PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=121935}

Przez ciemne zwierciadło

A Scanner Darkly
7,2 22 949
ocen
7,2 10 1 22949
6,5 13
ocen krytyków
Przez ciemne zwierciadło
powrót do forum filmu Przez ciemne zwierciadło

wlasnie przeczytalam w recencji ze ten pan bob i fred to te same osoby i ze oni nie wiedza ze sa jedna ta sama osoba(???)ja bylam przekonana caly film ze to wiedza i ze to tak na luzaku.Ze wlasnie o to chodzi w tym filmie ze tak super ze on udaje ze nie wie ze sledzi samego siebie.To w takim razie o co chodzi w tym filmie bo skonczyl sie zanim sie zaczol.Masakrycznie poniezej moich oczekiwan.Bozesz ty moj dobrze ze to kina nie poszlam.

Baby_Firefly

Aż tak źle tylko i wyłącznie dlatego, że nie rozumiesz?

Nie powinno Cię to zmotywować do wzmożonego wysiłku umysłowego?

ocenił(a) film na 4
kasiakasia

jakos nie zainteresowala mnie ta historia

Baby_Firefly

Harry Potter i Zmierzch to twój kierunek Dick zdecydowanie w żadnej z reinkarnacji nie będzie dla ciebie. Wiesz Dick wierzył, że Lem to tajna komórka komunistyczna do inwigilowania intelektualistów amerykańskich.

ocenił(a) film na 10
markin

W sumie nie dziwię się. Z tak dużej odległości postrzeganie może być wypaczone, nie wspominając o tym, że powieści Lem-a (szczególnie te początkowe) były mocno prokomunistyczne. W sumie nie dziwię się II. W początkowych latach komunizm PRL-owski wydawał się być faktycznym, lepszym, następcą kapitalizmu. W sumie nie dziwię się III. Teoretyczne założenia socjalizmu i komunizmu są bardzo ambitne i wspaniałe, ale skończyło się jak zwykle: chciwi, małostkowi, zazwyczaj po prostu głupi ludzie u władzy wszystko zniweczą, wypaczą i spierdo... eee.. spartaczą.

kasiakasia

Daj sobie na luz z P.K.Dickiem

ocenił(a) film na 10
Baby_Firefly

Polecam film ! Bardzo dobrze i ciekawie zrobiony.

ocenił(a) film na 9
Metaxa

Nie wiem, co w tym filmie miałoby być trudne w odbiorze i niezrozumiałe. Film jest świetny, zakończenie super i przesłanie również. W moim odczuciu koleś cały czas wie, że gra na dwa fronty, tylko czasem mu się ostro miesza w głowie przez te dragi.

ocenił(a) film na 4
spam11

tu agusja.no i co w tym takiego swietnego ze kolesiowi(i jego kumplom)miesza sie w glowach od dragow?Ze film fajnie zrobiony to przyznaje ale fabula nie jest zbyt porywajaca

Baby_Firefly

Można powiedzieć ze w filmie przełożone wątki z książki zostały uproszczone ale tak to zwykle tak bywa pomiędzy książka a filmem. Tematycznie: "kolesiowi(i jego kumplom)miesza sie w glowach od dragow". Masz w ulubionych film "Reqiuem for a Dream" który tez podejmuje ten temat. Inaczej wiadomo ale chodzi o to co moze być w tym "świetnego", w takim temacie. Być moze spodobałby sie tobie ten film bardziej jeśli były zrezalizowany na żywo.

ocenił(a) film na 9
Baby_Firefly

Oglądając ten film nachądzą myśli "nigdy nie tknę dragów", i choćby to jest w nim świetnego. Jakby tego było mało, to jest ciekawie zrealizowany, niezła obsada aktorska, fabule nie da się niczego zarzucić - spójna, interesująca i niespodziewane zakończenie. Porównując "A Scanner Darkly" do "Requiem dla Snu", ten drugi blado wypada. Kiedy w pierwszym pokazują psychiczną męczarnię narkomana, w drugim są tylko obrzydliwe sceny jak ćpun kończy, a żeby takie coś obejrzeć wystarczy google.com ;)

ocenił(a) film na 5
spam11

szkoda ze nie zrobił go Gilliam, film średni, choć może za wiele oczekiwałem. ciekawa końcówka. Taki żywy komiks do obejrzenia na raz.

