Dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam - historię interesującą, utrzymaną w Kaufmanowskich klimatach, choć raczej miałką, jeśli chodzi o morał. Zmiana życia w obliczu rychłej śmierci? Toż to taki banał, że nie pomaga nawet osadzenie go w surrealistycznych realiach. Proces twórczy jako ciężka praca, pełna potknięć, wątpliwości i długich okresów przestoju, a dodatkowo skomplikowana złożonym stosunkiem do wytworów własnej wyobraźni? Nic nowego. W sumie siła tego filmu mimo wszystko zawiera się w pomyśle i sprawnie poprowadzonej narracji. Nothing special after all.