużo ale grjąc muszą się poświęcać, poświęcać dużo czasu który mogliby inaczej wykożystać. A 8.7 mln. to cena odpowiednia dla ludzi którzy to wszystko zroili bo ten "filtr" to ręczna robota i wiele godzin przed komputerem. Może nie jest to nic produktywnego ale jeśli chcesz oglądać dobre kino to musisz jakoś przeboleć cenę jaką kosztowały.
Doskonale rozumiem ten punkt widzenia chociaż w ogóle się z nim nie zgadzam. Jednak jeśli ktoś tak jak Kazioo używa na poparcie swych argumentów słów powszechnie uznawanych za obelżywe jest u mnie na starcie skreślony.
A czy to jest dobre kino? Kwestia gustu. Dla mnie jest to sztuka dla sztuki i te 8,7mln można by lepiej spożytkować (animatorzy wcale nie zarabiają takich kokosów jak mogło by się wydawać). Oczywiście postęp technologiczny jest potrzebny. Ale czy w takiej formie?
Cywilizacja zachodu doszła w swym rozwoju obecnie do dość ciekawej fazy- w której rozrywka ceniona jest ponad wszystko. Współczesny człowiek jest dość hedonistycznie i konsumpcyjnie nastawiony do świata. Niestety ten hedonizm wpędza go ironicznie w coraz większy dołek. Poniekąd ironicznie o tym mówi też fabuła filmu. Środki audiowizualne i narkotyki w przeróżnej formie przyćmiły obraz tego co najważniejsze.
filmy kosztują tyle, ile kosztują, bo... MOGĄ. "A Scanner Darkly" był akurat stratny, ale i tak zyski wynosiły ok. 7.5 mln. Gdy dużo się na czymś zyskuje to i dużo można inwestować. Proste. I to nie jest cześć hedonizmu, to jest sprawnie kręcący się interes.
"to jest sprawnie kręcący się interes" zaspokajający hedonistyczne nastawienie do świata znacznej części widzów. "Proste" tylko wymaga czytania ze zrozumieniem. A że odniósł finansową klapę może świadczyć o tym że inteligencja i cierpliwość tej części widowni została mocno przeceniona.
Ale ja w ogóle nie o tym mówię:) i wcale nie kłócę się z tym, co napisałeś - tak, jest to interes, który zapewnia rozrywkę. Wart jest tyle, bo ludzie są gotowi za to płacić. Gdyby woleli płacić wielkie pieniądze za pogrzeby, lepiej płatni od aktorów byliby grabarze. Jest popyt, jest produkt.
hedoznim??? a czyj??? czy obejrzenie filmu w kinie za 15zl to hedonizm? a w TV za darmo tez? a kupno domu to nie zaspokajanie swoich potrzeb? tak juz jestesmy skonstruowani ze probujemy polepszyc swoj byt. to zaden hedonizm. a film... no coz, akurat tutaj bylo cos do opowiedzenia, do poruszenia umyslu. zostaly zastosowane specjalne srodki wyrazu oddizlujace na podswiadomosc, sprawiajace ze stalismy sie czescia przedstawionej rzeczywistosci. czemu film kosztowal duzo? gaze aktorow i calej ekipy (to nie 5 osob a raczej 50 jak nie wiecej), wynajem sprzetu (nie wiem czy wiesz ale skomplikowana kamera potrafi kosztowac kilka milionow zlotych a na planie zazwyczaj jest kilka kamer, ich wynajem kosztuje), wynajem miejscowek, bardzo dlugotrwaly montaz ktory w cenie ma zaangazowanie ekipy oraz amortyzacje koszmarnie drogiego sprzetu komputerowego no i oczywiscie dochod ekipy monterskiej, ZUSY, podatki i masz cene. jak sobie podliczysz to nie daloby sie zrezygnowac z niczego i nie daloby sie taniej. ktos polozyl kase i pilnowal by nie wydano za duzo, w koncu to biznes jak kazdy inny. na koniec miesiaca ma byc +
"hedoznim???"- A HEDONIZM; "a czyj???"- A TWÓJ :D
Nie ważne że za 15 zł. Masz taki hedonizm na jaki Cię stać. Nawet nie chodzi o to że bilet tani (dla niektóry zresztą wcale nie taki tani). Chodzi o to że produkcja droga. I nie porównywał bym tej pracy do pracy robotników na budowie. Nie oni tworzą budynki. Oni są tylko narzędziem. Chodzi o to że budżety tych filmów przewyższają koszty procesu inwestycyjnego nie jednego osiedla mieszkaniowego. A tymczasem całkiem niedaleko ludzie umierają z głodu i chorób. Ale ludzie zachodu chcą się tylko bawić bez względu na koszty. Nie jest ich winą że się tam urodzili, jednak miejsce urodzenia do czegoś chyba zobowiązuje.