duraq

" w drugim są tylko obrzydliwe sceny jak ćpun kończy" - sądze ze ten sposób miał na celu zaszokować i wywołac odpowienie wrażenie na to jak moze taka degeneracja się odbywać, uzmysłowić nam odpowiednio.
W przypadku właśnie filmu "Przez ciemne zwierciadło" jest inna metoda zastosowana ukazania zjawiska narkomanii. Dla mnie oba sposoby są dobre.

ocenił(a) film na 7
Razael

7/10 Generalnie pomysł filmu (animacja)jest bardzo oryginalny. To właśnie sprawiło, że doceniam ten film. Ale jest jeszcze jedna ważna rzecz, ale nie wiem czy jest to sednem filmu. Mianowicie narkotyki. Ale nie będę rozwijał tego tematu. Fajna obsada i film fajny, ale drugi raz bym go nie obejrzał

ocenił(a) film na 9
spam11

"nigdy nie tknę dragów"? a ja sobie pomyślałem - w następną jesień tez zjem grzybki:))
Film rewelacyjny, pod każdym wdględem, dzieki tej technice animacji można poczuć klimat odmiennych stanów świadomości.

spam11

klimatycznie to on sie daje porównać do nagiego lunchu. nie wiem, jakoś kilka razy miałam wrazenie deja vu niemal :)
mix nagiego lunchu, las vegas parano i matrixa... czerwone pigułki... ;)

spam11

Witam

Porównywanie "A Scanner Darkly" z "Requiem for a Dream" mija się z celem.
Już choćby biorąc pod uwagę to, że Philip K. Dick, który tę historię stworzył sam brał. W tym filmie ludzie którzy biorą zachowują się i myślą właśnie jak narkomani.
"Requiem for a Dream" to łazawa historyjka o biednych ćpunach, którzy muszą robić złe rzeczy żeby mieć na narkotyki...taki stereotypowy obrazek żeby nastraszyć dzieci. A te "obrzydliwe" sceny nie miały nawet logicznego uzasadnienia - po jaką cholerę robić sobie zastrzyki cały czas w to samo miejsce, zwłaszcza jak ręka odpada...mnie tylko rozśmieszył.

"A Scanner Darkly" to jak dla mnie arcydzieło, jedyny komercyjny film o drugach, który pokazuje jakie są naprawdę. Poza tym sama forma też jest świetna - animacja, a jednak fabuła.
No i aktorstwo Reevesa też nie było takie złe (mimo że za nim nie przepadam).

Pozdrawiam
Metraton

Metaxa

Świetny ja uważam, że jest to najlepsza ekranizacja Dicka.

ocenił(a) film na 9
markin

Impostor chyba wierniejszy z oryginałem, chociaż budżet słaby :/

Baby_Firefly

W książce Fred/Bob Arctor prowadził na początku podwójne życie i nawet mu to wychodziło. Z czasem jednak, na skutek zażywania Substancji A (w filmie chyba, D tylko nie wiem czemu) jego osobowość uległa rozdzieleniu na dwie odrębne rywalizujące ze sobą części. W miarę upływu czasu Fred(agent policji) nie zdaje już sobie nawet sprawy, że śledzi samego siebie(Boba Arctora). Mnóstwo wątków z książki nie znalazło się w filmie ale technika jego wykonania idealnie nadaje się do ukazania "faz" jakie przeżywali bohaterowie powieści Dicka. Początek książki był trochę chaotyczny ale z czasem się w tym połapałem.

