Jejku... Za mało eksplozji było i nikt nie strzelał? ;)
Ja obejrzałam "Friends with Money" w momencie, gdy miałam ochotę na spokojny, obyczajowy film, film o ludziach i ludzkich sprawach. I moje oczekiwania ten film spełnił.
Myślę, że nie powinno się go oglądać z nastawieniem na komedię romantyczną - fajne gagi, śmieszne teksty i zakończenie typy "wszyscy żyli długo i szczęśliwie". To nie jest film tego typu, jest w nim dużo scen, zdarzeń, rozmów, które ja odebrałam, jako dość smutne i przygnębiające. To nie jest tak do końca lekki filmik, bo porusza skomplikowane problemy, które często występują w relacjach międzyludzkich, a nie są łatwe do rozwiązania.
Na marginesie, myślę, że Jennifer Aniston nieźle dobiera ostatnio role - "The Break-Up" i "Friends with Money" to ciekawe filmy, ciekawe i niegłupie, powiedziałabym nawet, że są z gatunku tych, które wspinają się, by znaleźć się wśród filmów ambitniejszych, tych z wyższej półki, tych, które pozostawiają widzowi pewien niedosyt, który sprawia, że zaczynamy się nad niektórymi sprawami zastanawiać. (Albo oglądamy je i stwierdzamy, że nudne, bo nie było agresji, przemocy, seksu, nikt nie zginął i w kółko tylko gadali;)
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam swoją wypowiedzią i jeśli źle odczytałam podstawy Waszej, jakże surowej, oceny tego filmu. Tekstów o eksplozjach i strzelaniu proszę nie brać sobie do serca (ja też lubię czasem obejrzeć film, który jest jedną wielką mieszanką wybuchów, walk, pościgów i bluzgających twardzieli;) A czasem mam ochotę na coś takiego, jak "Friends with Money":)
Pozdrawiam:)