Kupmy jeszcze droższe kamery, zapłaćmy jeszcze więcej aktorom. Wmawiajmy sobie że ich praca jest tak niesamowicie potrzebna a oni sami są tak niesamowicie uzdolnieni i nieziemscy że bez nich nie możemy żyć. Jeśli chcesz w tym wszystkim brać udział to proszę bardzo. Ja nie muszę. Kino może być wielkim dobrodziejstwem, ale ja tego całego gwiazdorstwa nie kupuję.
przeciez obejrzales ten film, to jak nie kupujesz? z reszta jak nie ten to inny, jakikolwiek. tak czy siak zrozumialem ze ci chodzi po prostu o to ze taki film to absolutny zbytek w porownaniu z tym co powinno byc priorytetem tego swiata. ale coz powtorze "chleba i igrzysk". sam ogladasz filmy i sam zapewne pomagasz biednym, zatem powinienes to zrozumiec. nie chodz na filmy to przestana je produkowac za te ciezkie miliony
Nie rozumiesz, zdaje się. Nie o jakiś tam film mi chodzi tylko o trwonienie dóbr materialnych. Co do pomocy biednym to znowu nie rozumiesz.. Tu nie chodzi o to że dasz biednemu parę groszy. Tu chodzi o zmianę sposobu myślenia. Najlepiej swojego własnego. O zmianę priorytetów.
Kinematografia jest bardzo pożyteczną dziedziną. Jednak w dzisiejszych czasach zostały całkowicie zachwiane proporcje między tym co potrzebne a tym co zbędne.
Nikt już nie chce pracować a wszyscy chcą być jakimiś cholernymi celebrytami. I to nie jest jakieś zjawisko marginalne a wręcz plaga. A kto jest temu winien? Właśnie ta kultura masowa chowająca się za uśmiechami plastikowych aktorów. którzy już dawno stracili swoją wiarygodność.
ale co chcesz powiedziec? ze wywaliles telewizor do smietnika?
proporcje miedzy tym co pozyteczne a tym co zbedne ustala kazdy w ramach swoich zainteresowan. zgodze sie ze ludzie to idioci, m.in. dlatego nie jestem demokrata ale to nie istotne. tak czy siak kazdy ma prawo do decydowania co oglada. tez sie z wiekszoscia nie zgadzam ale moralnie nie odbieram im praw.
zmierzam do zadania ci pytania o to co napisales na poczatku, obwiniasz aktorow o to ze za duzo zarabiaja? zabralbys im ich pobory? co chcesz zrobic? tez mi sie to nie podoba ale nie mam prawa nikomu narzucac moich pogladow.
poza tym to nie trwonienie srodkow, bo ktos je w koncu zarobil i teraz to on je ma.
Nikogo nie obwiniam. Nikogo nie osądzam. Po prostu nie podoba mi się ten system. Co mogę zrobić? Mogę o tym powiedzieć jeśli mam na to ochotę. Co mogą zrobić inni? Mogą się z tym zgodzić lub nie. To ich sprawa. Ale niczego nie mogą mi narzucić. A ja nie mogę niczego narzucić im. Ale mogę bez skrępowania zmieniać siebie. I to jest w tym najlepsze. W ten sposób zmieniam część tej całej struktury do której należę.
Po pierwsze, obejżenie filmu w kinie to nie hedonizm. No, chyba, że jesteś ascetą albo innym pustelinikiem, ale w takim razie hedonizmem będzie posiadanie komputera. Wywal go, albo oddaj komuś.
Hedonizm to bezwzględne poświęcenie się przyjemności, odcięcie od problemów, bólu i cierpienia.
Od czasów starożytnych sztuka była elementem życia i była uznawana za coś naturalnego.