Moja ocena filmu i książki 8/10

ocenił(a) film na 4
Pan_TakTik

hmm moze dlatego wlasnie nie zainteresowal mnie ten film bo byl o cpunskich fazach i tyle

Baby_Firefly

Zjaraj się kiedyś (oczywiście czysto hipotetycznie - najlepiej to sobie wyobraź, bo w Polsce to nielegalne i ja absolutnie nie zamierzam nikogo namawiać do łamania prawa :P ), a jak z Ciebie zejdzie to obejrzyj jeszcze raz, nawet nie wiesz ile nowego zobaczysz :-).

"ćpuńskie fazy" niekoniecznie muszą być tym, czym się wydają dla człowieka który nie ma o tym zielonego pojęcia. Właśnie dlatego co drugi artysta coś bierze :]. W tym filmie rzeczywistość pojmowana przez umysł, który nie funkcjonuje normalnie jest pokazana naprawdę świetnie! Tutaj wielki plus!

Jeśli chodzi o fabułę to bez fajerwerków, ale powyżej przeciętnej.

Naprawdę udane widowisko, 7/10

Aha, dla tych, którzy nie do końca zrozumieli przedstawiam moje pojęcie tego filmu:

[!!!SPOILER!!!]

Bruce - najprawdopodobniej prawdziwe imię bohatera (chociaż może nim równie dobrze być Bob Arctor)
Fred - pseudonim bohatera jako agenta
Bob Arctor - fałszywa tożsamość Bruce'a (chociaż równie dobrze może jednocześnie być prawdziwą)

Więc: Bruce porzucił rodzinę na rzecz pracy jako agent, który ma rozprawić się z "Substancją D". Zostaje wyznaczony na osobę, która ma wniknąć do "Nowej Drogi" żeby zebrać dowody na to, że uzależnieni na odwyku są wykorzystywani do pracy na farmach na których hoduje się kwiaty do produkcji "Substancji D". Cała ta szopka z agentem, wnikaniem pomiędzy ćpunów i inwigilacją, oraz akcja "z Fredem który jest Bobem" i "Bobem który jest Fredem" jest zorganizowana po to, żeby biedak skończył z dziurami w mózgu wyżartymi przez narkotyk (nie jest wcale wykluczone, że przy okazji wsypał innego gościa). Fałszywą tożsamość najprawdopodobniej wybrał sobie sam a śledzenie samego siebie przydzielili mu wtedy, kiedy najprawdopodobniej zapomniał (przez narkotyk) że tak naprawdę nazywa się Bruce - tu jest drobna niejasność bo może faktycznie nazywać się Bob. Początkowo bohater wie, że śledzi samego siebie, potem wszystko mu się rypie i sam już przestaje cokolwiek wiedzieć. Później ląduje w "Nowej Drodze". Koniec końców, zbiera z pola dowód, który ma pokazać przyjaciołom jako "prezent na Święto Dziękczynienia".
Koniec.

[!!!KONIEC SPOILERA!!!]

Tak mniej więcej to zrozumiałem.

Jeśli chodzi o styl animacji - bardzo fajnie wykonana, oddaje klimat tego wszystkiego. Film naprawdę przyjemnie się ogląda.
Muzyka niestety odrobinkę kuleje, za mało jej jest i jakoś tak nie zostaje w głowie.

Pozdrawiam

Mikz

Pospieszyłem się z oceną, powinienem dać 8, nie 7. Po prostu zabrakło mi tam muzyki (za mało jej było i, może poza ostatnią sceną, nie budowała atmosfery), ale cała reszta jest na tyle dobra że nadrabia.

