Produkcja ma ciekawą fabułę, choć oklepane założenie ich dwóch ona jedna... Jak zwykle szkoda mi Firtha, bo znowu został bez dziewczyny (od czasu Briget Jones zdarza mu się to permanentnie).
Ciekawie pociągnięto akcję i rozwiązano scenę finałową w kościele. Zakończenie trochę przesłodzone, ale jak na komedię romantyczną w sam raz.
Warto zobaczyć chociażby dla Morgana ganiającego za piłką, lub Umy tańczącej do indyjskiej muzyki... Scena w windzie też bomba :)