Każdy ma taki hedonizm na jaki go stać. Każdy ma też inny poziom zawiści. Jeśli posiadasz JAKIEKOLWIEK "firmowe" odzienie, podły hedonisto, wiedz, że powstało kosztem pracy jakiego Chińczyka! Zapewne dstał za to miskę ryżu żebyś ty mógł paradować niczym paw!
No, a teraz kończąc korzystanie z pojęć w niewłaściwy sposób, z przykrością stwierdzam, że bredzisz jak żadko kto :)
Wybacz, ale takich głupot nie można opowiadać, jeśli intencją piszącego nie jest stworzenie tzw. podpuchy :)
Czyli prowokacji.
Ewentualnie jesteś typem człowieka, który uważa, że każda twórcza praca jest guzik warta (informatyk, grafik, fotograf) i tylko robotnik to "sól tej ziemi".
Wybacz ale nie lubię takich ludzi. Fakt, że ktoś pracuje głową (słada się na to wiedza i jej zrozumienie) nie czyni go darmozjadem. Istnieje takie zapotrzebowanie (zawsze istniało. Sofokles i Mickiewicz, DaVinci, Michał Anioł to nie dziwolągi swoich epok)
zatem ludzie na nie odpowiadają.
Maticol - > dał rewelacyjny przykład. Zrób animację, albo sesję zdjęciową. Albo napisz dobry kod. Najlepiej zmodernizuj ubuntu tak, żeby pokonało Windows w jeden dzień, udowadniając, że programiści MS to darmozjady i okienka mają być za darmo :P
Filmowcy też produkują.
Naturalnie masz prawo do zawiści, że to nie ty dostajesz taką fajną kasę, za ciężką, stresującą, wymagającą, pełną konkurencji ale satysfakcojnującą pracę.
Obraź się też na Buonarrotiego, za "Sąd Ostateczny" :)
Po pierwsze drogi/ga miłośniku/czko komunizmu (bo chyba mogę Cię tak nazywać patrząc na nick) nie obrażaj.
Po drugie nie przypinaj łatek bo mnie nie znasz.
Po trzecie wiedz że zajmuję się na co dzień pracą z grafiką i animacją mającą bardzo wiele wspólnego, więc wiem o czym mówię i nikomu nie zazdroszczę. Zaznaczę może że jestem za moją pracę godziwie wynagradzany i nie mam do nikogo pretensji (nawet do Ciebie za niczym nieuzasadnioną napastliwość).
Wybacz mi, ale nadal będę utrzymywać (mimo twojego agresywnego zachowania), że wydawanie milionów dolarów na film schlebiający między innymi Twoim niebanalnym gustom jest produkcją z gruntu hedonistyczną, bo dostarczającą jedynie przyjemności.
Jak się do tych milionów ma miska ryżu tego nieszczęsnego chińczyka produkującego moją wysoce strojną garderobę?
Nie jestem zwolennikiem zasady każdemu po równo. Uważam jednak że za swoją pracę każdy powinien być odpowiednio wynagradzany. I że wynagrodzenie to powinno być wprost proporcjonalne do włożonej pracy i umiejętności. A w omawianym przypadku, jak i w tysiącu mu podobnych doszło do rażącego zachwiania proporcji. I nie piszę tego z pozycji zazdrości a bardziej w obronie wspomnianego już chińczyka żeby za wyprodukowanie mojego zdobionego pawimi piórami podkoszulka mógł dostać tyle ryżu ile jego praca jest warta.
Pozdrawiam.
Myślałem, że końcówka jest rodzaju męskiego, liczba pojedyncza i można się od razu domyślić :]
Ah, historia tego nicka... fascynacja the clash i słynną historią grupy 2600, ale to chyba nie istotne dla tematu, jak się podpisuję i co do mnie przylgnęło lat temu dziesięć ponad.
Cały problem polega na tym, że w pewien sposób odmawiasz ludziom zarobku za ich pracę.
Oni mówią, A, ktoś płaci A, zatem wszystko jest ok. Nagle jesteś związany z grafiką i animacją a nawet nie wiesz jak powstał ten film i bierzesz to za filtr. Sorry, ale jak tu się nie złościć?
No przykro mi, ale zalatuje to tworzeniem faktów na potrzeby chwili.
Jedną z zasad jest wycena swojej usługi/produktu adekwatnie do możliwości danego rynku/grupy odbiorców.