Baby_Firefly

a kto nie jest ćpunem ? Ty słuchasz matki jak narkotyku, całe życie to ćpanie takich lub innych substancji. Religia, praca, szkoła... wsjo jest narkotycznym transem w którym funkcjonujesz a to tylko otoczenie wmawia ci, że to nie narkotyki.

ocenił(a) film na 8
Pan_TakTik

W wersji polskiej jest to substancja A, bowiem literka pochodzi od pierwszej litery słowa "agonia", w oryginale jest to substancja D, od słowa "death" ;)

ocenił(a) film na 8
Baby_Firefly

nie wiem jak inni ale ja niezle sie upalilem przed obejrzeniem filmu, chociaz przypadkiem stalo sie ze wogole go wlaczylismy. niesamowity film, a bedac pod wplywem czegos lekkiego, historia staje sie latwiejsza do odczytania:)

sliwkowic

Oglądając film mocno się nudziłem. Choć teoretycznie nic się w nim takiego nie dzieje, wkręca. Coś sprawia, że patrzy się dalej. Nagle zauważasz, ze jesteś wciągnięty do tego świata. Niesamowicie zrobiony morfing twarzy na kombinezonach agentów. Stacje robocze "Suna" nieźle musiały się napracować ;).
No i zakończenie...
Sprawia, ze człowiek cieszy się, że nie przestał oglądać. Film moge uznać za dobry. Nawet bardzo. Porownywanie go do Requiem, to dla mnie pomyłka. Świat jest odrealniony w zupełnie inny sposób. Ale patrzenie na świat psycholi...
Mniami.
Polecam. 8,5/10

Baby_Firefly

Wiesz, jeśli piszesz "zaczoł", zamiast "zaczął" to nie dziwię się, że tego filmu nie zrozumiałaś. Zastanawiam się, czy w ogóle rozumiesz jakiekolwiek filmy ;)

ocenił(a) film na 4
Laertes

no z pewnoscia znajomosc gramatyki ma cos do rozumienia i lubienia takich a nie innych filmow ahaha.
ps nie ja nie rozumiem zadnych filmow w ogole zadnych a moim ulubionym jest tytanic i mala syrenka

Baby_Firefly

No wybacz, ale jeśli w tym filmie/książce nie widzisz nic, poza "ćpuńskimi fazami" (samo to określenie oprawa Cię w pewne ramki), to tak naprawdę nie ma o czym gadać ;]

Baby_Firefly

Wydaje mi się ciekawe, że napisałas mimo wszystko kilka swoich wypowiedzi i zastanawiam się właściwie dlaczego? Być może film w jakiś sposób na ciebie zadziałał i mimo wszystko troche zaciekawił. Jestes do niego sceptycznie nastawiona, a jednak pytasz o jego sens. Moim zdaniem film był interesujący bo przedstawiał swiat widziany całkiem inaczej aniżeli przez normalnego człowieka. Piszesz tu o "cpunskich fazach" ok, zgoda można to nazywać i tak, ale nieważne co to jest, lecz jak jest to przedstawione i jaki ma wpływ na zycie bohatera(ów), dostajemy coś co jest przez ludzi doceniane od dawna jeżeli chodzi o artystyczna twórczość, mianowiscie realny świat widziany przez pryzmat(narkotyk) anormalności, która coraz bardziej rujnuje fizycznie i psychicznie głownych bohaterów, którzy juz nie sa w stanie realnie oceniać faktów, co doskonale widać w ostatniej scenie, która mówi wyraźnie: nie ma odwrotu. Sceny które prezentują zmiany w umysłach bohaterów są na tyle dziwaczne jak sam spoób ich myślenia, że aż interesujące, bo przecież film jest logiczny w swym wydzwieku i pokazuje przyzwoitą historie, która ma sens. Sens, który niesie ze sobą jakieś wartości, coś pokazuje i sprawia, że film mimo swej powierzchownosci nie jest płytki w przekazie. Wydaje mi się jedynie, iż to pozycja która znacznie lepiej mogą zrozumieć młodzi ludzie, ze względu na prawidłowość która pokazuje często, że im młodszy człowiek tym bardziej abstrakcyjnie myśli.

ocenił(a) film na 8
Baby_Firefly

jak dla mnie jesteś ignorantem, typowym oceniaczem książki po okładce. Nie obejrzałeś filmu do końca, a wydajesz opinie, jakbyś w ogóle miał do tego podłoże. Dodatkowo robisz porównania do innego filmu, gdzie słowo 'inny' odczytujemy jako kompletnie różny. Jakbyś chociaż spróbował coś wynieść z tego, że nie zrozumiałeś. Ale nie, wygodniej odpalić filmweb i obsmarować coś, czego się kompletnie nie rozumie. Nie ma co szukać pięknych słów- ignorant i prostak. Nic więcej.

ocenił(a) film na 8
Baby_Firefly

bardzo ciekway film, rewelacyjnei zrealizowany i dobrze zagrany

stanowczo polecam

staszpio

Nie bede sie rozpisywal bo wiadomo, ze film jest zajebsty.
Kolega wyzej nie zrozumial roznicy miedzy substancja "D" a "A". W ksizace jest "A" od Agonii. W filmie nie przetlumaczyli tego i zostalo "D" jak Death.
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
Pablo_25

D jak decease czyli zgon ..w sumie death :P

Baby_Firefly

TY SIE MOZE AGUSJA LEPIEJ WIECEJ NIE WYPOWIADAJ DOBRZE ????

Baby_Firefly

Witam! Wczoraj oglądałem ten film, ale nie widziałem początku i jakoś nie kojarzę... - Możecie się śmiać ale wolałbym żeby mi ktoś to po prostu wyjaśnił! :)

Chodzi mi o to:

Wyczytałem na forum, że Fred na początku prowadził podwójną grę i był zakonspirowaną wtyką policji w bandzie ćpunów tak? Brał prochy żeby bardziej wtopić się w grupę i mu od tego się zupełnie w mózgu pomieszało w skutek czego zaczął myśleć że śledzi sam siebie - no dobra na razie jasne ale później okazuje sie że policja wkręca dalej Freda w śledzenie samego siebie czyli Arctora a tak naprawdę chodzi im o innego typa z grupy (przepraszam nie pamiętam imienia, jakoś na B.) No i nie czaję! Po co go wkręcać w jakieś psychiczne gry że ma siebie śledzić skoro zależało im na kimś innym??

W dodatku okazuje się, że w sumie to o nic im (policji) nie chodzi jak o to żeby Fred tak się rozćpał i w końcu jako wrak trafił do "nowej drogi"... - A to nie można było go bez całego zamieszania rozćpać i tam skierować??

Jeszcze jedno: Skoro większość filmu Fred myślał że śledzi Arctora i dopiero okazuje się że policji chodziło o tego innego typa o imieniu na B. to jakie zadanie miał Fred jak dopiero zaczynał i mózg mu działał?? Siebie na pewno nie śledził bo jeszcze był "zdrowy"... tego kolesia na B. też nie bo dopiero później dowiedział się że policji rzekomo o niego chodzi... więc co on tam robił?

Film mi się podobał i muszę go kiedyś całego obejrzeć :) Będę wdzięczny za odpowiedź! Pozdrawiam!

P.S. Po co agenci obcując z innymi agentami ciągle nosili te fajne stroje maskujące?? Przecież to sami swoi.

użytkownik usunięty
Przeemek

Podejrzewam, że na sporą część Twoich pytań odpowiedź brzmi: "żeby trudniej było zgadnąć". Może jakiś miłośnik książki potrafi to wyjaśnić odwołując się do wątków pobocznych, a w filmie opuszczonych.

Przy okazji: film uważam za niezły, ale nic więcej. "Nierealistyczna" koncepcja plastyczna daje czasem dobry efekt, ale czasem wręcz przeciwnie - bo "dziwność" bez podkładu relistycznej zwyczajności szybko staje się kolejną konwencją.

ocenił(a) film na 10
Przeemek

Przeemek:

Wcale nie chodziło o Barrisa:

Ta cała Agencja od spraw narkotyków w której pracował Bob/Fred chciała dotrzeć do samego serca tej narkotykowej "mafii" (jeśli tak to można nazwać). Pod koniec filmu dowiadujemy siże cały czas podejrzewali Nową Droge (która zajmuje sie niby resocjalizacją ćpunów) o to że prowadzi farmy na których choduje się kwiaty, z których powstaje Substancja A. A Fred/Bob był dla nich (jak oni to sami nazwali) "kamerą". Musieli komuś "rozwalić mózg" tą substancją, żeby ten ktoś poszedł bez problemów do Nowej Drogi. Z nowej drogi wysyłają go na te farmy z kwiatami, które rosną ukryte w polach kukurydzy. Bob/Fred urywa kwiatek i chowa go w skarpecie. Możemy z tego wywnioskować że w końcu zdemaskowano głównego dostarczyciela kwiatków, z których powstaje Substancja A - była to Nowa Droga.