Jeśli inwestor -albo ich grupa - łoży na dany film pieniążki legalnie zarobione to czy to nasz problem jakie wynagrodzenia biorą -tamci - graficy?
Osobiście też zażyczył bym sobie wielu zer na czeku, gdyż liczy się też odpowiedzialność, potencjalne poprawki, działanie pod dyktando, swoiste reklamacje...
Jeśli - załóżmy - naprawdę działaś w animacji i grafice, to zaoferuj naszemu rynkowi filmowemu odpowiednie usługi i zrób na ten przykład lepszą ekranizację Wiedźmina. Wiedz, że jeśli tego dokonasz to normalnie ci będę bił pokłony.
Tylko to jest jałowa dyskusja co by było gdyby. I to jest problem. CO BY BYŁO GDYBY pan 2222 otrzymał takie zlecenie?
Czy doszło by do precedensu i policzyłby tak tanio, że miałby zlecenia do końca wszechświata i jeden dzień dłużej? Tylko, że po przeliczeniu godzin pracy, okazało by się, że pan 2222 pracuje poniżej średniej krajowej. Już nie liczę, gdyby trzeba było wynająć farmę. Bo o ile CUDA jeszcze się zdarzają, to raczej nie trzymasz kilkunastu tesli w domu czy biurze.
Nigdy tego nie rozstrzygniemy, tak jak ty wszem i wobec nie udowodnisz, że masz chociaż kontakt z jakimś grafikiem a co dopiero pracą w tej branży.
Jeszcze raz zakładając, że jesteś:
Tym bardziej dziwi mnie, że nie wiesz jak wygląda praca przy jednym DOBRYM filmie dla skate/snowboarderów, którzy szukają sponsora. To już jest wymagająca wielogodzinna praca. A tu mówimy o ekranizacji prozy Dicka na potrzeby kina.
Nikomu niczego nie odmawiam. Chodzi o zachowanie proporcji.
Nie robię filmów i nie mam nic z filmem wspólnego (w sumie to nawet nie chcę mieć). Jest wiele dziedzin wykorzystujących animacje i symulacje. Wystarczy że robię modele 3D na potrzeby swojej pracy. Filmy, jeśli taki jest potrzebny robią inni. Moje zlecenia całkowicie mnie satysfakcjonują, ale to również nie jest istotne w tej dyskusji. Niepotrzebnie w sumie wspomniałem o pracy bo nie mam zamiaru nikomu niczego udowadniać. Nie jestem ani lepszy ani gorszy od innych ludzi wykonujących swoją pracę.
Co do popytu i podaży to nie można wszystkiego przeliczać na pieniądze. Ale niestety tak się robi. Wycięcie 100km kwadratowych lasów deszczowych kosztuje tyle i tyle. Więc się je wycina pod uprawy soi (bo się opłaca). Oczywiście genetycznie zmodyfikowane bo są odporne na wszystko pewnie z bombą atomową włącznie. Między innymi tą soję wysyła się do Afryki po cenach dumpingowych co wykańcza tamtejsze rolnictwo. Afrykanie jeśli mogą uciekają do Europy zasilając armię taniej siły roboczej która wykańcza lokalne rynki pracy. Ale przemysłu to nie interesuje- chodzi przecież o to żeby zarobić jak najwięcej. Skutkiem tego jako społeczeństwo pracujemy coraz więcej żeby zarabiać coraz mniej. Na dodatek kreujemy nową kastę tzw celebrytów, którzy nie robią nic a zarabiają krocie. Do tego wszystkiego w dużym uproszczeniu przyczynia się właśnie kultura masowa, której składową jest chociażby ten film. Oczywiście w niczym nie umniejszam włożonej w niego pracy, podobnej zapewne do mozolnej pracy mnichów buddyjskich usypujących mandale piasku. Tylko że mnichom za usypywanie mandal nikt nie płaci i zarobek nie jest w to wkalkulowany. Zresztą na tym opiera się też prawdziwa sztuka. Najwięksi artyści nie tworzyli dla kasy a z wewnętrznej potrzeby. Dopiero później ich prace pożarła wiecznie głodna machina konsumpcjonizmu.
No nie wmówisz mi, że Da Vinci tworzył za darmo.
Praca to praca. Podejrzewam, że ci graficy kochają swoją pracę i nie jedną rzecz mają na koncie zrobioną z potrzeby serca. A skoro ktoś chce ich talentu do konkretnego, własnego dzieła...to niech płaci.
I tyle.
I dalej twierdzę, że pracą to wymyśliłeś z potrzeby chwili. A twierdzę tak, gdyż każdy choćby sercem związany ze sztuką, najpierw poszukałby odpowiedzi i sprawdził czy to naprawdę tylko filtr.....
Niczego nikomu nie wmawiam (być może dla mnie Da Vinci nie był artystą tylko rzemieślnikiem? I być może nie każdy rzemieślnik musi być od razu artystą?).
Tak czy inaczej takie jest moje zdanie i jak już pisałem 1 października zeszłego roku- można się z nim zgodzić lub nie.
Na przechwałki mnie nie namówisz. Ani mnie to ziębi ani grzeje czy mi wierzysz czy nie:)
Swój punkt widzenia napisałem dość jasno. Temat z mojej strony uważam za zamknięty. Chyba że pojawi się coś ciekawego.
Nie do końca "to jest ręczna, misterna robota" - prawda jest taka, że zapuścili filtr (co samo w sobie nie jest takie proste wbrew pozorom, bo dla każdej sceny trzeba było dobrać inne parametry) , a następnie już ręcznie poprawiali uzyskane z jego pomocą kontury, inne szczegóły dorysowując. Prawdą jest, że dzięki temu zabiegowi zyskuje on na atrakcyjności i daje odrealniony efekt.
A tak poza tym to film, jak dla mnie, jest najwierniejszą i najlepszą ekranizacją prozy mistrza jaką oglądałem (a widziałem wszystkie nawet najstraszniejsze :] )
Jest t filtr wlasciwie plugin do after effect o nazwie Toonit i dziala dokladnie tak jak mowisz, pod kazda scene inne parametry plus inne oswietlenie planu pod nie wlasnie , wiec jest troche roboty .Co do 8,7 miliona, biorac pod uwage gwiazdorska opsada uwazam ze to nie wielkie pieniadze
To nie żaden filtr ani Toonit, nie uzyskasz tak dobrego efektu poprzez automatyzację. Scanner Darkly został zrobiony techniką rotoskopii, a to oznacza, że każda klatka nagranego wcześniej aktorskiego materiału została ręcznie przerysowana (w tym wypadku w programie graficznym).
Dziękuję wszystkim znającym się na rzeczy za cenne informacje na temat techniki zastosowanej w filmie, a panom nie mającym żadnej wiedzy merytorycznej ani nic interesującego do powiedzenia, poza wzajemnym obrażaniem się, dziękujemy za uwagę, pozdrawiam.
Naprawdę ciekawy, ale mimo to zasnęłem. Pamiętam do momentu jak padł im pedał gazu. Gdy się obudziłem była już trzecia w nocy. Jak kiedyś znowu poleci zalukam w całości.
szkoda ze recznie.. bo w photoshopie mozna na klatce kreconej w hd robic takie cos.. exportujesz film na klatki, na kazda nakladasz efekt i masz gotowy material.. hmm..
Sprzeczają się tu dyskutanci mający mniejsze i większe pojęcie na ten temat. Prawda jest taka, że "ręczne przerysowywanie każdej klatki" to rotoskopia, ale sprzed epoki komputerów, kiedy to rysowano klatki na papierze na podstawie klatek filmu z rzutnika (taką technką powstał m.in. "Władca pierścieni" Bakshiego). Obecnie wystarczyło narysować kluczowe klatki w programie graficznym podobnym do Flasha, a komputer sam tworzy klatki pośrednie między nimi. Dlatego często widać w tym filmie, że rysunki w charakterystyczny sposób "pływają" przed oczami. Oprócz tego na moje oko wykorzystano czasami animację 3D wyrenderowaną tak, by przypominała rysunki (niektóre przedmioty, np. samochody).
Wszystko to zaś składane do kupy przez ok. 50 animatorów, których naliczyłem w końcowej liście płac filmu. Mrówcza robota... ale faktem pozostaje, że ciężko nazwać to animacją w pełnym tego słowa znaczeniu.
"panem et circenses" - "chleba i igrzysk". dlaczego aktor zarabia duzo a robol na budowie malo? dlatego ze zasuwania na budowie mozna sie nauczyc w tydzien a dobrego aktorstwa w 5 lat + cale zycie praktyki zawodowej. dlatego ze nie kazdy wyglada i odzwierciedla pewne cechy swoim wygladem, dlatego ze aktor musi miec mnostwo pobocznych miekkich umiejetnosci (umiejetnosc jezykow, nasladowania akcentow, jazda konna, umiejetnosci kaskaderskie, wyglad, nieskrepowana gra na scenie .........), dlatego ze zdobywajac popularnosc jest coraz bardziej ceniony i coraz bardziej niezastapiony bo charakterystyczny a skoro znany to i z checia ogladany (to takie igrzyska). byc znanym przez miliony jest rownoznaczne z grubym portfelem.
i wreszcie przestan mowic ze ktos komus placi. nikt nikomu nie placi za darmo i nie to jest tu orzeczeniem. orzeczeniem jest tu slowo "zdobywa". coz Keanu Reeves czy reszta wiedza jak zdboyc wiecej pieniedzy niz budowlaniec, wiedza co trzeba zrobic i jak zdobyc przychylnosc. i tyle. nikt im nic nie daje!!! to oni zarabiaja
Ja z kolei zgadzam się z 2222 (nawet porównanie z "Las Vegas Parano" uważam za trafne - jest to zresztą film, przez który nie dałam rady przebrnąć). Poza animacją w tym filmie nie ma tak naprawdę nic ciekawego i nawet niezła obsada go nie ratuje. Film zdecydowanie nie był wart poświęconego na jego oglądanie czasu
Faktem jest, że Dick tak miewał.
Przez pewne jego działa ciężko się przebić, ale uważam, że w ostatecznym rozrachunku są warte każdej minuty.
Jednak, każdy musi oceniać sam. A poza tym, jakby każdy czytał Dicka i mu się podobało, to było by nudno :D
Jedni wolą Dicka inni bardziej naukowego Lema ;)
(A jak wiadomo, LEM to taka, komórka KGB :P )
Płaci się za pracę ale też za umiejętności. To że ludzie dostają pieniądze nie współmierne do wysiłku, jest faktem i nie trzeba sięgać aż do Hollywood żeby się o tym przekonać - wystarczy się rozejrzeć wśród własnych znajomych.
A jeśli chodzi o pracę animatorów, to ich pracę można docenić wykonując trzy proste kroki:
1. Zrób własną animację.
2. Zobacz jak beznadziejnie Ci wyszła.
3. Doceń profesjonalistów.
co za brednie! czy jak puszcze baka ktory smierdzi mniej to jestem lepszy? czy jak ja zbuduje most ktory sie mniej zawali podczas trzesienia ziemi niz ten zbudowany przez inzynierow to oni sa lepszi i mam to docenic? Czy jak ktos nakreci Bitwa Warszawska 1920 ale nikt inny nie nakrecil filmu z ta bitwa w tle to mam docenic ten film? NIE! NIE UMIESZ NIE ROBISZ! Nie umiesz spawac to sprzedajesz w biedronce, nie umiesz matematyki to zostajesz polonista, NIE UMIESZ ROBIC FILMOW TO ZOSTAJESZ LEKARZEM! i tak to wyglada.. animacja to nie jest konkurs kto mniej spie.. albo umiesz i jest zajebiscie, albo nie umiesz i nara!
"co za brednie!" -> atakujesz?,
"albo umiesz i jest zajebiście, albo nie umiesz i nara!" -> czy się ze mną zgadzasz?
Twój post jest co najmniej dwuznaczny...
A jesteś fanem sportu? Być może, bo wielu jest takich ludzi. Ja akurat niekoniecznie, chociaż ciekawe filmy o tej tematyce czasem oglądam (i uprawiam jogging kiedy zależy mi na czasie;) ) i to mnie bardziej dziwi - jak to możliwe, że sport generuje taką kasę? Dla świata nie jest to przecież fundamentalne. Dlatego o wiele łatwiej godzę się z tym, że rozrywka też generuje potężne pieniądze.
Co do samego filmu - świetny. Czytałem o pracy animatorów, no w pale się nie mieści, że tyle pracy i czasu w to włożono. Efekt jest jednak zacny, a gra aktorska, muzyka i tematyka tylko to podgrzewa na refleksyjnej patelence.