Trzeba było poświęcić jednego człowieka żeby to odkryć... akurat był nim Bob/Fred

ocenił(a) film na 8
Przeemek

"Po co agenci obcując z innymi agentami ciągle nosili te fajne stroje maskujące?? Przecież to sami swoi"
Bo nawet w szeregach policji znajdowali się ludzie, którzy donosili tym grubym rybom od narkotyków, więc tajni agenci nie mogli przed nikim zdradzić swojej tożsamości, nawet przed sobą nawzajem, tak aby uniemożliwić wyciek informacji.

ocenił(a) film na 8
Przeemek

podobno nieładnie odpowiadać na post sprzed 3 lat, ale ja łamię takie dziwne reguły :)

Mnie się wydaje, że agenci mieli takie kombinezony z kilku powodów.

- wielu z nich samo nadużywało substancji D [A] z przymusu lub własnej woli i dzięki temu nie rozpoznawali się - trudniej było donieść
- utrudnienie korupcji
- sam Fred nie wiedział, że jego szefem, a raczej szefową jest bliska mu znajoma, do której coś czuł. Dzięki temu, że była blisko niego mogła go lepiej kontrolować - tzn dzięki temu potrafili wyselekcjonować, kto najbardziej się nadaje do tej nieświadomej roboty, a ona z kolei, próbowała pośrednio / z dystansu dbać o jego stan najlepiej jak tylko mogła, aby trafił do New Path w takim stanie, aby go przyjęli, ale też w takim, gdzie zachowa resztki świadomości / podświadomości i po pewnym czasie odwyku ogarnie się i zacznie myśleć logicznie, co pozwoli na zdobycie dowodu przeciwko New Path... jak to ujęli zabawnie w filmie - mniej więcej ... jeśli tylko w mózgu zostaną mu jakieś 2 zdrowe komórki ... ;)
- wydaje mi się także, że tutaj jest prosta zasada..im mniej ludzi wie o czymś, tym łatwiej trzymać w tajemnicy. Prawdopodobnie nawet lekarze, którzy go badali, nic nie wiedzieli o całej akcji zdemaskowania ukrytej działalności NP

Tak to zrozumiałem z filmu. Nie czytałem książki. Mam zamiar ją przeczytać [film mnie zachęcił] - być może dostanę tam lepszą odpowiedź na Twoje pytanie, a teraz już i moje :)

ocenił(a) film na 8
don82

witam, książki niestety nie miałem okazji jeszcze przeczytać jednak świeżo po seansie filmu i komentarzach tworzy mi się pełny i zamknięty obraz bohatera. Bruce pełnił rolę Boba by wtopić się w grono narkomanów zwiększyć realność osoby jaką odgrywał natomiast jako Fred miał trzymać rękę na pulsie i kontrolować swoje zachowanie by zachować w głowie cel prawdziwej misji.
przebrany w kostium był nierozpoznawalny poza lekarzami, dla których odgrywał postać mającą na celu zdemaskowanie nic nie wartej osoby, a tylko odwrócić uwagę od działań demaskujących nową drogę. Bardzo zawiłe jednak im dłużej się nad tym zastanowić tym interpretacja wydaje się łatwiejsza a coraz więcej wątków nabiera spójnego sensu.
pozdrawiam

użytkownik usunięty
Baby_Firefly

Ja się nie dziwie dlaczego nie rozumiesz tego filmu, skoro po obejrzeniu go zadajesz tak ir racjonale pytania!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones